Rozdział 20

5 0 0
                                    

Chętnych do gry było więcej niż się spodziewaliśmy. Prócz naszych dwóch sędziów, tylko cztery osoby nie zdecydowały się wziąć udziału w zabawie. Uznaliśmy więc, że najlepiej będzie dobrać 3 zabójców. Urządziliśmy losowanie, w którym każdy wyciągał karteczkę ze swoją profesją z kapelusza naszego kapelusznika. Nie mieliśmy okazji przetestować zasad tej gry dla większej ilości osób, a nasza szóstka ledwo wystarczyła, na nawet nie 10 minut gry, dlatego mieliśmy obawy, że nie wyjdzie ona tak fajnie jak zaplanowaliśmy.

Daliśmy wszystkim kilka minut na rozproszenie się i rozdzielenie, aby też nie zostali wymordowani już na samym początku. My sami również braliśmy udział, dlatego też Ari i Evie samemu musiały dzień wcześniej ukryć wszystkie akcesoria w domu i poza nim. Zdecydowałam się działać w pojedynkę i nie spoufalać z nikim na samym początku. Mimo, że to wtedy miałam największe szanse, by ta osoba okazała się niewinna wiedziałam, że istnieje druga strona medalu i złoczyńca pozbędzie się nas obu, gdy tylko nas spotka.

Nie dawaliśmy mordercom żadnych sztucznych noży i innych takich, gdyż to od razu by ujawniło kto jest kim. Nie mogli oni zabijać na dystans i ustaliliśmy, iż wystarczy, że kogoś dotkną i powiedzą mu, że jest martwy. Wtedy oczywiście ofiara powinna paść trupem na ziemie i udawać nieżywą. W rzeczywistości wystarczyło, by nie ruszała się ze swojego miejsca i usiadła tam, gdzie zmarła. Wszystko to wyglądało trochę jak granie w Among Us, jednakże bez możliwości wspólnego wygłosowanie mordercy.

Starałam się być najciszej jak potrafiłam, jednak po całym domu słychać było kroki i krzyki co jakiś czas. Tylko pięć osób na starcie wylosowało latarki, a w obiegu było ich jeszcze dziesięć. Osoby, które wcześniej już bywały w domu Kevina miały to ułatwienie, że ogarniały większość pokoi i ich rozłożenie, dlatego też znałam rozmaite kryjówki i zakamarki, w których były małe szanse, aby ktoś mnie znalazł.

Na piętrze w łazience udało mi się odnaleźć latarkę. Pozornie było to ułatwienie, gdyż nie widzieliśmy nic w tych egipskich ciemnościach. Z drugiej strony źródło światła mogło przyciągnąć niechcianych gości. Starałam się jej używać tylko i wyłącznie przy przeszukiwaniu szafek i tak by nie było widać światła w oknach, bądź pod drzwiami.

Wyjrzałam na zewnątrz by się rozejrzeć. Przed domem znajdowało się wiele lampek na baterię, a wszystkie dynie miały w sobie świeczki. Było to najbardziej oświetlone miejsce i wychodzenie tam było jak skazanie się na wyrok dla obu stron. Wpadłam, jednakże dzięki temu na pewien pomysł. Jeśli zdobyłabym aparat i sprzymierzyła się z kimś, kto by robił za mięso armatnie mogłabym poprosić go, by zaciągnął sprawcę w to miejsce i zrobić zdjęcie po kryjomu, tak by nawet mnie nie zobaczył. Wątpiłam jednak, by ktoś chciał pójść na taki układ i dać się zabić, a do tego nie wiedziałam, czy zabójca nie byłby na tyle sprytny, by nie pozwolił dać się wyciągnąć na świecznik.

Przemykałam między pokojami przeszukując je cały czas i próbując wymyśleć coś sensownego. Obawiałam się, że jeden z winnych stoi pod drzwiami do kina i czeka, aż ktoś będzie biegł ze zdjęciem, by go zabić i nie dopuścić, by ktokolwiek dowód dostarczył.

- Szlag by to, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam. - wyszeptałam siadając przy łóżku. Starałam się wyklarować zasady jak najlepiej, gdy tworzyłam tę grę w swojej głowie, ale nie przewidziałam takiej opcji. Pozostała mi jedynie nadzieja, że nikt inny na to nie wpadł.

Dziwiłam się, że nie minęłam się od startu z żadną osobą. Wiedziałam, że parter był o wiele bardziej rozległy, zwłaszcza po ciemku, kiedy trzeba było przejrzeć najmniejszy nawet kąt, jednak było to dość dziwne. Założyłam, że mogłam się z kimś minąć podczas przechodzenia z pokoju do pokoju i uznałam, że powinnam to wykorzystać, póki mogę. Liczyłam, że jeden aparat będzie na piętrze, drugi na parterze, a trzeci gdzieś w tylnym ogrodzie. Nie znajdując ponownie nic, spróbowałam się wycofać na korytarz.

Tamiza naszych uczuć (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz