59

9 3 11
                                    

Wróciłem do Leny. Choć wszyscy, których o tym powiadomiłem byli temu przeciwni. Najgłośniej protestowała Bianka. Twierdziła, że Lena znowu mnie zrani. Będę przez nią tylko cierpiał. Próbowała wytłumaczyć mi, że Lena mną manipuluje, a jej wielka przemiana była tylko jednym wielkim kłamstwem, ale jej nie słuchałem. Byłem zbyt zaślepiony Leną. Zauroczony jej przemianą.

Dostrzegałem ją. Za każdym razem, kiedy spotykałem się z Leną, widziałem, jak bardzo się zmieniła. I zrobiła to wszystko dla mnie. Żebym tylko do niej wrócił. Jak mogłem za to nie kochać Leny? Nie docenić jej poświęcenia?

Nasze życie zaczęło przypominać bajkę. Wolne od kłótni i wojen. Przepełnione pasją i namiętnością. To było życie, jakie od samego początku sobie wymarzyłem. Miałem wrażenie, że teraz kocham Lenę dwa razy mocniej niż za pierwszym razem. I to ze wzajemnością. Byłem gotowy ponownie walczyć o ten związek. Walczyć o nas.

Dlatego też zaledwie trzy tygodnie po naszym ponownym spotkaniu, z powrotem zamieszkałem z Leną w naszym wspólnym mieszkaniu. Brakowało mi jej i tego miejsca. Naszych wieczornych kąpieli przy świecach i nocy spędzonych razem.

Przed przeprowadzką okropnie pokłóciłem się z Bianką. Błagała mnie, żebym nie dał się ponownie zwieść urokowi Leny, ale wciąż nie słuchałem. Myślałem, że jest zazdrosna. Miałem do niej żal, bo nie zależało jej na moim szczęściu. Nie mogłem jej wybaczyć, że nie potrafi dać drugiej szansy Lenie. I równie mocno, jak ja, nie wierzy w jej przemianę.

Po kłótni rzuciłem się wprost w ramiona Leny. Szukałem u niej pocieszenia.

– Nie miej jej tego za złe. Zachowywałam się, jak ostatnia suka – mówiła, gładząc mnie po głowie.

Leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś serial, który nikogo z nas nie interesował. Byliśmy zbyt pochłonięci rozmową.

– Ale się zmieniłaś.

– Bianka tego nie wie. Dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy.

– Bianka w to nie wierzy – oświadczyłem z żalem.

– Powinieneś dać jej trochę więcej czasu. Z czasem przekona się, że jestem teraz zupełnie inną osobą.

Jednak taka okazja nie miała się zbyt szybko nadarzyć. Nie odzywałem się do Bianki przez następne dwa tygodnie. Byłem na nią zby obrażony. W tym czasie moje życie z Leną zaczęło powracać do starej normalności.

Znowu zaczęliśmy biegać. Lena wprowadziła kolejną szaloną dietę złożoną z gotowanych na parze warzyw i chudego mięsa. Przestałem chodzić na terapię. Sądziłem, że jest mi ona już całkowicie niepotrzebna. Przy Lenie czułem się tak, jakbym narodził się na nowo. Byłem szczęśliwy.

Jednak Lena wciąż chodziła na swoją. Twierdziła, że przed nią jeszcze daleka droga, zanim zdoła ukończyć terapię. Raz w tygodniu znikała na godzinę w gabinecie swojej terapeutki. Kilka razy proponowałem, że odprowadzę ją do przychodni. Sugerowałem, że mógłbym po nią wpaść, gdy skończy terapię i wrócilibyśmy razem do domu, ale Lena za każdym razem odmawiała. Mówiła, że woli ten czas spędzić na osobności. Miała wtedy okazję, żeby w drodze do domu wszystko sobie przemyśleć, a ja szanowałem jej zdanie, dlatego nie nalegałem.

Dni mijały, a ja z każdym kolejnym dniem uświadamiałem sobie coraz bardziej, jak bardzo tęskniłem za naszą rzeczywistością. Jak bardzo mi tego wszystkiego brakowało. Nawet restrykcyjnych diet Leny złożonych z samych warzyw i owoców. Za nimi też tęskniłem. Kojarzyły mi się ze stabilnością, a jej po zerwaniu z Leną najbardziej mi brakowało. Dopiero teraz czułem, że wróciłem do domu. Przy Lenie było moje miejsce.

Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz