53. Fay

40 1 0
                                    

Było słoneczne, październikowe popołudnie. Otuleni ciepłymi promieniami słońca, siedzieliśmy w Starbucksie popijając pumpikin spice latte.

Tak, udało mi się namówić Bena, na pumpikin spice latte. Czułam się królową życia. Nie, prawdę mówiąc, czułam się zdecydowanie lepiej.

Wiedziałam, że to nie był dzień,  w którym mogłam i w którym chciałam odczuwać pełnię szczęścia, ale wszystko zaczęło się układać i choćbym chciała, nie potrafiłam zmazać uśmiechu z mojej twarzy.

Przed opuszczeniem schroniska Ben zamienił kilka słów z Simonem na temat potencjalnej adopcji Blu i Choco. Szczerze mówiąc, nie myślałam, że podszedł do tego aż tak na poważnie, ale jeśli uda się dopełnić wszelkich procedur i formalności za kilka tygodni psiaki znajdą u niego nowy dom.

Mimo, że nasz dzień układał się jak w jakiejś komedii romantycznej, wiedziałam, że pozostał nam jeszcze jeden ważny, może najważniejszy temat na dziś.

Sarah.

Wczoraj całą sobą poczułam, jak ważną częścią jego życia była. Kiedy opowiadał mi o ich życiu, jednocześnie byłam zauroczona i zazdrosna. To nie tak, że chciałam zastąpić Sarah, ale w głębi duszy marzyłam o tym, żeby zbudować z Benem tak naturalną i piękną relację. Wydawało mi się, że byliśmy na całkiem dobrej drodze.

I właśnie dlatego, wiedziałam że Sarah będzie ważną częścią naszego życia. Nie chciałam, żeby o niej zapominał. Ja też chciałam pamiętać, mimo że nigdy nie dane mi było jej poznać.

– Jak się dziś czujesz? – zapytałam łącząc w tym samym momencie nasze palce na blacie stołu.

– Dzięki tobie, czuję się spokojny. Miałaś najlpeszy pomysł z tym schroniskiem.

Poczułam jak wraz z jego słowami wypełnia mnie radość. Właśnie tego dla niego dziś chciałam. Dobrze było mi ze świadomością, że nie tylko mnie uderzyły do głowy endorfiny.

– Wiem, że to śmiałe pytanie, ale... – zamilkłam na chwilę, żeby zebrać się na odwagę. – Czy mogłabym dziś z tobą odwiedzić grób Sarah?

W jednym momencie cała atmosfera się zmieniła. Ben widocznie się spiął. Zacisnął usta w cienką linię i spojrzał na mnie.

– Naprawdę chciałabyś to ze mną zrobić? – szepnął tak cicho, że ledwie go usłyszałam.

– Tak. Chcę, żebyś wiedział, że od teraz Sarah jest ważna też dla mnie. Wiem, że jej nie znałam, ale była ogromną częścią twojego życia. A wszystko, co związane z tobą stało się dla mnie ważne. Ty jesteś dla mnie ważny – wyznałam.

– Ty też jesteś dla mnie ważna Fay.

Dopóki nie usłyszałam tych słów, nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo ich potrzebowałam.

Dokończyliśmy nasze kawy po czym poszliśmy złapać metro. Musiałam przyznać, że odzwyczaiłam się trochę od tego życia w biegu, wśród tłumów i hałasu. Cintray było zupełnie inne. I w jakiś sposób te dwa kompletnie różne miejsca zdawały się być miejscami, w których mogłam zobaczyć swoją przyszłość.

Gdyby Ben poprosił mnie, żebym wróciła do Nowego Jorku, zrobiłabym to. Może nawet wróciłabym do pracy na etat? Może jako fotograf? Albo copywriter?

Rozważałam w swojej głowie mnóstwo możliwości i byłam wdzięczna za to, że miałam je wszystkie. To dawało mi komfort psychiczny, którego mam wrażenie, potrzebuje każdy człowiek.

Dwadzieścia minut później staliśmy przed wejściem na cmentarz.

Było to dla mnie surrealistyczne uczucie. Ostatni raz byłam na cmentarzu byłam już dawno temu. Kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami, co roku wybieraliśmy się na groby dziadków, ale po tym jak zamieszkałam w Nowym Jorku nie robiłam tego zbyt często.

Nowy początek [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz