44

8 3 5
                                    

Nos Leny był złamany. Kiedy zobaczyłem ją po czterech godzinach z opatrunkiem na twarzy i granatowymi sińcami pod oczami, poczułem wyrzuty sumienia. Miałem ochotę od razu do niej podejść i zacząć ją za wszystko przepraszać, ale Bianka, jakby czytała w moich myślach, mnie powstrzymała. Ścisnęła mnie mocno za ramię i pokręciła stanowczo głową.

– Powinniśmy stąd odejść – rzuciła i pociągnęła mnie za sobą.

W korytarzu Rebeka obrzuciła mnie nieprzyjaznym wzrokiem. Odeszła bez słowa, zostawiając za sobą napiętą atmosferę. Przystanąłem, chcąc zobaczyć, co dalej zrobi.

Podeszła do Leny i od razu zaczęła jej nadskakiwać. Poprawiła poduszki, na których dziewczyna się opierała. Pytała, co chce do picia i czy nie jest głodna. Lena przyjmowała jej pomoc z wyraźną ulgą. Obserwowałem to wszystko z dziwną mieszanką poczucia winy i obrzydzenia. Lena przeciągnęła Rebekę na swoją stronę. Jaką nierealną historyjkę jej wcisnęła, żeby przy niej została? W jak bardzo złym świetle mnie ukazała? A co, jeśli wszystko, co powiedziała jej Lena, jednak było prawdą?

Bianka niecierpliwie szarpnęła mnie za rękę.

– Chodź. Później z nią porozmawiam.

Poszliśmy przejść się wokół jeziora. Myślałem, że chociaż to odciągnie od ciągłego rozmyślania, ale ponure myśli wciąż niespokojnie krążyły mi po głowie. Miałem wrażenie, że wszystko mi się pomieszało.

– Co masz zamiar zrobić? – spytała Bianka.

Czekała naprawdę długo, żeby zadać mi to pytanie. Przedzieraliśmy się przez gęste chaszcze.

– Nie wiem – przyznałem z trudem.

W głowie miałem okropny mętlik. Spojrzałem na Biankę. Przyglądała mi się ze spokojem.

– Wiem, że chciałabyś usłyszeć, że zostawię Lenę, ale ja naprawdę nie wiem, czy potrafię. Za długo z nią jestem. Rozumiem, dlaczego próbujesz mnie do tego przekonać, ale wolałbym o tym teraz nie rozmawiać.

Bianka skinęła porozumiewawczo głową.

– Co właściwie się wtedy stało, że tak okropnie się pokłóciliście?

Znowu zerknąłem na nią zaskoczony. Nie sądziłem, że kiedykolwiek o to spyta. Sam nie do końca wiedziałem, co się wtedy stało i nie byłem gotowy, żeby o tym rozmawiać.

– O tym też wolałbym nie rozmawiać.

Tym razem na twarzy Bianki malował się niepokój.

– Potrzebuję trochę więcej czasu, żeby wszystko sobie dobrze poukładać.

– Przyjdziesz, kiedy będziesz gotowy?

– Chyba tak.

Przystanęliśmy na brzegu jeziora. Wpatrywałem się w jego spokojną, niezmąconą taflę. Z każdej strony otaczała nas cisza. Żałowałem, że moje życie nie mogło tak wyglądać. Zamiast tego panował w nim straszliwy chaos, z którym nie byłem w stanie sobie poradzić.

– Myślisz, że powinniśmy stąd szybciej wyjechać? – spytałem.

Nasze wakacje i tak już zostały nieodwracalnie zniszczone. I to wszystko była moja wina.

– Chyba powinniśmy porozmawiać o tym z Leną i Rebeką. Dla mnie lepiej byłoby, gdybyśmy wyjechali. Nie wyobrażam sobie spędzać kolejnych trzech dni w takiej atmosferze.

Pokiwałem tylko ze zrozumieniem głową. To miał być wspaniały, relaksacyjny wyjazd, a wyszedł z tego kompletny koszmar.

– Przepraszam, że zniszczyłem wam wyjazd – wymamrotałem.

Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz