25. Fay

43 1 0
                                    

To było najpiękniejsze miejsce w jakim byłam. Wyglądało jak garderoba księżniczki i pachniało różami. Gdybym kiedyś w życiu miała tak dużo pieniędzy, że mogłabym sobie pozwolić na wszystko cokolwiek moja wyobraźnia zapragnie, to chciałabym mieć takie miejsce w swoim domu.

Emma była równie mocno oczarowana. Widziałam jak oczy jej błyszczą na widok tych wszystkich pięknych sukni. Już nie mogłam się doczekać aż zacznie je przymierzać.

– Nie wierzę, że to się dzieje – szepnęła.

– A ja tak. Będziesz najpiękniejszą panną młodą jaką widział świat.

Przeglądałam sukienki jedna za drugą w poszukiwaniu tej idealnej. Nagle w moje ręce wpadła najpiękniejsza suknia jaką w życiu widziałam. Zwiewny dół z rozcięciem, cienkie ramiączka, a góra zdobiona cudownym kwiatowym, koronkowym wzorem.

– Em, spójrz tylko. Koniecznie musisz ją przymierzyć.

Zachwyt odmalował się na twarzy przyjaciółki. Miałam przeczucie, że właśnie trzyma w rękach suknię, w której weźmie ślub.

Kiedy Emma mierzyła sukienki, ja zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem.

Miałam 27 lat. Rzuciłam stabilną pracę w Nowym Jorku po to, żeby pisać i dzielić się z innymi moją pasją. Dorywczo znów zaczęłam pracować w kawiarni. Mieszkałam z rodzicami. Mój ostatni związek zakończył się trzy lata temu. A ostatnio poznałam faceta, który jest wspaniały, ale nie daje mi spokoju myśl o Sarah, która jest lub była dla niego kimś niezwykle ważnym. No i moja przyjaciółka była w ciąży i wychodziła za mąż.

Czasem jej zazdrościłam.

Moje życie było dobre, poukładane. I byłam naprawdę szczęśliwa, ale czasem, tylko czasem chciałam być na miejscu Emmy. Mieć szczęśliwy związek. Partnera, który kochałby mnie i był dla mnie wsparciem.

Tylko, że chciałam to zrobić na swoich warunkach i w swoim czasie.

Tymczasem w pełni mogłam poświęcić się cieszeniu się ze szczęścia mojej przyjaciółki.

– Ustaliliście już ze Scottym konkretną datę ślubu? – zapytałam.

– Tak, dokładnie 21 października. Za trzy tygodnie – odparła i po raz kolejny wyszła z przymierzalni. Tym razem miała na sobie sukienkę, w której się zakochałam. I musiałam przyznać, że wyglądała idealnie.

– Wow – powiedziałam. – Wyglądasz jak księżniczka.

Emma odwróciła się i spojrzała na swoje odbicie. Kilka razy się obróciła i spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Podbiegła do niej i chwyciłam ją za rękę.

W normalnych okolicznościach przytuliłabym ją, ale nie chciałam ryzykować, że przez przypadek w jakiś sposób zniszczę jej suknię ślubną.

– Myślisz, że Scottiemu się spodoba?

– No co ty? Padnie z wrażenia!

Zaśmiałyśmy się.

Wyjęłam telefon z kieszeni i zrobiłam nam pamiątkowe zdjęcie w lustrze.

– Myślałaś już z kim przyjdziesz?

– Właściwie to chciałam zaprosić Bena – odpowiedziałam. – Chociaż nie jestem pewna, czy się zgodzi.

– No co ty! Koniecznie go zaproś. Dlaczego miałby się nie zgodzić?

Zamyśliłam się.

Właściwie Em miała rację. Dlaczego miałby powiedzieć nie? W końcu to ślub? A ślub raczej są radosną uroczystością, którą większość ludzi lubi.

Jego dziwne zachowanie jednak nie dawało mi spokoju.

– Czasem są momenty, kiedy jest doskonale się bawimy i wtedy mam wrażenie, że on nawet mnie lubi. A potem zanim zdążę mrugnąć zamyka się w sobie. Nie wiem ile z tego jest moją wyobraźnią, a ile realnie się dzieje. Nie wiem co myśleć. No i jeszcze jest ta Sarah.

Westchnęłam.

– Wiesz, może ta Sarah go kiedyś bardzo zraniła i po prostu boi się w coś zaangażować?

– Może.

A może nie.

Nowy początek [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz