Część Bez tytułu 46

13 3 0
                                    

Siedzieli oboje na tarasie. Ania wzięła się za czytanie czasopisma, a Adam dopijał swoje latte.

Jakaś uporczywa myśl nie dawała mu spokojnie wysiedzieć w jednym miejscu. Non stop czuł, że o czymś zapomniał. Wkurzające, uparte swędzenie pod czaszką, przeszkadzało mu w odpoczynku i niemyśleniu o niczym.

Pospiesznie wypity, ostatni łyk zimnej już kawy zupełnie stracił smak. Oburzony tym faktem Adam, poderwał się z krzesła i pozbierał puste po podwieczorku naczynia.

Ania, poruszona nerwowym zachowaniem kochanka, oderwała się od czasopisma i osłaniając oczy przed słońcem, odprowadziła go wzrokiem do kuchni.

– Wszystko w porządku? – zapytała, słysząc jak coś tłucze się w domu.

– Cholera! – stłumiony głos Adama dobiegł jej uszu.

Przewróciła oczami i odłożyła na stół swoją gazetę, następnie wstała i zajrzała do kuchni.

– Co się dzieje Adam?

– Wybacz te hałasy skarbie. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Mam wrażenie, że coś przegapiłem i nie mogę się z tego otrząsnąć.

– Ale w związku z czym?

– Coś było nie tak, gdy rozmawiałem z sołtysową. Wiem, że miałem sprawdzić jakąś rzecz po jej wyjściu, ale to... kompletnie wypadło mi z głowy. Odczuwam przez to teraz, taki rodzaj niepokoju, jak ból fantomowy, po utracie ważnej dla mnie myśli... Nie mogę się skupić. No i nie potrafię sobie przypomnieć co wtedy tak mną poruszyło.

– No dobrze... spokojnie... – Ania podeszła do Adama i ciągnąc za rękę, posadziła go przy stole. – Zamknij oczy i rozluźnij ciało.

Jej dłonie zatopiły się w krótkich i twardych włosach mężczyzny.

Stanęła za Adamem i z ogromnym wyczuciem zaczęła masować mu głowę.

– Spróbuj sobie przypomnieć co się wtedy działo. Nie myśl o sołtysowej, tylko o uczuciach jakie ci towarzyszyły w tamtej chwili i jak się zmieniały.

– Byłem poirytowany... – odparł po chwili Adam. – Chciałem pogonić całe to towarzystwo w cholerę, jednak powstrzymałem się, by nie prowokować sytuacji, w której musiałbym użyć siły.

– Dobrze. Co dalej?

– Pamiętam, że ulżyło mi, gdy wynegocjowałem, iż tylko ona, znaczy sołtysowa, wejdzie do domu. Następnie, mój niepokój narastał, w miarę jak zbliżała się do łazienki, a potem poczułem zaskoczenie, że nie ma z tobą Moniki. Ta krótka rozmowa z nią w kuchni była bez znaczenia, ale...

Adam zamilkł przez chwilę, bo znajomy niepokój powrócił. – Coś się stało tam w domu... – zaczął.

Ania cierpliwie słuchała, nie przestając masować Adamowi skroni.

Po upływie dłuższej chwili w milczeniu, Adam nagle wykrzyknął: – To było związane też z tobą!

– Ze mną? – Ania ze zdziwienia zastygła nagle z rozcapierzonymi palcami.

– Tak! To było coś, co dotyczyło was obu...

– Ale co?

– No właśnie... Co?

I wtedy Adam poderwał się z miejsca. Przeszedł kilka kroków w stronę środka kuchni.

– Stałem mniej więcej tu i ... – Jego wzrok spoczął na piwnicznych drzwiach, których zarys ledwie odznaczał się na ścianie koło lodówki. – Drzwi! No jasne! Ania, drzwi!

– Jakie drzwi? – stanęła obok i nawet zwróciła głowę w tę samą stronę co on, ale nic nie dostrzegła.

– No te, do piwnicy – wskazał Adam. – Sołtysowa ich nie widziała, tak jak i ty teraz. Przecież przeszukała wtedy wszystkie pomieszczenia. Dlaczego zatem nie zajrzała i tam?! Poczekaj...

Adam zniknął w korytarzu, by po chwili wyłonić się z niego, z pękiem kluczy na stalowym kółku.

– Zobacz. Ten klucz otwiera... – nagle zamilkł i przyjrzał się dokładnie niewielkiemu przedmiotowi. – Niewiarygodne! Spójrz!

Ania nachyliła się nad dłonią Adama i podniosła wskazany klucz do oczu.

– Cholera! – Masz rację. Na nim są te same symbole co na kamieniu i w kościele na ołtarzu.

A co jest w tej piwnicy?

– Tak właściwie to sam nie wiem – powiedział Adam. – Zszedłem po schodach na dół, ale zaraz wróciłem, bo zacząłem kichać i nie wziąłem ze sobą latarki, a bałem się, że światło z telefonu szybko rozładuje mi baterię. Masz ochotę na eksplorację? – pytająco uniósł brwi.

Ania uśmiechnęła się tajemniczo.

– Nie ma możliwości się z tobą nudzić. Zawsze coś wymyślisz.

– Polecam się – Adam wyszczerzył białe zęby, gdy drobna piąstka uderzyła go w ramię. 

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz