Rozdział 32

3 0 0
                                    

Wróciłam do domu z torebką różnych cukierków i poczęstowałam nimi moich dziadków, którzy akurat nas odwiedzili. Usiadłam z rodziną przy stole w salonie i słuchałam historii babci, na temat nowego sąsiada, który się wprowadził kilka domów od nas. Co jakiś czas spoglądałam w telefon, by odpisać Davidowi, którego pozostawiłam na kilka godzin, na potrzebę zakupów. Dziadek wypytywał mnie także o mój nagły wypad na bazar, więc opowiedziałam im całą historię w skrócie. Mało, kiedy miałam chwilę, by spędzać z nimi czas, więc starałam się ją wykorzystać. W pewnym momencie jednak dostałam nietypowe powiadomienie.

Otto: Jeśli dalej zależy ci na pomocy z fizyki, to za pół godziny będę wolny.

Byłam zaskoczona tą wiadomością, ale cieszyłam się, że mi pomoże. Miałam nadzieję, że faktycznie coś mi to da i uda mi się poprawić kartkówkę na lepszą ocenę. Zastanawiałam się także, jak będzie się zachowywał, biorąc pod uwagę nasz ostatni kontakt i to, czego się dowiedział.

Veronica: W takim razie słyszymy się za pół godziny na kanale.

Spędziłam ten czas na dalszej rozmowie z rodziną, a gdy przyszła pora odeszłam od stołu i pomaszerowałam do swojego pokoju. Babcia próbowała mnie przekupić piekącą się w piekarniku szarlotką bym została, jednak, gdy dowiedziała się, że idę się uczyć odpuściła. Poprosiłam, żeby zawołali mnie jednak, gdy będzie gotowa, bo nie potrafiłam sobie jej odmówić. 

Włączyłam laptopa i weszłam na pusty kanał. Byłam zdziwiona, że nikogo nie było i żaden z chłopaków nie grał, a nawet nie był aktywny. Ciekawa byłam, czy spóźnialstwo Villara będzie się przejawiało nawet w takich sytuacjach. Z minuty na minuty przekonywałam się, że właściwie to tak. Czekałam na niego kolejne dziesięć minut, aż w końcu raczył się pojawić.

- Witam. - powiedział krótko, jakby nic się nie stało.

- No dzień dobry panie spóźnialski. 

- Tylko kilka minut. Nawet nie zauważyłem, bo zarobiony byłem. 

- Znowu buty kupowałeś? 

- Nie, tym razem nową kurtkę. - Zaśmiałam się, gdy to usłyszałam. - Nie wiem z czego się śmiejesz. Mówię poważnie. Zima przyszła i musiałem jakąś nową sobie zamówić, bo poprzednia nie daje sobie najlepiej rady z zimnem. - mówił to tak poważnie, że nie śmiałam podważać jego słów.

- I co udało ci się znaleźć tę jedyną? 

- Powiedzmy, że tak. Nie chciało mi się także Bóg wie, ile szukać. Co chcesz w sumie wiedzieć z tej fizyki? - Spojrzałam do zeszytu, który wcześniej uszykowałam.

- Byłoby cudownie, gdybyś wyjaśnił mi, jak się oblicza te długości fali materii i energii elektronu w efekcie fotoelektrycznym, czy co to tam jest i jak to zastosować poprawnie w zadaniach. 

- A znasz teorię? Bo trochę się tu przyda, żebyś lepiej rozumiała. 

- Jestem z teorii wykuta na blachę. Szkoda tylko, że na kartkówce za wiele mi to nie daje. - Nasz ukochany nauczyciel dawał jedno pytanie teoretyczne i trzy różne zadania do obliczeń, przez co moja wiedza zdawała się na nic.

- No to tak... - chłopak zaczął mi tłumaczyć po kolei, każdy krok po czym włączył mi streama z Paint'a, gdzie zaczął na przykładzie rozpisywać mi, jak rozwiązać jedno z zadań z kartkówki. Wyjaśnił mi je bardzo skrupulatnie i podszedł do tego na poważnie, za co byłam mu wdzięczna. -Teraz rozumiesz? 

- Myślę, że tak. 

- No to teraz sama zrobisz takie zadanie, tylko zmienimy ci dane. - Czułam zadowolenie w jego głosie. Nie wiedziałam czy chce mnie pogrążyć, czy chce po prostu zobaczyć, co mi się udało pojąć. Samemu włączyłam transmisję ekranu i zaczęłam rozwiązywać przykład, zgodnie z jego wcześniejszymi wskazówkami. - To, ile znasz już tego piłkarzyka? - zapytał nagle, co wprawiło mnie w osłupienie. Myślałam, że już nie poruszy tego tematu, zwłaszcza, że minęły jakieś trzy dni, jednak się myliłam.

Tamiza naszych uczuć (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz