46

10 3 5
                                    

Wyjechaliśmy wcześnie rano. Pogoda tamtego dnia zdążyła całkowicie się zepsuć. Było okropnie duszno, a nad naszymi głowami wisiały ciemne, burzowe chmury. Nie byliśmy nawet w połowie drogi, kiedy po niebie przetoczył się grzmot, a później lunęło. W przeciągu chwili ulice zalał deszcz. Wycieraczki auta Rebeki zaczęły pracować pełną parą, przedzierając się przez strumień wody, który zalewał przednią szybę. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastowały, że wkrótce nadejdzie burza.

Bianka wychyliła się lekko do przodu. Siedziała ze mną na tylnych siedzeniach. Rebeka prowadziła. Lena siedziała w siedzeniu pasażera tuż obok.

– Może powinniśmy się gdzieś zatrzymać i przeczekać ulewę?

Rebeka rzuciła na nią okiem.

– Niedługo powinna być jakaś stacja benzynowa, na którą będziemy mogli zjechać.

Po tym rozmowa się urwała. Nie tylko pogoda była pod psem. W samochodzie również panował pochmurny nastrój. Wszyscy byli ponurzy i milczący. Ja szczególnie. Byłem zbyt zatopiony w swoich mrocznych myślach, żeby z kimkolwiek rozmawiać. Od rana nie odezwałem się słowem nawet do Bianki, która od samego początku trzymała moją stronę.

Od czasu kłótni nie rozmawiałem z Leną i nic nie zwiastowało na to, że szybko z nią porozmawiam. Przez cały wczorajszy dzień jej unikałem. Nie byłem w stanie spojrzeć na jej opuchniętą twarz i złamany nos. Nie byłem w stanie zmierzyć się z myślą, że to ja jej to zrobiłem ani z tym, co ona zrobiła mi. Nie byłem na to gotowy. Próbowałem o tym nie myśleć, ale nie mogłem pozbyć się tych wszystkich natrętnych myśli z mojej głowy. Nie wiedziałem, co robić.

Bałem się powrotu do domu. Bałem się konsekwencji swoich własnych czynów. Nie potrafiłem sobie tego wszystkiego wyobrazić. Jak miało wyglądać moje dalsze życie z Leną w naszym małym, wspólnym mieszkaniu? Co tym razem na mnie czeka? Kolejna kłótnia? Ciche dni? Jak długo mogliśmy się jeszcze nie odzywać? Tydzień? Dwa? Trzy? Jak mogliśmy zacząć normalnie ze sobą rozmawiać po tym wszystkim? A co, jeśli ktoś spyta, jak Lena złamała sobie nos? Kolejne kłamstwa? Jeszcze więcej kłamstw? Nie wiedziałem, czy jestem w stanie dłużej to wytrzymać. Nie chciałem tak dalej żyć. Nie wiedziałem, czy jeszcze potrafię. Jak miałem normalnie żyć, jeść i budzić się obok Leny po czymś takim? Po wszystkim, co przez nią przeszedłem? Co mi zrobiła? Jak mogłem dalej normalnie całować i przytulać dziewczynę, która tak bardzo mnie skrzywdziła? Miałem udawać, że wszystko jest między nami w porządku? A może się do tego przyzwyczaić? Czy człowiek w ogóle jest w stanie przywyknąć do czegoś takiego? Czy byłem na to gotowy?

Nie, ale naprawdę nie wiedziałem, co dalej zrobić. Bianka naciskała na zerwanie, a ja w głębi duszy wiedziałem, że ma rację, ale nie czułem się na to gotowy. Nie wyobrażałem sobie zerwania z Leną i swojej przyszłości bez niej. Bałem się tego, co mnie może spotkać. Byłem przerażony. Dla Leny poświęciłem tak wiele. Tak bardzo się zmieniłem, a teraz miałem to wszystko tak po prostu zostawić? Dlaczego?

Dla swojego dobra. Wiedziałem to, a mimo wszystko nadal byłem przerażony. Samo myślenie o tym wywoływało we mnie paniczny lęk. Bałem się samotności. Bałem się, że bez Leny sobie nie poradzę. Bałem się, bo to wszystko zabrnęło już za daleko. Stałem się zupełnie innym człowiekiem. Myśl, że mogę zostać sam ze sobą mnie paraliżowała. Przerażało mnie to, kim się stałem. Jak mogłem żyć z człowiekiem, którego obecnie nie poznawałem?

Ale czy to samo nie tyczyło się Leny? Czy Lena też nie była zupełnie inna? Czy nie stała się kimś zupełnie dla mnie obcym? Nie widziałem w niej już tej Leny, która tamtego upalnego lata, podczas biegania w parku podała mi butelkę wody. Ta nowa Lena była inna. Groźna. Nieprzewidywalna i niebezpieczna. I chyba trochę się jej bałem. Obawiałem się jej nieobliczalnej strony i tego, co następnego dnia może mnie przy niej spotkać. Ale mimo wszystko nie potrafiłem wyobrazić sobie rozstania.

To wszystko mnie przytłaczało. Miałem wrażenie, że od nadmiaru myśli za moment eksploduje mi głowa. Odkąd wyjechaliśmy moje kolano nie przestawało niespokojnie chodzić. Gryzłem się sam ze sobą. Gryzłem się z decyzją, którą powinienem podjąć. Z bezsilności miałem ochotę krzyczeć.

Jeśli zostawię Lenę złamię jej serce. Jeśli zostanę najprawdopodobniej zmarnuję sobie przy niej życie.

Nerwowo potarłem czoło. Decyzja, którą musiałem podjąć zżerała mnie od środka.

– Wszystko w porządku, Aleks?

Nie spojrzałem w stronę Bianki, bo wiedziałem, co zobaczę. Współczucie i troskę bijące z jej dużych, błękitnych oczu, a tego aktualnie bym nie zniósł.

– Tak, wszystko w porządku. Tylko się zamyśliłem.

Starałem się niczego po sobie nie pokazywać. I najprawdopodobniej mi się to nie udało, bo Bianka ścisnęła mnie lekko za kolano.

Przygryzłem wargę i skrzywiłem się z bólu. Ciągle zapominałem, że była rozcięta.

Lena przynosiła tylko ból i cierpienie. Nie powinienem z nią być. Dlaczego więc wciąż się wahałem?

– Niedługo powinniśmy dojechać na stację.

Pokiwałem nieprzytomnie głową. Ledwo dochodziło do mnie to, co mówiła do mnie Bianka. Byłem za bardzo zatopiony we własnych myślach.

Dlaczego nie mogłem po prostu zostawić Leny? Dlaczego to było dla mnie takie trudne? Co było ze mną nie tak? Nie wiedziałem. Nie znałem odpowiedzi na tak wiele pytań. Tak wiele rzeczy mnie przerażało.


Na stację dojechaliśmy po pół godzinie. Do tego czasu letnia ulewa zdążyła ustać. Niebo się rozpogodziło i zza chmur wyszło słońce. Przystanęliśmy, żeby napełnić bak i podładować trochę baterie. Razem z Bianką kupiliśmy kawę i kanapki, i wyszliśmy na zewnątrz. Powietrze po deszczu wydawało się czyste i rześkie. Na zewnątrz, w przeciwieństwie do tego, co działo się w mojej głowie, panował spokój.

– Nadal nie wiem, czy będę w stanie zostawić Lenę – przyznałem.

Chciałem to jak najszybciej z siebie wyrzucić.

– Cały czas ze sobą walczę, ale... – Pokręciłem smutno głową. – Po prostu ciągle się boję. Co jeśli bez Leny sobie nie poradzę? Co jeśli nie umiem już bez niej żyć?

Bianka spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.

– Poradzisz. Uwierz mi, że życie bez tej toksycznej wariatki będzie lepsze niż z nią, kiedykolwiek by było.

Pogładziła mnie delikatnie po ramieniu.

– Poradzisz sobie. Zerwania potrafią być trudne i bardzo bolesne, ale zaufaj mi tak będzie lepiej. Będzie bolało tylko na początku. Z czasem ból zelżeje i zanim się obejrzysz kompletnie zapomnisz o Lenie.

Zerknąłem na nią niepewnie. Chciałem w to wierzyć. Naprawdę. Ale wydawało mi się, że Lena do tego stopnia namieszała w moim życiu, że nigdy o niej nie zapomnę.

– Boję się, co stanie się po tym, jak z nią zerwę.

– Po tym, jak z nią zerwiesz, otworzy się przed tobą piękne życie. Znowu będziesz wolny i szczęśliwy. Uwierz mi, Aleks, życie bez Leny będzie dla ciebie o wiele lepsze. Marnujesz się przy niej i jesteś nieszczęśliwy.

– Tak. Też mi się tak wydaje – mruknąłem od niechcenia. Może trochę po to, żeby spławić Biankę.

Dlaczego w to nie wierzyłem? Dlaczego myślałem inaczej?



Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz