57

11 3 5
                                    

Po raz kolejny zobaczyłem Lenę dopiero dwa miesiące później. Robiła zakupy w supermarkecie. Wyglądała tak samo, jak pierwszego dnia, gdy ją poznałem. Po prostu zniewalająco. Aż zaparło mi dech. Po bladej, bezbronnej Lenie ze szpitalnego łóżka nie było już śladu. Wyglądała na pełną życia i wigoru. Jej włosy i oczy lśniły zdrowym blaskiem, policzki miała delikatnie zarumienione od wrześniowego wiatru. Na jej ustach błąkał się delikatny uśmieszek, kiedy wpatrywała się w ekran swojego smartfona.

Mogłem przyglądać się jej tak bez końca. Chłonąć jej widok. Podziwiać jej piękno. Kiedy nagle uniosła głowę i spojrzała wprost na mnie. Moje serce zabiło szybciej, a po twarzy Leny przemknął cień zdziwienia, który niemalże od razu ustąpił miejsca szerokiemu uśmiechowi.

– O cześć, Aleks! Dawno się nie widzieliśmy.

Popchała swój sklepowy wózek w moją stronę. Uśmiech nie schodził jej z twarzy.

– Cześć – wymamrotałem niepewnie.

Serce waliło mi tak głośno, że byłem pewny, że ona również to słyszy.

– Dobrze wyglądasz.

– Ty też.

Kłamała. W ciągu tych dwóch miesięcy przytyłem po antydepresantach. Przestałem też biegać i trzymać się restrykcyjnej diety Leny, co nie pomagało mi w utrzymaniu szczupłej sylwetki. Nie pamiętałem też, kiedy ostatnim razem dobrze spałem, więc wyglądałem na ciągle zmęczonego. Lena kałamała, żeby nie sprawić mi przykrości. Doskonale o tym wiedziałem.

– Dzięki. – Uśmiechnąłem się do niej niemrawo.

– Więc co u ciebie? – spytała z oczami wpatrzonymi we mnie i tym samym szerokim uśmiechem na twarzy.

– Całkiem nieźle – skłamałem.

W rzeczywistości radziłem sobie falatanie. Odkąd ponownie ze mną zerwała w szpitalu, nie potrafiłem sobie znaleźć miejsca. Cały czas chodziłem przygnębiony i otępiały. W końcu dałem namówić się Biance i mamie na terapię. Myślałem, że ona mi pomoże, ale jak na razie nie zauważyłem żadnej pozytywnej zmiany. Czułem się tak samo okropnie, jak przedtem, a mój portfel był lżejszy o dwieście złotych płacone raz w tygodniu.

– A Ty?

Naprawdę chciałem to wiedzieć. Miałem nadzieję, że nasza rozmowa będzie trwać jak najdłużej. Dzięki Lenie pierwszy raz od dawna coś poczułem. Była to ekscytacja i namiastka szczęścia, które kiedyś mi dawała.

– Dużo lepiej. Zaczęłam chodzić na terapię i sesję grupowe, na których uczę się, jak radzić sobie z nerwami. Przez pewien czas brałam też antydepresanty, ale już przestałam. Czuję, że teraz jestem innym człowiekiem. Terapia przynosi rezultaty. Dzięki niej jestem dużo spokojniejsza. Nie taka narwana, jak wcześniej. Powoli staję na nogi.

Przez cały czas, gdy mówiła uśmiechała się do mnie promiennie. Nie mogłem oderwać wzroku od tego pięknego uśmiechu. Cieszyłem się jej szczęściem i tym, że powoli się u niej poprawia.

– Wyglądasz na dużo zdrowszą – powiedziałem.

– I taka się właśnie czuję! Wcześniej byłam okropnym człowiekiem, ale to już za mną. Terapia potrafi zdziałać cuda.

Zerknęła na mnie nieśmiało.

– Tak sobie pomyślałam – zaczęła niepewnie. – Skoro znowu się spotkaliśmy to może dasz się zaprosić na kolację. Oczywiście, jeśli nie masz nic ważnego do roboty.

Nieśmiało założyła kosmyk włosów za ucho.

– Nadal mieszkam w naszym starym mieszkaniu. I pamiętam, jak bardzo uwielbiałeś moje spaghetti, więc tak sobie tylko pomyślałam, że może chciałbyś do mnie wpaść w piątek wieczorem? Nic zobowiązującego. Po prostu porozmawialibyśmy, jak za starych, dobrych czasów.

Posłała w moją stronę łagodny uśmiech.

– Oczywiście, jeśli masz czas i chęci. Nie naciskam.

Wpatrywałem się w nią szeroko otwartymi oczami. Z początku nie wiedziałem, co powiedzieć. Jej propozycja bardzo mnie zaskoczyła. Nie sądziłem, że taka okazja jeszcze, kiedykolwiek się nadarzy. Nie sądziłem, że Lena jeszcze będzie chciała. Ale skoro sama to zaproponowała. Co złego mogło się wydarzyć? Przecież powiedziała, że się zmieniła.

– To jak? Znajdziesz dla mnie chwilę w piątek o dziewiętnastej? – spytała z nadzieją w głosie.

– Obiecasz mi, że tym razem obejdzie się bez rzucania butami?

Lena zaśmiała się nerwowo.

– To już przeszłość. Teraz jestem zupełnie innym człowiekiem – odparła. – No dalej, Aleks, nie daj się prosić.

Ścisnęła mnie delikatnie za rękę i spojrzała prosto w oczy.

– Będzie, jak za starych, dobrych czasów.

Zgodziłem się. Bo co innego mogłem zrobić? Nie potrafiłem oprzeć się Lenie.


Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz