Część Bez tytułu 49

10 3 0
                                    

– Aniu, wstawaj! – Adam położył dziewczynie dłoń na ustach, tłumiąc rodzący się głos sprzeciwu. – Nie jesteśmy sami. Słyszałem jadące samochody.

Resztki sennego rozespania zniknęły natychmiast z oczu dziewczyny.

– Ubierz się szybko, a ja sprawdzę, gdzie są teraz – powiedział i rozpłynął się w ciemności.

Dwa suwy poruszały się obecnie na niskim biegu, bez włączonych świateł. Właśnie pokonywały ostatnie wzniesienie prowadzące do domu, gdy Adam dostrzegł je z okienka na poddaszu. W każdym z nich, prawdopodobnie siedziało po czterech mężczyzn.

Jedynie twarze kierowców były podświetlone czerwoną poświatą wskaźników i kontrolek kokpitu. Ciemne sylwetki pojazdów zatrzymały się na chwilę na wzniesieniu, po czym rozjechały, każdy w innym kierunku, próbując znaleźć dojazd do posesji z przeciwnych stron.

Nie namyślając się nawet przez sekundę, Adam na złamanie karku zbiegł z poddasza i pokonując ogromnymi susami podwórko przed domem, zniknął w stodole.

Chwilę trwało nim wyłonił się z budynku, ubrany w kamizelkę taktyczną oraz z torbą pełną zdobycznej broni.

– Aniu! – krzyknął w ciemność, pokonywanego biegiem korytarza.

Niewyraźna postać dziewczyny wychynęła z kuchni.

– Mamy towarzystwo! – rzucił, kładąc na stole swoją torbę. – Umiesz posługiwać się bronią?

Dziewczyna pokiwała głową i wyciągnęła rękę po pistolet leżący na wierzchu.

– Strzelałam kilka razy na strzelnicy sportowej z krótkiej broni – powiedziała z dużą pewnością siebie.

– Tym razem grozi ci realne niebezpieczeństwo i twoim celem może okazać się żywy człowiek. Dlatego chciałbym, żebyś schowała się w piwnicy, ale wiem, że może być różnie... w razie czego, nie wahaj się. Jeśli poczujesz się zagrożona, celuj spokojnie w środek korpusu i delikatnie, bez szarpania ściągaj spust. Prawdopodobnie napastnicy mają kamizelki kuloodporne, więc nie zrobisz im trwałej krzywdy, ale uderzenie pocisku z małej odległości zapewne wyłączy ich z akcji na dłuższy czas.

– Nie chcę się chować! Chcę ci pomóc! – zaprotestowała energicznie dziewczyna.

– Wiem skarbie, ale ja sobie doskonale poradzę sam. Byłem szkolony do takich akcji.

– Adam! – obiecałeś mi, że już więcej nie zostawisz mnie samej. – W głosie Ani zabrzmiała już nie nuta, a cała symfonia tak zdecydowanego sprzeciwu, że mężczyzna się zawahał.

– Chcesz się przydać?

Ania energicznie pokiwała głową.

– To bierz swój telefon, wycisz go i podłącz pod słuchawki. Potem wejdź na poddasze i obserwuj przez okienka teren wokół domu. Zadzwonię do ciebie za jakiś czas i odtąd będziemy na stałym łączu. Tylko nie pokazuj się zbyt długo w jednym oknie, żeby cię nie dostrzegli. Jeśli nie będziesz mogła rozmawiać, popukaj w mikrofon tyle razy, ilu naliczysz napastników, dobrze?

– Tak!

– Jakieś pytania?

– Nie mam! Uważaj na siebie... Proszę... – Ania wyciągnęła rękę w stronę twarzy Adama.

– Wszystko będzie dobrze – przytulił dziewczynę mocnym krótkim uściskiem. – Tylko wciągnij schodki na górę i zamknij za sobą klapę – dorzucił i zniknął w ciemności za drzwiami.

Ania pobiegła za nim, lecz po kilku sekundach daremnego wpatrywania się w ciemność nocy, zrezygnowana zamknęła drzwi na klucz i pobiegła na poddasze.

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz