Wyszedłem na zewnątrz i usiadłem na jednej z ławek, które stały pod naszym blokiem. Chłód wiosennej nocy przenikał mnie, aż do kości. Po atramentowym niebie płynęły granatowe chmury. Wiał porywisty wiatr i zbierało się na deszcz. Wcisnąłem dłonie do kieszeni kurtki i skuliłem się na ławce. Zdążyłem pożałować, że jednak zdecydowałem się wyjść na zewnątrz.
Potrzebowałem miejsca, w którym będę mógł odpocząć od krzyków Leny i oczyścić myśli, ale zdawało mi się, że jeśli posiedzę tutaj jeszcze chwilę dłużej to całkowicie zamarznę na kość.
Wróciłem więc do środka, ale zamiast pójść się z powrotem do mieszkania, usiadłem na schodach. Wyciągnąłem telefon z zamiarem napisania do Bianki, ale wtedy przypomniało mi się, że Bianka jest równie mocno pijana, co Lena. Nie miałem z kim porozmawiać. Schowałem telefon do kieszeni. Miałem nadzieję, że chociaż u Bianki i Rebeki obyło się bez rewelacji.
Zapatrzyłem się w ścianę. Obsesyjna zazdrość, jaką Lena przejawiała do Bianki zaczynała mnie przerażać. Miałem wrażenie, że to wszystko trochę za bardzo wymykało nam się spod kontroli. Przygryzłem dolną wargę, zastanawiając się, jak mógłbym zakomunikować swoje obawy Lenie. Jak najłagodniej powiedzieć jej o tym, że moim zdaniem to nie jest normalne? Jakich słów powinienem użyć, żeby znowu nie ześwirowała?
Przeczesałem ręką włosy. Ta cała sytuacja mnie przerastała. Czułem, że przestaję nad nią panować. Co gorsza, traciłem też kontrolę nad samym sobą, coraz więcej krzyczałem, zamiast starać się na spokojnie z nią porozmawiać. Wcześniej nigdy nie podnosiłem głosu. Wolałem unikać kłótni zamiast je potęgować. Działo się ze mną coś złego. Coś nad czym kompletnie nie panowałem.
Znowu z nerwów zacząłem obgryzać paznokcie. Moja noga rytmicznie podrygiwała na betonowym stopniu. Całe ciało miałem okropnie spięte.
Nie chciałem przyznać się przed samym sobą, że Lena miała na mnie zły wpływ. Odkąd z nią zamieszkałem zrobiłem się strasznie nerwowy, z coraz większym trudem przychodziło mi zachowanie spokoju.
Gdy paznokcie w prawej ręce były już całkiem poobgryzane, zająłem się lewą.
Próbowałem się na nią nie złościć. Tłumaczyłem sobie, że przecież była pijana, że nie wiedziała, co robi. Ale nie byłem w stanie ukryć przed samym sobą tego, jak bardzo jej zachowanie mnie zraniło. Nie mogłem tego przeżyć. Wydawało mi się, że upiła siebie i Biankę specjalnie, żeby w jakiś poroniony sposób się na mnie zemścić za tamten wieczór, kiedy to zamiast poświęcać jej całą swoją uwagę pisałem z Bianką.
Nie rozumiałem tylko dlaczego? Dlaczego była tak cholernie zazdrosna o Biankę? Przecież wielokrotnie jej tłumaczyłem, że to tylko moja przyjaciółka, że nie łączy nas żadne romantyczne uczucie. Czułem się tak, jakbym gadał do ściany. Do Leny nic nie docierało. Nie wiedziałem już, czy było to spowodowane traumatycznym dzieciństwem i porzuceniem rodziny przez jej ojca, czy była to wyłącznie kwestia charakteru.
Coraz bardziej sobie uświadamiałem, że w ogóle Leny nie znam. Nie wiedziałem, że potrafi się tak okropnie upijać ani że jest aż taka agresywna. Już drugi raz od czasu naszej przeprowadzki mnie uderzyła. Co prawda nic mi się nie stało, ale normalni ludzie nie rzucają w swoją drugą połówkę szpilkami. Lena miała problem z nerwami i chyba też z agresją. Tylko że ja przy niej też zaczynałem mieć ten sam problem, więc nie wiedziałem, czy powinienem ją przez to potępiać.
Nie wiedziałem, co robić i z kim rozmawiać. Nie wiedziałem, czy powinienem z kimkolwiek poruszać ten temat. Czy to nie były nasze prywatne sprawy? A może cała ta kłótnia to była wyłącznie moja wina? Może gdybym lepiej nad sobą panował to Lenie również by tak nie odwaliło?
Nie wiedziałem. Nie znałem odpowiedzi na żadne pytanie. I skończyły mi się paznokcie, które mogłem poobgryzać. Na korytarzu zrobił się okropny przeciąg. Włoski na przedramionach stanęły mi dęba. Powinienem wracać.
Niechętnie dźwignąłem się ze schodów i ruszyłem na czwarte piętro. Miałem nadzieję, że kiedy wejdę do mieszkania Lena będzie już spała.
Na szczęście, gdy wróciłem Lena faktycznie już spała. Leżała na kanapie w salonie i tylko, co jakiś czas mruczała coś niezrozumiale przez sen. Nakryłem ją kocem i włożyłem pod głowę poduszkę, przyniesioną z naszej sypialni. Kładłem się do łóżka z myślą, że jutro postaram się z nią, o tym wszystkim porozmawiać.
Pomimo tego, że to nie ja wczorajszej nocy byłem kompletnie pijany, następnego dnia obudziłem się późno. Dopiero o wpół do dwunastej wygramoliłem się z łóżka i poszedłem pod prysznic.
Gdy pojawiłem się w kuchni Lena już w niej urzędowała. Nie wyglądała zbyt dobrze. Była przerażająco blada i miała granatowe sińce pod oczami. Jej wilgotne włosy spływały na ramiona. Imprezową sukienkę zamieniła na różowy szlafrok. Stała przy sokowirówce i wyciskała sok z marchwi i pomarańczy.
– Ciężka noc? – zagadnąłem.
Podszedłem do czajnika i wstawiłem wodę. Lena się nie odezwała.
– Miałaś ciężką noc? – spróbowałem raz jeszcze. Myślałem, że może przez brzęk sokowirówki mnie nie usłyszała.
Tym razem też nie doczekałem się odpowiedzi. Lena chwyciła w dłoń szklankę soku i usiadła z nim przy kuchennej wyspie. Naprawdę wyglądała niewyraźnie.
– Masz kaca?
Znowu się do mnie nie odezwała. Popijała w spokoju sok i zachowywała się tak, jakby wcale mnie tutaj nie było. Zalałem swoją kawę i usiadłem przy wyspie naprzeciwko Leny. Gdy tylko to zrobiłem, Lena wstała ze swoją szklanką soku i poszła do salonu.
Zmarszczyłem brwi. Nie rozumiałem, co się działo.
Usłyszałem dźwięk włączonego telewizora. Wypiłem w ciszy swoją kawę i usiadłem obok Leny w salonie.
– Powiesz mi, co się dzieje? Tak mocno wczoraj zabalowałaś, że straciłaś głos?
Cisza. Zacisnąłem dłoń w pięść. Lena zaczynała swoim irracjonalnym zachowaniem działać mi na nerwy, a miałem przecież się nie denerwować.
Wziąłem głęboki wdech i policzyłem do dziesięciu, tak jak uczył mnie mój dawny terapeuta. Robiłem tak, kiedy czułem się, że zbliża się atak paniki. Teraz zrobiłem to po to, żeby opanować rodzący się we mnie gniew.
– Naprawdę się do mnie nie odezwiesz?
Cisza.
– Będziesz tak milczeć cały dzień?
Cisza. Oddychałem głęboko, pomiędzy kolejnymi zdaniami, żeby tylko nie zacząć krzyczeć.
– Naprawdę nie porozmawiamy o tym, co się wczoraj stało, jak dorośli ludzie?
Cisza. Cisza brzęczała mi w głowie i powoli zaczynała doprowadzać mnie do szewskiej pasji. Wziąłem kolejne pięć długich wdechów, żeby, choć trochę się uspokoić.
– Aha, więc mam rozumieć, że twoje milczenie to pewien rodzaj kary – starałem się mówić w miarę opanowanym tonem – Za co tym razem mnie karzesz? Za to, że na ciebie nakrzyczałem?
Po raz kolejny odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Lena siedziała ze wzrokiem wpatrzonym w ekran telewizora i ani razu go od niego nie oderwała. Nawet na chwilę nie uraczyła, mnie jednym krótkim spojrzeniem. Udawała, że po prostu nie istnieję.
– Okej, sama tego chciałaś.
Gwałtownie podniosłem się z kanapy i ruszyłem w stronę naszego pokoju. Trzasnąłem drzwiami, znowu całkowicie tracąc nad sobą panowanie. Oparłem się ciężko o ich framugę. Ręce okropnie mi się trzęsły.
Przymknąłem oczy i znowu zacząłem liczyć do dziesięciu. Nie wiedziałem, co robiła Lena i jak miałem na to zareagować.
Sięgnąłem po telefon. Zastanawiałem się, czy nie zadzwonić do Bianki, ale pewnie sama po wczorajszej popijawie była mocno skacowana i nie chciałem jej dodatkowo niepokoić. Schowałem telefon z powrotem do kieszeni.
Usiadłem na łóżku. Nie wyszedłem z pokoju już do końca dnia.
CZYTASZ
Jestem przy tobie
Mystery / ThrillerTo miało być zwykłe przyjęcie, a jednak w dniu swoich dwudziestych czwartych urodzin Lena umiera. Nikt z gości nie wie, czy doszło do morderstwa, czy był to jedynie nieszczęśliwy wypadek. Uwaga policji od razu skupia się na partnerze dziewczyny, któ...