9

95 11 52
                                    

Poprosiłem o krótką przerwę. Musiałem się napić – od ciągłego opowiadania zaschło mi w gardle. Wypiłem dwie szklanki wody, a później dolałem sobie jeszcze trzecią i zmieniłem pozycje – od długiego siedzenia w jednym miejscu rozbolał mnie kręgosłup. Podciągnąłem nogi  i krzyżując je, usiadłem po turecku na rozłożystym fotelu psychoterapeutki.

– Możemy kontynuować?

Drżącą dłonią odstawiłem szklankę na kawowy stolik.

– Tak – przytaknąłem. Nie patrzyłem na psychoterapeutkę. Wzrok wbiłem w swoje roztrzęsione ze zdenerwowania dłonie, które teraz mocno zaciskałem na kolanach. Patrzyłem jak moje mięśnie wibrują pod skórą.

– Powróćmy jeszcze na chwilę do tematu twoich zaburzeń lękowych, dobrze?

– Dobrze – zgodziłem się niemrawo.

Psychoterapeutka odchrząknęła.

– W takim razie, Aleks – podjęła ostrożnie. Starała się mówić cichym, łagodnym głosem, który miał mi pomóc się uspokoić. – Pamiętasz może, czy po tamtym maratonie i pierwszym ataku paniki, te napady zaczęły pojawiać się częściej? Jak uważasz, to był całkowity nawrót, czy może tylko tymczasowy? Wiem, że to było dawno temu, ale postaraj się to sobie przypomnieć. Nie śpiesz się.

Nie miałem takiego zamiaru. Nieśpiesznie podniosłem wzrok na swoją psychoterapeutkę.

– Więc... – zacząłem niepewnie, pocierając nerwowo dłonie o kolana. – Tak naprawdę nie jestem pewien, ale myślę, że mógłby to być stały nawrót. Wydaje mi się, że od tamtego momentu moje ataki paniki zaczęły pojawiać się dość systematycznie. Pamiętam, że były momenty, kiedy w środku dnia, bez żadnej konkretnej przyczyny stawałem się nagle bardzo nerwowy i niespokojny.

– Pamiętasz może, jak długo utrzymywał się ten niepokój?

Zastanowiłem się nad tym przez chwilę. Kątem oka zauważyłem, jak psychoterapeutka otwiera okładkę notesu i kontynuuje nasz nieprzerwany rytuał. Tym razem sięgnęła po swoją niezawodną broń dziesięć minut później niż ostatnio.

– Najczęściej kilka godzin, choć niekiedy potrafił nie opuszczać mnie przez pół dnia.

– Jesteś w stanie przypomnieć sobie, jak często pojawiał się w tamtym okresie?

Skinąłem potakująco głową.

– Tak. Wydaje mi się, że odczuwałem go kilka razy w listopadzie i może dwa, albo trzy razy w grudniu.

Psychoterapeutka ponownie pokiwała głową. Obserwowałem, jak długopisem notuje każde moje słowo.

– Czy po tym nagłym nawrocie zwróciłeś się do kogoś o pomoc? Wróciłeś na terapię? Zacząłeś znowu przyjmować leki? – zadawała kolejne pytanie, całkowicie pochłonięta notowaniem.

Zawahałem się przez chwilę. Między nami zapadła niezręczna cisza.

– Aleks? – ponagliła mnie psychoterapeutka.

Łypnąłem nerwowo w bok. Lepiej skłamać czy powiedzieć prawdę? – rozmyślałem gorączkowo.

– Zacząłeś znowu przyjmować leki, Aleks? – spróbowała raz jeszcze. Nie patrzyła na mnie, wciąż pochłonięta notowaniem.

– Nie – wymamrotałem w końcu niewyraźnie. Spuściłem głowę i wbiłem wzrok w podłogę. – Nie wróciłem do leków, ani na terapię. Nic nie zrobiłem.

Nie widziałem tego, ale czułem, że długopis stanął, psychoterapeutka przerwała notowanie i teraz przyglądała mi się uważnie.

– Dlaczego? – spytała poważnym tonem. – Co cię przed tym powstrzymywało, Aleks?

Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz