Rozdział 25

8 0 0
                                    

- No dawaj Roni, pobierz Valoranta. Zobaczysz, będzie fajnie. 

- Nie namawiaj mnie, nie mam zamiaru grać w kolejną grę szatana. 

- Ale to nie jest jak Ligusia, to jest o niebo lepsze. Tylko strzelasz i masz kilka umiejętności, zależy od postaci, ale jest to dość łatwe do ogarnięcia. Dawaj, będziemy z chłopakami grali. 

- Kevin proszę cię, ja nawet nie wiem czy mój laptop to uciągnie. 

- Uciągnie na spokojnie, już z tyloma różnymi grami sobie poradził, że i z tym da radę. Nie daj się prosić no. - Chłopak przez kilka minut próbował mnie namówić swym błagalnym tonem, na pobranie kolejnej gry studia Riot, do czego nie byłam przychylna. Obawiałam się także o stan mojego laptopa i czy poradzi sobie z kolejnym obciążeniem.

- Okej, niech ci będzie, ale jeśli mi się nie spodoba to ją odinstalowuję. Mam nadzieję, że jest to jasne. 

- Jak słońce kochana. Czekam w takim razie, choć pewnie trochę to potrwa. - Kevin wydawał się skakać z radości, a przynajmniej tak brzmiał przez Discorda.

- Mam światłowód także powinno pójść dość szybko. 

- Perfekcyjnie, w takim razie idę po coś do jedzenia i znikam na trochę. Jakbyś coś chciała, to pisz i daj znać, jak skończysz instalację. Zrobię ci potem szybki kurs, bo obiecałem chłopakom, że cię trochę przeszkolę, zanim zagramy. 

- Czekaj, czekaj. Czy wy to zaplanowaliście? I na dodatek z góry założyłeś, że się zgodzę? - podniosłam głos na tyle, by dobitnie do niego dotrzeć.

- Pliska, tylko się nie złość. Po prostu obiecałem im, że cię namówię, więc nie było innej opcji. Po co te nerwy kochana? Źle to odbierasz. My tak bardzo uwielbiamy z tobą grać, że chcieliśmy znaleźć więcej wspólnych gier i ... 

- Wystarczy już, chill Kev, tylko żartowałam. - Nie mogłam już dłużej się wstrzymywać, więc zaczęłam się śmiać, przerywając tłumaczenie mojego wystraszonego kolegi.

- Aha, rozumiem. W takim razie żegnam, nie rozmawiam z panią więcej. - powiedział i wyszedł z kanału głosowego. Odliczyłam w myślach pięć sekund i magicznie usłyszałam dźwięk ponownego wchodzenia. - Ale daj znać, jak ci się już pobierze okej? - Jego głos na chwilę ponownie stał się łagodny i pełen nadziei.

- Okej, dam znać. - Znałam go już zbyt dobrze.

- Super. A teraz żegnam raz jeszcze. - Wyszedł udając obrażonego. Sama również opuściłam rozmowę i rozsiadłam się na krześle. W międzyczasie włączyłam instalację nowego nabytku, aby mieć spokój. Nie czułam, żeby były to moje klimaty, ale doszłam do wniosku, że mogę dać temu szansę. 

Uznałam, że nie było mi najwygodniej na fotelu, więc włączyłam którąś z moich ulubionych składanek muzycznych na Spotify i przeniosłam się na moją huśtawkę. Nie lubiłam się nudzić, więc starałam się wymyślić jakieś zajęcie dla siebie. Miałam ochotę zatopić się w swoje myśli, ale wiedziałam, że robiłam to zbyt często i przez to mało produktywnie spędzałam czas. W końcu co chwila, gdy tylko nie miałam zajęcia, wymyślałam w głowie historie, które się nie zdarzyły i powoli zaczynałam się obawiać, że zatracę zarys, gdzie zaczyna się świat realny, a gdzie kończy moja wyobraźnia. W ostatnich miesiącach robiłam to nader często i wydawało mi się, że głównym powodem stało się pojawienie Davida. 

Jego postać wniosła ogrom radości do mojego życia i czułam, że przy nim odżywam, jednak co raz częściej zaczynały się pojawiać u mnie natrętne myśli, co do moich własnych uczuć. Wiedziałam, że powinnam mu powiedzieć o tym co zaszło między mną, a Calebem. Co raz bardziej nie dawał mi ten temat spokoju i czułam wewnętrzną potrzebę wyrzucenia tego w końcu z siebie. 

Tamiza naszych uczuć (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz