Rozdział 43

4 0 0
                                    

Pościeliłam samemu łóżko, gdyż moja sprzątaczka dzień wcześniej wyjechała. Cieszyłam się w sumie, że wygrałam zakład z Patrickiem i nie musiałam przejmować się porządkiem za dwóch. Jeszcze zabawniejszym było, że nastała nieoczekiwana okoliczność i przez obecność nowego psiaka, miał on o wiele więcej do sprzątania, bo zdarzały się nam wypadki z moczem. Nie zostawiłam go jednak samego na pastwę losu i pomagałam ogarnąć podłogi czy posłanie. Próbowałam nauczyć Molly wołania na dwór, gdy ma potrzebę, ale wiedziałam, że zajmie to trochę czasu. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądała nasza podróż powrotna, skoro doszedł nam nowy pasażer i jego bagaże. 

Zeszłam na ostatnie nasze wspólne śniadanie i rozsiadłam się na kanapie z talerzem.

- Spakowana już? - zapytała babcia, siedząc na fotelu obok.

- Tak, nie rozpakowywałam się zbytnio, więc nie miałam wiele do roboty i wczoraj wieczorem już złożyłam wszystko. Wolałam dziś dłużej pospać, niż biegać i szukać po całym domu rzeczy, które zabrałam tutaj. 

- No i słusznie moje dziecko. Mam nadzieję, że uda się wam jakoś pomieścić w tym waszym autku, z tymi wszystkimi prezentami i walizkami. - Przełączała co chwilę kanały w poszukiwaniu czegoś ciekawego.

- Też mam taką nadzieję. Zobaczymy, jak to wyjdzie, ale chyba ktoś z nas będzie musiał trzymać Molly w transporterze na kolanach, bo nie wiem, gdzie indziej byśmy mogli ją wziąć. 

- Zaskoczył cię tym William, co? - Posłała mi ogromny uśmiech, więc odpowiedziałam jej tym samym, gryząc swoje tosty.

- Oj zdecydowanie. Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że dostanę żywe zwierzę. 

- Hejka. I jak tam? Za pół godziny wyjeżdżamy, więc się streszczaj. - Tata wszedł na chwilę do salonu, obszedł cały ewidentnie szukając czegoś, po czym wrócił się do schodów.

- Tak szybko? - Nie odpowiedział mi nawet, bo był już na piętrze. - To się dowiedziałam... - Na moje słowa babcia się roześmiała. Spojrzałam na mojego pekińczyka, który zaczął bawić się własnym ogonem. - Zostawię cię z nią na chwilę. Idę zrobić samemu obchód czy, aby na pewno wszystko zabrałam i przy okazji zniosę sobie walizkę już tu na dół. 

- Dobrze kochanie, nie ma problemu. 

Przeszukałam wszystkie szafki w łazience, a także zajrzałam w każdy kąt na poddaszu. Dziwnie cicho było, gdy każdy już odjechał i została tylko nasza szóstka. Brakowało mi też mojego kuzyna i jego trucia tyłka po nocach. Przyjemnie było zasypiać podczas rozmowy o największych głupotach i nie wiedząc, które z was ją urwie zasypiając. Miałam natomiast więcej czasu na pisanie z Davidem, co mnie cieszyło, bo nasz kontakt podczas wyjazdu był bardzo sporadyczny. Wiedziałam jednak, że dzięki temu będę miała mu co opowiadać, jak tylko się spotkamy. 

Z trudem zniosłam swój bagaż na parter. Zdecydowanie było to dla mnie trudniejsze, niż wnoszenie i musiałam robić wiele przerw, bo wydawał się być o dwa kilo cięższy. Co prawda dziadek zaoferował mi pomoc, ale nie chciałam, żeby musiał nosić moje rzeczy, kiedy sam miał problemy z plecami i nie powinien był nic dźwigać. 

Żal mi było wyjeżdżać i zostawiać babcie samą. Wiedziałam, że Maya z tatą będą ją jak zawsze odwiedzać, ale widziałam, że jej też jest przykro. Nie wyobrażałam sobie, jak bardzo samotna musi się czuć. Proponowaliśmy jej wielokrotnie, by przeprowadziła się w nasze okolice, ale nie była w stanie zostawić dobytku swojego życia.

- Chodź Molly, pójdziemy jeszcze na ostatni spacer, żebyś nam nie siusiała w aucie za dużo. - Futrzak na samo słowo spacer zaczął biegać wokół moich nóg, skacząc i szczekając niemiłosiernie. Wiedziałam, że było jeszcze jedno miejsce, którego przez cały wyjazd nie miałam odwagi odwiedzić, a jednak powinnam była. 

Tamiza naszych uczuć (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz