Rozdział 42

4 0 0
                                    

Szłam pieszo poboczem drogi, mijając wszelkie domy pokryte śniegiem. Bałam się jedynie o to, że jakieś psy na mnie wyskoczą, bo ktoś nie będzie miał zamkniętej bramy, co w Cartadzie zdarzało się nad wyraz często. Byłam umówiona z Mayą w połowie drogi, jednakże uznałam, że zrobię jej niespodziankę, przy okazji przypominając sobie okolicę i pójdę po nią pod sam dom. Cieszyłam się ogromnie, że udało się nam chociaż w dzień przed moim wyjazdem spotkać, bo czułam się strasznie stęskniona za tą dziewczyną pełną wigoru i energii. 

Znałyśmy się tak naprawdę od dzieciaka, jako że nasze mamy się przyjaźniły i były wręcz nierozłączne, dopóki moja nie zdecydowała się ożenić i wyjechać. Pani Clark była traktowana przez moją babcię jak trzecia córka, zwłaszcza, gdy prawie wszystkie jej dzieci opuściły już gniazdko. Dzięki temu poznałam Mayę bardzo szybko i spędzałam z nią każdą możliwą chwilę, gdy tylko byłam na wsi. Potrafiłam zostawać u babci na całe wakacje, tylko po to, by jak najdłużej móc bawić się z przyjaciółką. 

Niestety pewnej zimy, gdy jeszcze byłyśmy młodsze, pani Clark uległa wypadkowi samochodowemu, którym przypłaciła życiem. Od tamtej pory widziałam ogromne zmiany w dziewczynie i nasz kontakt znacząco się popsuł. W tym wszystkim pomogła się nam znowu zjednoczyć moja mama, dla której ta strata była równie bolesna, a także moi dziadkowie, którzy pomagali Clarkom, jak tylko mogli. Wiedziałam, że Maya stała się po tym wszystkim o wiele silniejsza, a także bardziej beztroska. Zaczęła cieszyć się każdą chwilą i po latach, znowu dostrzegałam w niej tę energiczną kilkulatkę. 

Gdy tylko zbliżyłam się do furtki, wyskoczył na mnie owczarek niemiecki, bardzo agresywnie szczekając. Chwilę później zobaczyłam w oknie uśmiechniętą blondynkę. Pomachała mi i po chwili była już po drugiej stronie ogrodzenia.

- Uspokój się no. Ja tu mam gościa, a ty go w taki sposób traktujesz. - Odciągnęła swojego psa, po czym wyszła do mnie z otwartymi ramionami. - Jejuniu, wieki cię nie widziałam. 

- No właśnie wiem, bo nie rozumiem co ci się stało z włosami. - Zaczęłam uważnie przyglądać się jej grzywce i prostym kosmykom do ramion.

- Stwierdziłam, że zmieniam je trochę i ścięłam. Myślałam nad totalnie krótkimi, ale mówię już dobra. Nie chciałoby mi się wysłuchiwać ciągłego marudzenia taty. Ty za to nic się nie zmieniłaś. 

- Mam to wziąć jako komplement czy pocisk? - Zaczęłyśmy się obie śmiać z całej sytuacji.

- Pozostawię ci możliwość interpretacji. Chodź, pokaże ci co się pozmieniało. - Pociągnęła mnie za rękaw kurtki i poprowadziła do skrzyżowania, gdzie zaczynał się chodnik.

- Opowiadaj lepiej, co tam, jak tam. 

- No powiem ci, troszkę rzeczy uległo zmianie. Już nawet nie pamiętam, w którym momencie mojego życia jesteś. No ale tak ogólnie, to ja i Derek się rozstaliśmy jakieś dwa miesiące temu. Miałaś rację i był totalnym red flagiem. Nie wiem, jak mogłam tego nie zauważyć na początku, ale szczęśliwie odeszłam w porę i lepiej mi samej, jak na razie. O, tutaj budują się jacyś nowi sąsiedzi, jak widać. - Wskazała na świeże fundamenty i ogrodzenie z siatki.

- Cieszę się, że masz teraz takie podejście do tego. Mam nadzieję, że nie zranił cię w żaden sposób. 

- Delikatnie, ale wystarczająco bym zrozumiała, że może obrócić się przeciwko mnie. Wolałam to zakończyć, zanim zrobi coś naprawdę dużego. Nie będę się wdawała w szczegóły, bo nie ma co. Poza tym, to ta moja super przyjaciółka, która tak mnie wkurzała i o której ci opowiadałam, postawiła się po jego stronie i nie mamy już kontaktu. Szkoda, że wyrzuciła dla niego całą naszą licealną przyjaźń, ale co poradzisz. - Wydawała się nie przejmować tym za bardzo, jednakże ja wiedziałam, że gdzieś tam w głębi ją to rusza. Nie lubiła tracić ludzi, zwłaszcza po śmierci mamy.

Tamiza naszych uczuć (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz