Część Bez tytułu 32

13 3 0
                                    

– Uroczy wieczór... – zagadnęła Anna, wpatrując się w nocne niebo.

– Widzę, że lubisz spoglądać na gwiazdy. Ciekawe, skąd w tobie takie zamiłowanie?

– A nie przyszło ci do głowy, że jestem po prostu romantyczką? Za to ty, zamiast mnie objąć, targasz wszędzie reklamówkę z żabki i z tego co widzę nie jest ci z nią wygodnie. Może daj mi coś do poniesienia. Nie będzie już tak słodkiej beztroski, ale chociaż będzie ci lżej.

– Dam radę!

Ania, słysząc zapewnienia Adama tylko prychnęła, przewracając oczami.

– Dam radę cię objąć i jednocześnie nieść tę torbę, no chodź. Pozwól mi się nacieszyć spacerem z tak piękną kobietą.

– Znaczy, że to ja jestem ta piękna? – zaczęła się przekomarzać.

– Rozejrzyj się. A widzisz tu jeszcze kogoś wartego uwagi?

– A tamta kobieta idąca za nami – szepnęła, skrycie oglądając się przez ramię.

Adam zatrzymał się przed wystawą jakiegoś butiku i udając, że ogląda obwieszone ubraniami manekiny, dyskretnie zerknął na kobietę.

Ja ją znam – skonstatował ze zdziwieniem.

Gdy zobaczył ją wtedy w lesie, jej garderoba wymagała... można by powiedzieć, gruntownej poprawy. Tylko dlaczego teraz znów ją widział tak daleko od wsi, a do tego samą?

Jakiś mężczyzna nagle zatrzymał się przed nieznajomą i wręczył jej kwiaty.

Kwiaty o tak późnej porze? Musiał się przygotować do randki znacznie wcześniej, a zatem dziewczyna prowadziła bogate życie i Adam postanowił nie komentować na głos swoich spostrzeżeń.

– Chodźmy Aniu. Pora wrócić do domu – powiedział, odprowadzając wzrokiem nieznajomą parę.

– Podoba ci się? – Ania po swojemu odczytała zainteresowanie Adama.

– Jest młoda i ładna, ale moje zainteresowanie nią wypływa z czego innego...

Dziewczyna podążyła wzrokiem za oddalającą się parą i przygryzła skórkę koło paznokcia.

– Z czego?

– Widziałaś jej minę na widok tego faceta?

– Słabo. Za mało światła, ale jak teraz zwróciłeś mi na to uwagę, to faktycznie widzę, że było w tym coś dziwnego. Myślisz, że to jej były?

– Raczej spodziewała się kogoś innego, a ten bukiet miał być znakiem rozpoznawczym, nie prezentem samym w sobie. Podejrzewam, że nawet sama go sobie zażyczyła. Może to ktoś z Tindera albo z innej aplikacji randkowej? Jej mina wyraźnie okazywała rozczarowanie i wiesz co? Nie podoba mi się coś w tym wszystkim.

– To co... Śledzimy ich? – nadzieja przygody nagle ożywiła Anię.

– Normalnie powiedziałbym, że nie, ale w tym wypadku – Adam spojrzał na towarzyszkę – czuję, że właściwe. Tylko pobiegnę do samochodu schować prezenty, a ty tu poczekaj i obserwuj, dokąd pójdą. Za pięć minut będę z powrotem.

– A jak mi gdzieś znikną?

– Nie znikną, a ja zaraz wracam.

Adam chwycił w dwie ręce ciężką reklamówkę i pobiegł wzdłuż ulicy, do zaparkowanego nieopodal samochodu.

– I co? gdzie są?

– Ania podskoczyła w górę na dźwięk niespodziewanego głosu tuż za sobą.

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz