Część Bez tytułu 8

36 3 0
                                    

Przez jakiś czas jechali w milczeniu. Adam kątem oka widział, jak dziewczyna nabiera powietrza, by coś powiedzieć, jednak jakaś wewnętrzna siła wciąż powstrzymywała ją przed otwarciem ust.

– Przepraszam – ledwo usłyszał jej głos, gdy w końcu wygrała ze sobą.

– Niepotrzebnie – powiedział – wszystko jest dobrze.

Nieznacznie odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się ciepło. Na jej twarzy pojawił się wyraz ogromnej ulgi.

– Jeszcze nigdy nie byłam z żadnym mężczyzną – oświadczyła, czerwieniejąc po czubki uszu.

– Ooo! – mimowolnie wyrwało się mu z ust. – I nie miałaś chłopaka? – zapytał, starając się wybadać ten obszar.

Pokręciła jednak głową, znowu zaciskając usta.

– Nie martw się! Jeszcze trafisz na tego właściwego mężczyznę – stwierdził z pełnym przekonaniem doświadczonego konesera.

Znowu pokręciła głową, tym razem ze smutkiem tak ogromnym, jakby nie wierzyła w zmianę swojej przyszłości.

Ich rozmowa zakończyła się gwałtownie, gdy pojawiły się pierwsze zabudowania.

– Wysadź mnie tutaj proszę. – Bożenka potrząsnęła go za udo.

– Ależ podwiozę cię do sklepu, to jeszcze spory kawałek – zaoponował.

– Nie! Tutaj! Tutaj proszę. –

Błagalnanuta w jej głosie sprawiła, że Adam gwałtownie wcisnął pedał hamulca, aż spodkół wzbił się tuman kurzu, zasłaniając drogę przed nimi. Bożenka nerwowoodpięła pas i gwałtownie szarpnęła za klamkę drzwi. Nim odeszła w ślad zaprzesuwającą się chmurą kurzu, nachyliła się jeszcze nad otwartym oknem drzwi ibezgłośnie wymówiła słowo dziękuję.

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz