Część Bez tytułu 21

21 3 0
                                    

– Dobrze, że już kończysz! – krzyknęła do pracującego mężczyzny.

Ania, podpierając się na łokciach, leżała na kocu i przypatrywała się, jak Adam płynnymi ruchami starej kosy, rozprawia się z gęstwiną. Błyszczący od potu tors i umięśnione ramiona mężczyzny, przyciągały jej wzrok jak magnes.

– Mam już dość! – odkrzyknął, łapiąc oddech po skończonej pracy.

– To chodź tu do mnie. Przyniosę ci piwo z lodówki.

Dziewczyna poderwała się na kolana, po czym z wahaniem wstała i zasłaniając się jakimś czasopismem, poszła do kuchni. Adam ukradkiem śledził każdy jej ruch, maskując zadyszką narastające podniecenie. Już na basenie dostrzegł nietuzinkową urodę dziewczyny płynącej w jego stronę. Ponadto, zdał sobie właśnie sprawę, że miała w sobie to coś... Coś, co sprawiało, że nawet gdyby natura poskąpiła jej urody, czy doskonałej figury, obdarzona tą iskrą nadal wydawałaby mu się atrakcyjna.

Ania, ewidentnie wygrała w kilku konkursach naraz, bo odziedziczyła po przodkach błyskotliwość i niezwykle żywą inteligencję. Może nie była tak chorobliwie chuda jak wieszaki na wybiegu, ale jej ciało emanowało zdrowiem pełnych krągłości i doskonałych proporcji. Zastanawiające było więc to, skąd u niej taka skromność i nieśmiałość. Nie możliwym było, żeby żaden chłopak się nią dotąd nie interesował. A może kogoś miała, tylko nie chciała się zdradzić z tą tajemnicą, licząc na letnią przygodę?

Rozważania Adama przerwał widok dziewczyny idącej niepewnie w jego kierunku, z dwoma butelkami piwa w ręce.

– Nie znalazłam otwieracza – powiedziała, podając zroszoną butelkę Adamowi. – Ale jestem pewna, że sobie poradzisz – uśmiechnęła się promiennie maskując zażenowanie.

– Sądzę, że dam radę – mężczyzna odebrał drugą butelkę z rąk dziewczyny i bez najmniejszego kłopotu otworzył jedną o drugą.

– Musisz mnie tego nauczyć – powiedziała odbierając swoje piwo.

– Nie ma problemu. Następnym razem będzie twoja kolej.

Pierwszy łyk smakował jak ambrozja. Adam z lubością rozkoszował się chłodem i smakiem, zwilżającego mu zaschnięte gardło piwa. Dopiero po chwili dotarło do niego, że podobna chwila może już nigdy się nie powtórzyć i szerzej otworzył oczy, by podziwiać każdy ruch Ani, gdy boso szła po skoszonej trawie w stronę swojego legowiska.

Zgrabienie na stertę takiej ilości trawy zajęło mu jeszcze godzinę, po której smak wypitego piwa stanowił już tylko ulotne wspomnienie. Spocony i obklejony gryzącymi pyłkami traw, wszedł na pięć minut pod zimny prysznic, po czym zagarniając z lodówki kolejne dwie butelki, wyszedł nago na taras, nie kłopocząc się wycieraniem.

Leżąca na brzuchu dziewczyna, przysypiała leniwie, gdy zbliżył się do niej i otrzepał mokre włosy wprost na jej rozgrzane plecy.

– Aaaa! – stłumiony jęk przerwał ciszę, kiedy drobne kropelki opadły na gorącą skórę.

– Mogę się przyłączyć? – usiadł obok Ani i postawił przed nią dwie zamknięte butelki piwa.

– Próbuj!

Dopiero teraz, rozbudzona dziewczyna uniosła głowę i obejrzała się na siedzącego obok Adama.

– O! – wyrwało się z jej ust, gdy spostrzegła brak spodenek na wiadomej części ciała. – Rozebrałeś się... – ni to stwierdziła, ni zapytała.

– Jeśli ci to nie przeszkadza? – postanowił jeszcze raz się upewnić.

– No skąd... – odparła wyraźnie obniżonym głosem. – Pokaż mi jak otworzyć te butelki, bo zrobiłeś to tak szybko ostatnim razem, że niewiele zobaczyłam.

– Mam pomysł na dzisiejszy wieczór, jeśli się zgodzisz... – zademonstrował jej, jak należy podłożyć szyjkę pod kapsel, po czym przekazał butelki Ani do spróbowania.

– Co to za niespodzianka?

– Widzisz ten stary kamienny zbiornik? Pomyślałem, że oczyszczę go i napuszczę do środka świeżej wody. Do wieczora powinna się ogrzać, a jeśli to nie wystarczy, to ogrzejemy w ognisku kilka kamieni i wrzucimy do środka. Zrobimy sobie ciepłą kąpiel pod nocnym niebem. Co ty na to?

– Hmm... Brzmi kusząco. – wzrok Ani mimowolnie ześlizgnął się po torsie, by spocząć na udach mężczyzny. – Pod warunkiem, że pozwolisz mi zrobić coś pysznego do tej kąpieli.

Uśmiechnęła się z rozmarzeniem, lecz nagle spoważniała.

– Adaś, nie jesteś czasem głodny? Chyba powinnam zająć się już obiadem? Na co masz ochotę?

– Chciałbym coś lekkiego, jeśli mogę mieć życzenie?

– Nie ma sprawy. Lodówka jest pełna, więc na pewno coś wymyślę.

Ucieszona, powędrowała ze swoją butelką piwa do domu, podczas gdy Adam zastanawiał się jak się zabrać za zbiornik.

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz