- Póki co zaplanowali powtórkę meczu, za dwa tygodnie, ale bez publiki. Może i dobrze w sumie. Nie wiem, czy w dwa tygodnie sytuacja, by się uspokoiła. Słyszałam już, że na jakiś blokach przy ich stadionie nasi ludzie porobili graffiti związane z naszym klubem. - Cała nasza szkoła mówiła tylko i wyłącznie o tym, co działo się na meczu. Każdy wymieniał się nagraniami, jedno nawet stało się viralem na Tik toku, więc razem z Ari domyślałyśmy się, że jeszcze przez co najmniej trzy tygodnie każdy będzie o tym gadał.
- To kwestia czasu, kiedy przyjadą do nas coś odwalić. To się chyba nigdy nie skończy. Szczerze mam dosyć tych ich konfliktów, rozumiem, że najwięksi rywale, ale taką burdę robić to już trochę za dużo. Ludzie nie mają co robić z czasem i pieniędzmi, a jak ktoś się wsypie to jeszcze takie kary dostaną, że się spłaczą. Szczerze współczuję ich rodzinom.
- Totalnie, ja tak samo. Ale wiesz, chociaż niszczą tylko mienie publiczne. Nie brzmi to najlepiej i nie popieram tego, ale cieszę się po prostu, że jeszcze się krzywda nikomu nie stała. Mam szczerą nadzieję, że policja nie dopuści do rozwoju sytuacji, a ludzie się w końcu ogarną. - Ari westchnęła chowając resztę swojego drugiego śniadania do plecaka.
- Słyszałaś może o co chłopacy się w ogóle pobili? Nie chciałam już wypytywać o to Davida, sam przyznał, że chce odpocząć od tego tematu, a jakoś nie widzi mi się rozmawiać o tym z Ottem. Zresztą, nawet się dziś nie pojawił w szkole.
- Wiesz skarbie, wcale mu się nie dziwię. Zasypałaby go lawina ciekawskich uszu i cały wodospad wścibskich oczu. Może, jak przeczeka to choć trochę, to ludzie się z tym uspokoją i nie rzucą się na niego jak na promocje w Biedronce. - Dziewczyna zamknęła oczy i zrobiła grymas, prawdopodobnie na jakieś wspomnienie. - I odpowiadając na twoje pytanie, nie, nie słyszałam co mówili. Myślę, że mało kto słyszał, bo po meczu nikt o tym co zostało powiedziane nie mówił. Wiem natomiast jedno, gram z tym chłopakiem w drużynie od kilku miesięcy i nigdy nie doszło do takiej sytuacji. Zdarzało mu się z kimś wyzywać, ale wszystko zawsze po nim spływało, jakby nie miało najmniejszego znaczenia. Wiadomo, że się denerwował, ale nigdy bym nie pomyślała, że będzie chciał kogoś uderzyć.
- Też wydawało mi się to dziwne. Nigdy, chyba nie widziałam, żeby coś go jakoś bardziej uraziło, a przynajmniej nigdy nie dał po sobie nic poznać, a tu w jeden moment dosłownie się przemienił w kogoś innego. - Przez cały weekend powtarzałam w głowie tę scenę, nawet jeśli miałam jej dość. Analizowałam każdy możliwy szczegół ich mowy ciała, aby zrozumieć, co mogło zostać tam wypowiedziane, jednak nie doszłam do żadnych wniosków.
- Wiesz nie wychodziłam z wami na tyle, by poznać Davida aż tak dobrze i wiem, że ty znasz go pewnie najlepiej, ale jego zachowanie też było dla mnie jakieś inne. Nie wiem, jak ty to widzisz, ale ja, kiedy zaliczyłam podobny upadek to bolało mnie tak, że nie miałam siły się kłócić. Wiem, że każdy inaczej odczuwa ból i adrenalina potrafi go złagodzić. I miał jak najbardziej prawo się złościć i powiedzieć Ottowi co myśli, jednak sam kilku chłopaków próbował podciąć, wielu innym przeszkadzał i każdy wie, że taka jest piłka. Dlatego, też nie rozumiem czemu akurat, kiedy on po raz pierwszy oberwał to zaczął się strasznie dąsać. Otto pierwszy go zaczepił fizycznie, fakt, jednakże nie zgadza mi się trochę wersja wydarzeń opowiedziana przez Davida z tym co widziałam. Villar zaczął się uśmiechać dopiero po pierwszych zaczepkach słownych twojego bruneta, więc to nie to było jego powodem pierwszego wkurzenia. Wiem, że się teraz czepiam, ale po prostu uważam, że wina leży tutaj po obu stronach. Nie mam też nic do żadnego z nich, bo stało się i tyle, takie sytuacje mają miejsce. Brałabym też jednak pod uwagę zachowanie ich obu i radziłabym ci zwracać uwagę na to, jak podchodzi David do całej sytuacji, a szczególnie jak się zachował po niej. Jeśli naprawdę zaczynasz czuć do niego coś więcej, to nie chcę, żebyś potem się zawiodła jakimiś jego zachowaniami, których wcześniej nie widziałaś. Każdy ma wady i nie chcę, żeby cię one potem zraziły, jeśli wiesz o co mi chodzi. Nadal uważam, że to dobry chłopak, ale lepiej też już od razu wypracować wzajemne reakcje w trudnych sytuacjach i ustalić między sobą co się wam nie podoba.
- Dlatego, też od razu mu powiedziałam, że wolałabym, żeby ściszył trochę głos, bo czuję się przez to nie najlepiej.
- Wiem i jestem z ciebie bardzo dumna. Cieszę się, że nauczyłaś się stawiać swoje granice i mówić wprost, gdy coś ci nie pasuje. Rozkwitasz mi tutaj powoli. - Uśmiechnęła się do mnie ciepło i byłam naprawdę szczęśliwa, że poznałam kogoś takiego jak ona. Nie wiedziałam, skąd bierze tyle dobrych rad i jakim cudem potrafi znaleźć odpowiedź na większość moich wewnętrznych rozterek, nawet jeśli czasem o nich nie wspominałam.
- Nie chcę popełniać tych samych błędów, poza tym już trochę dorastam, chyba jednak.
- Z pewnością dorastasz, choć myślę, że gdzieś tam jednak to twoje malutkie dziecko w twojej głowie pozostanie. Ale pamiętaj, że taką cię kochamy i ja osobiście uważam, że jesteś już i tak dojrzała, choć zdarzy ci się zachowywać się jak dziesięciolatka. Miejmy teraz nadzieję, że cały ten mecz pójdzie niedługo w zapomnienie. Nie ma co więcej nad nim rozmyślać, pora wrócić do naszej wspaniałej szarej codzienności i kartkówki z chemii, która zaraz się a propos zacznie. - Obie zeskoczyłyśmy z parapetu, na którym lubiłyśmy przesiadywać. Był on znacznie wygodniejszy i mniej oblegany, niż połowa naszych szkolnych ławek na korytarzach. Jedynie w lato grzało trochę za bardzo w plecy, przez promienie padające przez okno. Nie zmienia to faktu, że było to nasze ulubione miejsce do spędzania przerw sam na sam.
CZYTASZ
Tamiza naszych uczuć (Tom 1)
Teen Fiction(Skończone) Historia o dziewczynie, z którą może się identyfikować każda nastolatka. 17 letnia Veronica Tamis próbuje odnaleźć swoje odczucia i wynurzyć się z głębi oceanu, który pochłonął ją w całości. Na ratunek przychodzi jej pewien chłopak, któr...