Obserwowałam z tatą, jak moja mama biega po domu, dokonując ostatnich poprawek makijażu i sukienki. Oboje szykowali się na bal andrzejkowy, choć chyba powinnam była powiedzieć, że mama się szykowała. Mój tata nie spieszył się w przeciwieństwie do niej i czekał cierpliwie, aż zwolni się mu łazienka.
- Wyatt ruszyłbyś się z tej kanapy? Jesteś jeszcze nie ubrany, a zaraz wychodzimy. - krzyknęła rodzicielka z piętra.
- Jakbyś nie zauważyła, moje ciuchy są w łazience na górze, więc nie mam nawet jak się przebrać, póki co.
- To lepiej chodź mi tutaj pomóż zapiąć sukienkę. - Mój tata westchnął, rzucił mi zmęczone spojrzenie i ruszył w kierunku schodów. Cieszyłam się, że sama nigdzie się nie wybierałam, bo wtedy dopiero mielibyśmy problemy z podzieleniem się pokojami. Niby mieliśmy drugą łazienkę na dole, ale nikt nie pomyślał, żeby tam uszykować sobie wszystkie niezbędne rzeczy. Poza tym postanowiłam wykorzystać fakt pustego domu i zaprosiłam dziewczyny na wspólne nocowanie u mnie. Zadbałam o to, by ogarnąć wszystko w domu z samego rana, by mama nie denerwowała się, że plątam się pod nogami. Wystarczającą przeszkadzajką był już dla niej Cody, który uwielbiał chodzić za nią, akurat, gdy mieliśmy wyjazd.
- A ty się jeszcze nie szykujesz? - zapytała, wchodząc do salonu po torebkę.
- Mam jeszcze plus minus pół godziny, więc nie spieszy mi się za bardzo. Zresztą nie mam już zbyt wiele do zrobienia.
- No to dobrze. - Wróciła się do korytarza, po czym przyszła się pokazać. - Jak myślisz które buty?
- Te wyższe, po lewej. Zdecydowanie lepsze.
- Pamiętaj Everly wziąć na zmianę jakieś, żeby nie było jak ostatnio. - rzekł tata schodząc ubrany w garnitur. Wyglądał co najmniej, jak prezes jakiejś firmy, co kompletnie mi do niego nie pasowało.
- Pamiętam, spokojnie. Zazwyczaj to ja wam muszę o wszystkim przypominać.
- A co ty taki wystrojony? To nie miała być zwykła impreza? - zapytałam przyglądając się mu.
- To co, że zwykła? Nie mogę sobie garnituru założyć? Muszę go w końcu wykorzystać, a nie mam zbyt wielu innych okazji.
- No nie mówię, że nie możesz po prostu się nie spodziewałam takiego widoku.
- A no widzisz. My będziemy lecieć. Narka. - Podszedł do mnie i schylił się by dać mi buziaka w policzek.
- Bawcie się dobrze. Tylko grzecznie mi tu. - krzyknęła mama wychodząc z domu.
- Dobrze. Wy również. - odkrzyknęłam i położyłam się na kanapie, słysząc jak tata zamyka za sobą drzwi.
Nie wiedziałam do końca co zrobić z czasem, jaki mi pozostał. Czekałam, aż któraś z dziewczyn napisze na grupie, że już wyjechała, jednak nie zapowiadało się na to. Zdecydowałam się obejść dom i zobaczyć, czy wszędzie jest w miarę porządek, zwłaszcza po tym wyjeździe rodziców. Zdążyłam odpisać jeszcze Davidowi, że chwilowo jeszcze jestem dostępna, bo nikogo nie ma.
Nasze stosunki pozostały niezmienne. Zachowywaliśmy się trochę, jakby nic się nie stało i nie wiedziałam, czy to, aby na pewno dobre. Nieustannie myślałam o naszym pocałunku i nie wiedziałam czy był on faktycznie słuszny. Mimo, że czułam się dzięki niemu wspaniale, dalej miałam obawy, że nie jestem w pełni gotowa na uczucia. Przez pół nocy myślałam, czy byłabym dla niego właściwą osobą i czy będę w stanie go pokochać. Wiedziałam, że nie mogłam jeszcze nazwać tego, co do niego czułam miłością, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Cała ta euforia, kiedy tylko ze mnie zeszła wypełniła się pytaniami i to spotkanie z dziewczynami było naprawdę zbawieniem. Cieszyłam się, że będę mogła odetchnąć i może także odejdą mi wszystkie przemyślenia w tym temacie. Miałam też okazję do porozmawiania z Ari, jednak zaczęłam mieć wątpliwości do tego, czy powinnam póki co o tym mówić.
CZYTASZ
Tamiza naszych uczuć (Tom 1)
Teen Fiction(Skończone) Historia o dziewczynie, z którą może się identyfikować każda nastolatka. 17 letnia Veronica Tamis próbuje odnaleźć swoje odczucia i wynurzyć się z głębi oceanu, który pochłonął ją w całości. Na ratunek przychodzi jej pewien chłopak, któr...