Część Bez tytułu 18

32 3 0
                                    

Adam rozsiadł się wygodnie na jednym z przyniesionych krzeseł i zamknął oczy, wsłuchany w cykanie świerszczy, które wygrywały swoje wieczorne koncerty. Pod powiekami zamkniętych oczu przywołał widok nagiej Ani, jak spięta swoją nagością, przemykała z łazienki do pokoju, z wbitym w ścianę wzrokiem, tak jakby bała się, że ściągnie na siebie jego uwagę. Zapewne zapomniała zabrać ze sobą ręcznika, a on, nienawykły do roli gospodarza, zamiast wyposażyć dziewczynę w niezbędne akcesoria, wyszedł poza dom i nawet nie słyszał jej wołania.

Poczuł się trochę nieswojo. – Ale z drugiej strony... Ten widok był naprawdę zachwycający. – rozmarzył się na jawie.

– Czy mogę się przysiąść? – niespodziewany głos Ani wyrwał go z rozmyślania.

Otworzył oczy i oniemiał. Ania mijała go właśnie w samych majtkach i luźnej koszulce, bez stanika. Olbrzymia fala śliny zalała mu nagle usta i nim potwierdził, że miejsce obok, wraz z osobnymi naczyniami przeznaczone jest dla niej, musiał głośno ją przełknąć.

– Tak, zapraszam. Na co masz ochotę? – na szczęście szybko się ogarnął. – Wolisz komercyjne piwo, czy coś lokalnego?

– A co masz lokalnego w ofercie? – zainteresowała się Ania.

– To jest browar Miedzianka, a piwo nazywa się Cycuch Janowicki. – zaprezentował wyjętą z garnka mokrą butelkę.

Kuriozalnie, wzrok Ani zamiast na prezentowanej butelce, spoczął na własnym dekolcie, czym wprawił Adama w niepohamowaną wesołość.

– O czymkolwiek myślisz... przestań! – roześmiał się na głos, zarażając Anię dobrym humorem. – Nie wiem jak twój smak, ale kształtem, żadna butelka na pewno ci nie dorówna.

Ania ramieniem zagarnęła piersi razem, udając, że chroni je przed natrętnym wzrokiem Adama, jednak łzy rozbawienia ciekły jej po policzkach.

Syk otwieranej butelki uspokoił nieco ich wesołość, a Adam, nalewając Ani piwo do wysokiej szklanki, skupił się, by nie uronić ani kropli.

– Wiesz... – zaczął, podając jej zimne piwo – już dawno się tak doskonale nie czułem, jak teraz, w twoim towarzystwie...

Niespodziewanie podniósł wzrok, który utkwił w oczach dziewczyny, ignorując fakt, że z nieznacznie przechylonej szklanki, wąska strużka płynu spływa mu po dłoni i kapie na stół.

Ania, lekko zawstydzona chwyciła mokrą szklankę, zastanawiając się, czy jednak nie przesadziła ze swoim strojem. Wyraźnie czuła, jak pod wpływem wzroku Adama, mimo upału, twardnieją jej sutki. Kurczowo zaciśnięte uda kleiły się jedno do drugiego, bo w paroksyzmie nagłego wybuchu śmiechu, mało nie popuściła. Drżącą ręką przeniosła szklankę nad siebie i upiła kilka łyków zimnego piwa, nim gęsta piana uciekła z naczynia. Kilka zimnych kropel skapnęło na jej uda, wywołując kolejny dreszcz.

– Przeproszę cię na chwilę – powiedziała odstawiając szklankę na stół, po czym wstała i szybkim krokiem poszła do domu.

Nie no... Nie mogę tak siedzieć obok niego... – zganiła się w myślach, siadając na sedesie. – Przecież on ma taki wzrok, że ... No, ale teraz, tak nagle się przebrać, skoro już wszystko co chciał to zobaczył? A może nie widział? Czemu on patrzy tylko na moją twarz? Nie podoba mu się moja figura? – w jednej chwili lawina myśli przetoczyła się przez głowę dziewczyny.

Ania spuściła wodę i zerknęła krytycznie na swoje odbicie w lustrze. Poprawiła mokre włosy i podjęła ostateczną decyzję, że nic już nie będzie zmieniać.

Jest dobrze, tak jak jest – pomyślała. Wypuściła dotąd wstrzymywane w płucach powietrze i ruszyła wolnym krokiem, by zająć swoje miejsce.

Przechodząc przed Adamem wciągnęła brzuch i odruchowo przeczesała dłonią, przed chwilą układane włosy.

Patrzył, czy nie patrzył? – gryzła się w myślach, siadając na krześle. – No co z nim jest nie tak? A może ma kogoś i nie wypada mu okazywać zainteresowania inną kobietą? Nie! Bzdura. Mówił, że jest sam. A może to gej?! – Gwałtownie uniosła głowę zerkając na profil mężczyzny.

Cholernie podobał się jej ten typ urody. Ilekroć zerkała ukradkiem na Adama, jej podświadomość wysyłała czytelny sygnał, że to ten...

Cholera, znowu patrzy... – Ania uśmiechnęła się zakrywając usta podniesioną szklanką.

– O czym porozmawiamy? – Adam ujmująco podniósł brew, na co dziewczyna odstawiła naczynie i lekko spłoszona uniosła wzrok.

– To ty jesteś gospodarzem. Wymyśl coś!

– Musisz mi wybaczyć pewne niedostatki. Od dawna nie miałem okazji swobodnie rozmawiać z obcą kobietą.

– Czyli rozmawiasz tylko ze znajomymi? – Ania natychmiast ruszyła do natarcia.

– Rozmawiałem... – to właściwy czas. Nasz związek nie miał przyszłości, dlatego definitywnie rozstaliśmy się ze sobą kilka dni temu i dlatego to dla mnie takie niezwykłe, póki co.

– Ooo... Przykro mi. – Ani nagle zrobiło się głupio.

– Zupełnie niepotrzebnie. Nie ułożyło się i tyle. Daj szklankę, doleję ci piwa.

Nadstawione naczynie wyraźnie drżało w dłoni dziewczyny, dlatego Adam przytrzymał jej rękę przy nalewaniu. Ostrożnie wylał resztę piwa z butelki, jednak dotyk jego palców sprawił, że oddech Ani zamarł, a znajome uczucie ciepła, znowu rozlało się tam, na dole.

Boże! – nagła wizja katastrofy spłynęła na nią, jeżąc wszystkie włoski na karku. – Przecież ja mam teraz mokre majtki!

I rzeczywiście. Ukradkiem włożona między nogi dłoń, potwierdziła najgorsze obawy. Nieco ciemniejsza plama w okolicach kroku i śliskie od wilgoci palce sprawiły, że Ania z całych sił zacisnęła uda, byleby tylko nic nie było widać.

Wraz z upływającym czasem, mrok coraz odważniej ogarniał widoczne kępy drzew, a ich długie wąskie cienie zamieniły się nie wiedzieć kiedy, w nieprzeniknione plamy ciemności.

– Nie jest ci zimno? – zapytał Adam widząc, że na przedramionach Ani, gęsia skórka podniosła wszystkie wybielone słońcem włoski.

– Chyba tak... – odrzekła zrezygnowana, bo od dłuższego już czasu, chęć opróżnienia pęcherza, walczyła ze wstydem pokazania mokrej plamy na majtkach.

– Przyniosę ci koc albo bluzę – zaproponował Adam, nieświadomie wzbudzając w Ani wybuch euforii.

Cierpliwość dziewczyny została nagrodzona, więc nie marnując okazji, okryta kocem pobiegła najpierw do toalety, a potem włożyć długie spodnie. Patrzyła na Adama, jak zanosi puste butelki do kuchni i zrobiło się jej zwyczajnie głupio.

– Może pomogę ci przy sprzątaniu i kolacji? – zaproponowała z nową energią.

– Nie odmówię – mężczyzna nie mnożył problemów. – Czuj się, jak u siebie – powiedział i zaczął składać drewniane krzesełka.

– A co z samochodem? – naraz przypomniało się dziewczynie. – Nie zabezpieczysz czymś okna na noc?

– Wstawiłem go do stodoły, więc co najwyżej jakiś kot albo kura, mogą przez noc zagościć w środku.

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz