W środę sytuacja się powtórzyła. Lena oświadczyła, że zrobi dla wszystkich śniadanie, a ja i dziewczyny w tym czasie mieliśmy zająć się sobą. Nie mając nic lepszego do roboty znowu poszliśmy popływać.
Unosiłem się swobodnie na wodzie z na wpół przymkniętymi powiekami. Rozkoszowałem się jej chłodem, gdy nagle podpłynęła do mnie Bianka.
– Lenę wczoraj za bardzo poniosło? – spytała.
Z początku nie zrozumiałem o co jej chodzi. Musiało minąć dobrych kilka minut, zanim sobie przypomniałem. Spojrzałem w dół na swoją klatkę piersiową i na kilka długich, czerwonych zadrapań, które wyraźnie odznaczały się na mojej bladej skórze.
– Troszeczkę – mruknąłem.
Bianka uniosła brew.
– To wygląda na trochę więcej niż troszeczkę.
– To naprawdę nic takiego – próbowałem ją przekonać.
Tylko że Bianka nie wyglądała na przekonaną. Miała poważną minę i wcale nie wyglądała na taką, która mogła łatwo odpuścić. Przestałem się bezwładnie unosić. Nie popłynęliśmy daleko, więc moje nogi dotykały kamieni i piasku, które były pod wodą. Co jakiś czas coś obślizgłego łaskotało mnie w stopy.
– Często się to zdarza?
– Co? – Postanowiłem udawać głupa.
Bianka założyła ręce na piersi.
– Wiesz doskonale co – rzuciła. – Wiem, że próbujesz bronić Lenę, ale masz całą podrapaną klatkę piersiową. Nie podoba mi się to.
Westchnąłem ciężko w odpowiedzi. Nie wiedziałem, co miałem na to odpowiedzieć. Nie chciałem ponownie kłamać. Czułbym się okropnie, gdybym ponownie okłamał Biankę, ale nie chciałem też mówić prawdy. Wiedziałem, że Bianka nie odpuści. Wpatrywała się we mnie upartym wzrokiem, żądając odpowiedzi, której dla niej nie miałem.
Zagryzłem wargę, nie wiedząc, co zrobić. Miałem do wyboru powiedzieć prawdę albo znowu skłamać. Nie chciałem robić żadnej z tych rzeczy. Wpatrywałem się, więc w Biankę w milczeniu, licząc na cud, który niespodziewanie nadszedł. Przynajmniej na chwilę.
Nagle podpłynęła do nas Rebeka. Uwaga Bianki została rozproszona. Liczyłem, że zostanie z nami na dłużej, ale ona tylko oświadczyła:
– Idę skorzystać z toalety.
I popłynęła dalej. Bianka nie skupiała się na mojej osobie przez ledwie dwie minuty. Gdy Rebeka odpłynęła wróciliśmy do punktu wyjścia.
– Możemy porozmawiać o tym na brzegu? – spytała.
Chciałem powiedzieć jej, że nie ma takiej potrzeby. To było tylko kilka małych zadrapań, które nawet mnie nie bolały. Gdy pływałem czułem tylko lekkie podszczypywanie, ale to przecież nie było nic wielkiego. Ale zrezygnowałem. Bo nagle przypomniałem sobie, co Lena zrobiła. Jak paskudnie okłamała moją mamę. To przez nią musiałem wrócić do antydepresantów. Teraz nadeszła moja kolej, żeby opowiedzieć swoją wersję wydarzeń.
– Dobrze porozmawiajmy.
Wróciliśmy na brzeg. Usiedliśmy na kocu, w cieniu rozłożystego drzewa. Bianka podała mi butelkę wody, żebym się napił. Bianka podała mi butelkę wody, którą ze sobą wzięliśmy. Wypiłem kilka łyków. Po siedzeniu w wodzie zawsze chciało mi się pić.
Cały czas czułem na sobie ponaglające spojrzenie Bianki, ale piłem dalej, próbując grać na czas. Kiedy butelka była w połowie pusta dopiero odstawiłem ją od ust.
CZYTASZ
Jestem przy tobie
Mystery / ThrillerTo miało być zwykłe przyjęcie, a jednak w dniu swoich dwudziestych czwartych urodzin Lena umiera. Nikt z gości nie wie, czy doszło do morderstwa, czy był to jedynie nieszczęśliwy wypadek. Uwaga policji od razu skupia się na partnerze dziewczyny, któ...