Rozdział 1

42 3 8
                                    

Otworzyłam oczy oszołomiona kolejnym, dość abstrakcyjnym oraz kompletnie powalonym snem i odruchowo sprawdziłam godzinę na zegarku. Godzina 6:37. Świetnie. A więc czysto teoretycznie jeszcze 23 minuty mogłam pospać i to też zrobiłam. Na moje szczęście obyło się bez kolejnych mar nocnych i następna moja pobudka spowodowana była ustawionym przeze mnie prawie codziennym budzikiem. 

Mimo braku chęci, zwlokłam się z łóżka i poszłam do kuchni, gdzie czekało już na mnie zrobione przez moją ukochaną mamę śniadanie. Nie było ono niczym szokującym, gdyż od w sumie trzech lat jadłam praktycznie takie samo danie, a mianowicie najprostsze grzanki z miodem. Czasem decydowałam się na Nutellę, jednakże nigdy w dniach szkolnych. Mogło się wydawać dziwne jeść jedno i to samo śniadanie przez 3 lata, ale jeszcze zabawniejszy był dla mnie fakt, że przez pozostałe 14 jadłam tylko i wyłącznie płatki z mlekiem. I jeśli chodzi o pytanie co dawałam pierwsze, to lepiej było mi go nie zadawać, bo jadłam osobno płatki i osobno mleko, ale tylko gorące i osłodzone łyżeczką cukru. I owszem, zdawałam sobie sprawę, że jestem psycholem.

 Jednakże, wracając do mojej porannej rutyny przed szkołą, streszczając to najlepiej jak umiałam - umyłam ząbki, ubrałam się, spakowałam plecak i wyszłam. Tak, dokładnie tak wyglądał mój poranek i pewnie dlatego nigdy nie nagrywałam tik toków typu get ready with me. Jako że moje liceum znajdowało się w mieście, w którym mieszkałam, to bardzo często moja mama w drodze do pracy podwoziła mnie pod szkołę. Ewentualnie robiłam sobie spacer, ale wtedy musiałam wstać trochę wcześniej. 

Spojrzałam jeszcze na szybko w lusterko auta, by upewnić się, czy aby na pewno przedziałek moich włosów jest idealnie na środku, bo wbrew mojej woli, moje włosy zbyt często robiły to co chciały. Prowadziłam z nimi wiele wojen, ponieważ dużo fryzur po prostu mi się nie trzymało. Nawet zwykłe loki na tych karmelowych kosmykach nie chciały wytrzymać godziny. Dużo osób zazdrościło mi, że nie muszę ich prostować i bać się o to, że jak tylko spadnie deszcz to zamienią się w dżunglę, albo też, że są cienkie i pewnie nie muszę ich za długo myć lub czesać. 

Natomiast ja zazdrościłam tym osobom, że mają gęste fale, które według mnie wyglądały obłędnie, i że nie potrzebowały używać najróżniejszych szamponów i odżywek, żeby ich włosy kompletnie nie wypadły. Choć tutaj troszkę wyolbrzymiałam, to jednak zdawałam sobie sprawę, jaką gęstość miały one kiedyś i ubolewałam nad tym, że przez stres tak wiele tych włosów straciłam. Można było powiedzieć, że miałam ich co najmniej o połowę mniej, ale z pomocą mamy próbowałam tę gęstość przywrócić.

- Wiesz, że nie musisz ich po raz 4 poprawiać? 

- Tak wiem, ale jakoś tak mi to weszło w nawyk.

- Skoro tak cały czas przeciągasz palcami po nich to nic dziwnego, że ci wypadają - skwitowała moja mama. Mimo, że dość często mi to mówiła, ja i tak robiłam swoje, nawet jeśli było to zazwyczaj już nieświadome. W kwestii wyglądu byłam troszkę perfekcjonistką i wszystko musiało być na swoim miejscu. Lubiłam tworzyć outfity, dobierać do tego dodatki, czy też fryzurę. Nie mogłam nazwać tego pasją, do designera mi było bardzo daleko, jednakże, sprawiało mi to przyjemność. 

Miało to jednak swoje minusy, między innymi taki, że wiele z moich oszczędności traciłam na ubrania, które już i tak ledwo mieściły się w szafie, tym bardziej, że byłam typem osoby, która nawet do rzeczy przywiązuje się na tyle, że żal jej wyrzucić. Pocieszał mnie fakt, że te ubrania, które dalej były zdatne do użytku, mama przekazywała dla potrzebujących albo znajomym. Przez to, ile tego miałam starałam się zawsze szukać rzeczy oryginalnych, których dotąd nie miałam i łapać je na promocji albo w second-handach. Nie miałam określonego stylu, dużo eksperymentowałam i jeśli coś mi się podobało, to czułam się w tym dwa razy bardziej pewna siebie. Dlatego też, gdy tylko pożegnałam się z rodzicielką, wyszłam z auta na parkingu z uśmiechem na twarzy.

Tamiza naszych uczuć (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz