64

3 1 3
                                    

Alkohol pomagał. Dzięki niemu byłem w stanie zagłuszyć natrętne myśli i udawać, że nic, czego się zaledwie kilka dni temu dowiedziałem nie było prawdą. Przynajmniej przez chwilę, bo później wszystko wracało do normy. Rozterki bombardowały mnie ze wszystkich stron, mącąc mój spokój. Dlatego na przyjęciu Leny nie bawiłem się wcale dobrze. I zdecydowanie za dużo piłem, ale tylko, dzięki temu mogłem przetrwać.

Przed przyjęciem wziąłem jeszcze sertraline. Myślałem, że mi pomoże. Pozwoli mi osiągnąć wewnętrzny spokój. Nie pomogła. Dlatego teraz, żeby uciszyć swoje myśli piłem, ale one wciąż były zbyt głośne. Miałem wrażenie, że torebka z Ipekakuaną wypala mi kieszeń.

Siedziałem na kanapie, w moim salonie, z butelką piwa w ręku i obserwowałem dobrze bawiących się ludzi. Uradowaną Lenę, kiedy ja gniłem od środka. Rozrywany przez posidającą przeze mnie wiedzę.

Dlaczego próbowała mnie otruć? Czym sobie na to zasłużyłem? Czy byłem złym chłopakiem? Przecież zawsze tak dobrze ją traktowałem.

Napiłem się jeszcze piwa. Z początku myślałem, że alkohol pomoże mi zagłuszyć myśli, kłębiące się w mojej głowie, ale teraz sądziłem inaczej. Wydawało mi się, że im więcej piję, tym jaśniej myślę, wyraźniej widzę. Dzięki alkoholowi odkrywałem prawdę o Lenie.

O tym, że Lena była przebiegłą, podstępną manipulantką. Przez cały czas trwania naszego związku mąciła mi w głowie. Nastawiała mnie przeciwko Biance. Skłóciła nas ze sobą. Boleśnie uświadamiałem sobie swoją naiwność, kiedy we wszystko jej wierzyłem.

Nasze rozstanie? Jej próba samobójcza? To była tylko jej kolejna sztuczka, która miała sprawić, że ponownie do niej wrócę. Teraz doskonale to widziałem. Miałem wrażenie, że Lena wszystko to zaplanowała. Niczym wprawny reżyser wyreżyserowała całą swoją tragedię. Wszystko po to, żebyśmy znowu byli razem.

Jej wielka przemiana to była kolejna sztuczka, na którą jak skończony kretyn ponownie się nabrałem. Byłem tak cholernie głupi, wierząc w jej wszystkie kłamstwa. Myśląc, że naprawdę się zmieniła. Teraz to wszystko wydawało mi się tak żałosne, że aż śmieszne.

Pociągnąłem kolejny łyk piwa. Chciałem być tylko kochany. I byłem kochany przez kompletną wariatkę.

Przywołałem w pamięci wszystkie nasze kłótnie. Chorobliwą zazdrość Leny o Biankę. Wszystkie momenty, kiedy okładała mnie pięściami w szale zazdrości, w który wpadała. Wybaczyłem jej tak wiele. I po co? Po to, żeby po raz kolejny zostać przez nią zraniony.

Otruła mnie. Tylko po to, żebym nie poszedł na przyjęcie sylwestrowe u Bianki. Najprawdopodobniej nie chciała, żebym ponownie się z nią pogodził. Chciała, żebyśmy pozostali skłóceni. I to jej się udało. Wciąż byłem z Bianką skłócony.

Właściwie to gdzie ona była? Wiedziałem, że Lena ją również zaprosiła. Co z początku wydawało mi się dziwaczne i niezrozumiałe, nagle zaczynało nabierać sensu. Lena zrobiła to tylko po to, żeby zachować pozory. Nie chciała, żebym pomyślał, że w rzeczywistości cieszy się z naszej niezgody. W dalszym ciągu udawała, że chce się z nią przyjaźnić.

To była moja przyjaciółka. Musiałem ją odzyskać. Chciałem za wszystko ją przeprosić. Musiałem zrobić to teraz.

Wstałem z kanapy i rozejrzałem się po salonie mętnym wzrokiem. Obraz był lekko niewyraźny i trochę zaczynał mi się rozmazywać, ale dostrzegłem ją przy drzwiach balkonowych.

Ruszyłem do niej chwiejnym krokiem, obijając się po drodze o tłum tańczących w rytm muzyki ludzi.

– Możemy porozmawiać?! – Próbowałem przekrzyczeć muzykę. Od nadmiaru alkoholu trochę bełkotałem. Słowa splatały mi się w jedną całość.

Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz