Rozdział 4

16 1 0
                                    

Od samego rana próbowałam wziąć, się za sprzątanie pokoju, ale nie szło mi to najlepiej. Nigdy nie lubiłam odkurzania i wycierania kurzy z półek, do których nawet nie dosięgałam przez mój niski wzrost. Zdecydowanie bardziej wolałam opróżniać zmywarkę, czy robić pranie, za którymi natomiast nie przepadała moja mama, więc podzieliłyśmy się obowiązkami tak, żeby każda z nas robiła to co w miarę lubiła. 

Jednakże, tego dnia moja rodzicielka czuła się słabiej i poprosiła mnie, żebym sama doprowadziła swój pokój do porządku. Zdecydowałam, że najwyższa pora zabrać się za to, bo czasu miałam co raz mniej, ze względu na zbliżające się spotkanie z przyjaciółmi. Jako, że mój pokój nie był za duży to wiedziałam, że nie spędzę nad tym więcej jak godzinę. 

Mieszkałam na piętrze, ale moje łóżko znajdowało się pod skosem, co w sumie mi się podobało, bo mogłam ciekawie ozdobić niesymetryczną ścianę przy nim. Znajdowały się na niej zdjęcia z moimi przyjaciółmi zrobione Instaxem, którego dostałam na gwiazdkę, a także trochę sztucznego bluszczu i kilka płyt winylowych, natomiast na krokwi nad łóżkiem powiesiłam lampki, które przypominały mi czasem gwieździste niebo. Obok łóżka stało biurko i kilka półek wypełnione książkami lub pamiątkami, a także ściana, którą kilka lat temu poprosiłam, żeby rodzice pomalowali farbą kredową, abym mogła po niej malować lub pisać. Teraz głównie znajdowały się na niej teksty moich ulubionych piosenek. Wyprosiłam też rodziców, żeby na poprzednie urodziny kupili mi huśtawkę, czy też hamak, bo różni ludzie różnie mówią, który wisiał pomiędzy biurkiem, a szafą. Ciasny, ale własny. Przynajmniej tak babcia mi zawsze mówiła, gdy narzekałam na parametry mojego gniazdka. Poza tym, miałam okno z naprawdę przyjemnym widokiem na nasz ogród i panoramę miasta. 

Byłam już w połowie sprzątania, gdy usłyszałam powiadomienie na Discordzie.

- Siemka Roni, co tak sama na kanale siedzisz? - Gdy usłyszałam głos Kevina, od razu wiedziałam, co zaraz powie.

- A no wiesz, sprzątam sobie to wbiłam. Liczyłam, że ktoś przyjdzie i umili mi czas, ale nie spodziewałam, że taki celebryta mnie odwiedzi. 

- No widzisz kiedyś musiał nadejść ten czas, kiedy zawitam do ciebie ponownie. Ile ci zostało jeszcze? - Rozejrzałam się po pokoju i oszacowałam w głowie co mi pozostało do zrobienia.

- Właściwie to kończę wycierać półki, a co tam? 

- No to jak skończysz gramy w Ligusie i nie przyjmuję odmowy. - Nie spędzałam z Kevem wiele czasu, ale był dość przewidywalny.

- Czułam, że to powiesz, no ale skoro tak stawiasz sprawę to niech będzie, zrobię ten wyjątek i zagram z tobą. - W sumie to lubiłam grać z brunetem. Tak jak w życiu był porywczy i szybko się denerwował, tak podczas grania ze mną okazywał dużo cierpliwości i nigdy na mnie nie krzyczał. Nie mogę co prawda powiedzieć tego samego, co do innych graczy, bo, gdy tylko ktoś popełnił większy błąd miałam wrażenie, że Kevina nosi po pokoju. Można powiedzieć, że dostawałam taryfę ulgową, zarówno od niego, jak i reszty chłopaków, bo czasem zdarzało mi się grać z całą czwórką. 

Grałam właściwie od dzieciaka w przeróżne gry, które mój starszy kuzyn instalował mi, gdy tylko przyjeżdżał z laptopem. Jeśli miałam z kim grać to grałam chętnie nie ważne, czy były to gry typu FPS, RPG czy Battle Royale. Liczyło się dla mnie spędzanie czasu z przyjaciółmi lub znajomymi, albo i nawet rodziną. Jeśli jednak grałam sama to sięgałam po Simsy albo Minecrafta, ale i tak wchodziłam na Discorda, żeby mieć towarzystwo. Pomimo tego, że byłam jedynaczką byłam przyzwyczajona do tego, że jest ktoś obok i nie znosiłam samotności. Prawdopodobnie, dlatego, że jako dziecko nigdy nie chciałam zostać sama i rodzice musieli wszędzie mnie brać lub z kimś zostawiać.

- Ej Ronnie, a na którą my w ogóle jesteśmy umówieni? 

- No nie wiem, skoro ty nas zaprosiłeś to ty mi to powiedz. - omal nie wybuchłam śmiechem mówiąc to.

- Wcale, że nie. Przecież Malky do was pisał i to u niego się widzimy. 

- Szczerze mówiąc, bardzo wątpię, że to nasz kochany Malc pisał, ale niech będzie, że ci wierzę. Z tego co pisałam z Cami to punkt 16 mamy się stawić w drzwiach. Spóźnialskich nie  przyjmujemy. - Żałowałam, że nie widzimy się teraz nawzajem, bo bardzo chciałam zobaczyć oburzenie na jego twarzy, po moich słowach.

- Pffff, ja nie Otto, żeby przychodzić spóźniony moja droga. Za kogo ty mnie masz. Właściwie to zawsze jestem wszędzie pierwszy i muszę czekać za wami, bo się guzdrzecie. - W sumie to nawet nie musiałam go widzieć, żeby wyobrazić sobie jak bardzo ta uwaga go poruszyła.

- No nie moja wina, że jesteś narwany, przychodzisz kilkanaście minut wcześniej, albo się wszędzie spieszysz. Twój chód to już praktycznie bieg dla nas. Naprawdę ciężko za tobą nadążyć. 

- No dobra już dobra, skup się lepiej i udowodnij mi, że lepszego supporta nie znajdę. - jak zawsze uciął dyskusję, kiedy ja zaczynałam się już nakręcać.  

Tamiza naszych uczuć (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz