Rozdział 6

22 1 0
                                    

Malcolm wrócił po kilkunastu minutach i wzajemnie się przeprosiliśmy przyznając, że oboje zbyt impulsywnie zareagowaliśmy. Widać było, że był zły na siebie, bo jednak całe to zajście było jednym wielkim nieporozumieniem i dlatego go przytuliłam, żeby wiedział, że nie mam mu za złe. Camilla z Kevinem, żeby rozluźnić atmosferę zaczęli rozmowę o nieobecności pani Wright i plotkom na temat naszej pani od geografii.

- Słyszałam, że miała wypadek i potrąciła pieszego w drodze do szkoły.

- Tak, chłopacy już zaczęli mówić na nią Hajto 2.0. - Zaśmialiśmy się na ten pseudonim, choć może nie było to do końca na miejscu.

- Mógłbyś się uczyć od swoich kolegów, jak być zabawnym. - skomentowała dziewczyna na złość Kevinowi.

- Cami to oni uczą się ode mnie. - Zaprezentował nam swoje białe jak porcelana uzębienie. Malcolm dołączył się do ich dyskusji dementując wszelkie historie jakie nam przekazali. Jego tata będąc nauczycielem historii w naszej szkole, powiedział mu, że najzwyczajniej w świecie wpadła w poślizg i wjechała do rowu, jednak nic poważniejszego jej się nie stało. Nie zatrzymało to jednak Kevina, który dalej stawiał na swoim.

- Możemy chwilę pogadać na osobności? - Wyrwał mnie z obserwacji głos Aurory.

- Jasne, ej kochani jak coś to zaraz wrócimy. - Niezbyt zwrócili uwagę na to co powiedziałam. Skierowałyśmy się na dół do salonu, żeby mieć choć odrobinę prywatności.

- Misia wiem, że może nie powinnam wracać do tego tematu, ale wolę wiedzieć, jeśli coś jest na rzeczy, a komentarz Malcolma zwrócił moją uwagę. - zaczęła Rory przyciszonym głosem.

- Co masz na myśli?

- Wiem, że nie lubisz, kiedy zarzuca ci się coś co jest kompletnie abstrakcyjne, ale nawet jak na ciebie ta reakcja była dość silna, dlatego wolę zapytać. Aby na pewno nie podoba ci się Otto? Jak najbardziej zdaję sobie sprawę, że jest coś między tobą, a Davidem, choć tego też nie chcesz przyznać, ale Malc ma trochę racji, że zachowujesz się inaczej w stosunku do Villara. Może mi się to oczywiście wydaje, nie mówię, że mam rację, dlatego też chcę cię wpierw zapytać. - Jej słowa sprawiły, że mnie zamurowało.

Miała rację co do tego, że było coś między mną, a Davidem. Od chwili naszego poznania między nami pojawiła się więź, jakiej z nikim dotąd nie czułam. I wszyscy ją widzieli, jeśli spotkali nas razem. Każdy nam mówił, że dogadujemy się świetnie i to widać, a kilka osób mówiło, że do siebie pasujemy, co oboje braliśmy z dystansem i humorem. O Davidzie wiedziała tylko ona. Reszta ekipy wiedziała, że wychodzę z kimś, bo czasem chcieli się spotkać, a ja byłam zajęta. Ari była pierwszą, do której dzwoniłam, gdy coś się działo, a że ja zawsze czułam potrzebę się wygadać to działo się to bardzo często, nie ważne czy była to sytuacja pozytywna, czy negatywna.

Davida poznałam na 18 urodzinach mojego kuzyna Patricka. Był on jego jednym z lepszych kumpli, więc kiedy tylko zobaczył nas na parkiecie robił wszystko, żeby nas zapoznać lepiej. Po tym jak chłopak zaprosił mnie do tańca, przetańczyłam z nim prawie całą noc z przerwami na rozmowę, w których zorientowaliśmy się jak bardzo podobni w pewnych kwestiach jesteśmy. Już następnego dnia zaczęliśmy ze sobą pisać i wydawało mi się, że naprawdę nadajemy na tych samych falach. Miałam poczucie, że rozumie mnie lepiej niż ja samą siebie po zaledwie kilkunastu dniach. Wysłuchiwał mnie i sam rozgadywał się, jak ja, gdy tylko miał okazję.

Widywaliśmy się z początku głównie przez Patricka, który co chwilę organizował spotkania, wpierw z kilkoma innymi znajomymi, których zdołałam poznać podczas osiemnastki, a potem tylko dla naszej trójki lub czwórki, gdyż czasem zabierałam Aurorę ze sobą, aby mój kuzyn nie czuł się osamotnionym, gdy nasza dwójka zaczynała niekończącą się rozmowę na jakiś temat.

W gruncie rzeczy miałam wrażenie, że chłopak jest chodzącym ideałem. Zaprzeczałam zawsze, gdy ktoś pytał o to czy mi się podoba, tym bardziej, że nie uważałam się gotową na uczucia po poprzedniej mojej relacji, jednak ten chłopak sprawił, że coś we mnie ożyło.

I naprawdę mi się spodobał i to nie tylko z charakteru, ale i wyglądu. Miał ciemne, wręcz czarne oczy, w których miałam wrażenie, że można się zatracić na wieki, gdyby nie okulary i soczewki, które stanowiły bramę przed tą czarną dziurą. Włosy miał prawie tak ciemne jak oczy i zawsze idealnie ułożone na middle part'a, który doskonale pasował do jego stylu. Myślę, że można było powiedzieć, że wyglądał jak softboy wyjęty wprost z Pinteresta. Na dodatek był znacznie wyższy ode mnie i wydawało mi się, że nawet mógłby mierzyć tyle co Malcolm, który uchodził za żyrafę naszej ekipy.

Mimo, że byłam nim kompletnie zauroczona, wiedziałam, że nie chce robić żadnych pochopnych ruchów i chce poczekać z wchodzeniem w głębszą relację. Tym bardziej, że znałam go dopiero cztery miesiące, co dla mnie osobiście było po prostu za krótko.

- Okej dobrze, przyznaję, że czuję coś do Davida, ale doskonale wiesz jakie mam podejście do związków i uczuć. A co do Otta... sama nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym ostatnio. Owszem, gdy go poznałam podobał mi się, zresztą w sumie już wcześniej, bo jest w moim typie, nie przeczę. Ale kiedy tylko pojawił David, zapomniałam o tym i skupiłam się głównie na tym co jest między nami, a przede wszystkim na tym, czy aby na pewno byłabym w stanie kogoś znowu pokochać... - Miałam wrażenie, że mój głos się powoli łamał. Nie lubiłam rozmawiać, na temat tego co zaszło i czemu tak bardzo obawiałam się związków. Wiedziałam, że dalej wszystkie te rzeczy się we mnie kłębiły i choć próbowałam zapomnieć, nie przychodziło mi to łatwo, a emocje przy każdym poruszeniu tematu ożywały.

- Jak najbardziej to rozumiem Roni. Wiem, że po tym co się stało ciężko ci zrozumieć co czujesz, a wręcz boisz się żywić do kogoś jakieś silniejsze odczucia. Dlatego chcę tylko, żebyś wiedziała, że jeśli masz dylemat, albo nie potrafisz znaleźć odpowiedzi sama, możesz zawsze ze mną o tym porozmawiać. Postaram się ci powiedzieć, jak to wygląda od boku, kiedy milion myśli nie przytłacza twojej głowy i jasno widzisz czyjeś zachowanie względem kogoś innego. Znam cię już na tyle, że potrafię się domyślić, kiedy twój umysł zaprząta jakaś myśl. - Jej słowa zawsze trafiały prosto w sedno. Nie myślałam, że tak bardzo potrzebowałam to usłyszeć. Czasem odnosiłam wrażenie, że mój umysł to rzeka, potok niekończących się rozważań. Szczególnie wiele z nich poświęcałam temu co miałam w sercu. O ile jeszcze coś z niego pozostało.

- Dziękuję... - Nie potrafiłam powiedzieć nic więcej, więc przytuliłam ją mocno ze łzami w oczach. Była zdecydowanie najlepszym, co mogło mnie spotkać. - Naprawdę to doceniam. - Uścisnęła mnie jeszcze mocniej.

- Gdybyś chciała pogadać wiesz przecież, gdzie mnie szukać. Nawet, jeśli będziesz myślała, że to głupota. - Odsunęła się ode mnie z uśmiechem, więc odpowiedziałam jej tym samym.

- Pójdę do łazienki doprowadzić się do porządku, a ty lepiej wracaj na górę, bo mamy jakieś dwie minuty zanim Kev albo Malc przyjdą sprawdzić co z nami.

- Racja, tylko lepiej się streszczaj. Nie wiem, ile wytrzymam ze słodką parką i dwoma krzykaczami w jednym pokoju, bez ciebie. - Puściła do mnie oko i zniknęła za framugą drzwi. Jedno było pewne, nie mogłam była trafić na ciekawsze zestawienie przyjaciół.

Tamiza naszych uczuć (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz