WYJAZD

38 4 0
                                    

Do południa brakowało jeszcze dziesięciu minut, a Adam był już głodny jak wilk. Widząc znak informacyjny o stacji benzynowej, zjechał na prawy pas autostrady i konsekwentnie dostosował prędkość do poprzedzającej go ciężarówki.

Nie dość, że nie zdążyłem nic zjeść w biurze, to jeszcze cała ta sytuacja w domu... – pomyślał ze złością. – Cholera! Nie powinienem był dopuścić do takiej eskalacji przemocy.

Głód i brak zaspokojenia męskich potrzeb na raz, stanowił u niego bardzo wybuchową mieszankę. I o ile jego łóżkowe życie od miesięcy leżało w gruzach, to chociaż dotąd chodził najedzony. Teraz wszystko skumulowało się w tym samym czasie. Wewnętrzne poczucie winy targało emocjami Adama, mimo że doskonale potrafił sobie zracjonalizować każde podjęte działanie. Wiedział, że wątpliwości nie ustąpią dotąd, aż wszystkiego nie poukłada sobie w głowie.

I tak, pijąc kawę z papierowego kubka, przewijał w myślach ostatnie pół roku swojego życia, gapiąc się przez szybę stacji na parkujące samochody.

Doskonale wiedziałem, że Alicja ma romans z kimś z pracy – pomyślał.

To było nieuniknione. Tak naprawdę sam wykorzystałem jej chutliwość, by wykonać zadanie. Nie spodziewałem się tylko takiego rozwoju wypadków. Wiedzieć, a zobaczyć na własne oczy, to jednak dwie różne rzeczy.

W obecnej sytuacji stało się jasne, że dziewczyna była nimfomanką. Jej krótkoterminowe związki gnały jeden za drugim, bez miejsca na przerwę, na żal po stracie kochanka, na zaczerpnięcie oddechu. Adam umiejętnie wpisał się w jej kalendarz i teraz zaczął zdawać sobie sprawę z tego, jak wiele starań go to kosztowało, skoro udało mu się utrzymać z nią stały związek przez tak długi czas. Znudziła się nim jednak, co było nieuniknione, ale zanim do tego doszło, dotarł za jej pośrednictwem do właściwego człowieka i nawiązał kontakt operacyjny, jak mawiano w fachowym języku. Potrzebował kilku miesięcy, by rozpracować gada i zdobyć niezbędne dowody na jego współpracę z obcym wywiadem, podczas gdy związek z Alicją stanowił doskonałą przykrywkę dla jego działań. Na szczęście, tydzień temu zdążył zrealizować postawione zadanie, nim dzisiejsza katastrofa pogrzebałaby szanse na jego dokończenie.

Adam czuł potrzebę zresetowania i chęć ucieczki od obowiązków pracy w agencji kontrwywiadu. Szczęśliwie, nadarzyła się okazja na odebranie zaległego urlopu i zostawienie tego syfu za sobą.

Niewielka torba podróżna w bagażniku zawierała absolutne minimum. Kosmetyki, trzy pary letnich ubrań na zmianę, kurtkę i zapasowe buty. Prawdą było, że drugie dno ukrywało przedmioty o nieco odmiennym przeznaczeniu, ale z porządną latarką, nożem tanto i pistoletem Jerycho 941 – prezentem pożegnalnym od izraelskiego mistrza – Adam nie rozstawał się nigdy. Parę rzeczy o nieco bardziej militarnym przeznaczeniu wiózł także pod podłogą bagażnika, ale to już było absolutnie wszystko, co musiał mieć przy sobie. Jeżeli ten urlop miał się udać, Adam powinien zapomnieć dosłownie o wszystkim i albo wyciszyć wszystkie krzyki z przeszłości, albo dać się ponieść fali jakiejś przygody, bez oglądania się na konsekwencje. Wyłącznie dla własnej przyjemności.

Korzystając ze starej samochodowej mapy, zjechał wreszcie z głównej drogi i pełną wybojów i dziur, wąską asfaltówką pomknął wśród przepięknych starych drzew. Głębokie cienie rzucane przez gałęzie sprawiły, że samochód automatycznie przeszedł w tryb jazdy nocnej i pozapalał wszystkie możliwe światła. Od momentu opuszczenia głównej drogi, w zasięgu wzroku nie pojawił się żaden pojazd ani człowiek, na rowerze, czy choćby pieszo. Ta pustka miała swój urok po ponad półrocznym pobycie w stolicy.

Nagle, las skończył się, jak ucięty nożem, a przed oczami Adama ukazał się krajobraz pofalowanych wzgórz, ozdobionych na przemian prostokątnymi polami łąk, zagajników i pól uprawnych. Ostre słońce miał nieco za sobą, dlatego intensywność barw ukwieconych przestrzeni, aż odebrała mu dech w piersiach. Do tego błękitne niebo i nisko płynące białe obłoki, gdzieniegdzie rzucające wyraźny cień na kolorową szachownicę. Jakże inny był ten obraz od monotonnych betonowych konstrukcji w Warszawie i mrugających liter na ekranie komputera.

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz