Gość

15 2 0
                                    

Obudziło go niecodzienne wrażenie, że jest obserwowany. Nie zdradzając się żadnym ruchem leżał spokojnie z zamkniętymi oczami, czekając aż wszystkie zmysły będą w pełnej gotowości po pobudce. Rozchylił nieznacznie powieki, by odkryć, że na krześle obok siedzi Ania i uparcie mu się przygląda.

– Hej... – przeciągnął się z cichym westchnieniem.

– Dzień dobry. – odpowiedziała Ania, nie odrywając wzroku od Adama.

– Nie jest ci zimno na tym krześle? – zapytał, widząc jak naciąga przykrótką koszulkę na kolana i stopy.

– Troszkę...

Adam odchylił kołdrę pokazując Ani, że może wślizgnąć się obok niego, z czego skwapliwie skorzystała wtulając zimną pupę w lędźwie mężczyzny.

– Dziwne, że zmarzłaś w środku tak gorącego lata – powiedział i czule okrył ją kołdrą.

– Chciałam cię przeprosić za wczorajszy wybuch...

Obróciła się przodem do niego.

– Nie wiem co mnie napadło. Po prostu nie radzę sobie chyba z taką ilością uczuć.

Adam leżał spokojnie na boku, zapatrzony w przepiękne oczy Ani i chłonął jej zapach.

– Mam niezbyt dobre wspomnienia z poprzednich związków. Ten wypad autostopem, miał być odskocznią. No wiesz... taką formą autoterapii. Chciałam sprawdzić, czy potrafię sobie radzić sama. A tu nie minął tydzień, jak spotkałam ciebie i wychodzi na to, że znowu jestem od kogoś zależna... Różnica jest jednak taka, że ty nie chcesz mnie wykorzystać, a opiekujesz się mną i liczysz się z moim zdaniem. To bardzo miła odmiana po tym, co zafundował mi poprzedni rok i poprzedni i chyba wszystkie wcześniejsze od momentu, gdy skończyłam szesnaście lat.

Grymas na twarzy mężczyzny uświadomił Ani, że trochę zbyt enigmatycznie zaczęła swą opowieść.

– Tego lata miałam wziąć ślub z Piotrkiem, moim byłym narzeczonym. Poznaliśmy się w jednej z redakcji, do której składałam podanie o pracę.

Ania wykrzywiła usta, jakby zjadła coś niesmacznego...

– Nieważne. W każdym razie nie układało się nam od dłuższego czasu i po tym, jak w trakcie kłótni mnie uderzył, wyprowadziłam się od niego do koleżanki. Mieszkałam u niej trzy miesiące, podczas gdy Piotr nękał mnie bezustannie. Jak nie mógł mnie znaleźć, to nagabywał moich znajomych. Miałam tego serdecznie dość. Uświadomiłam sobie ponadto, że go nie kocham więc, spakowałam plecak i ruszyłam w trasę. Jednak w jakiś przedziwny sposób znowu wpakowałam się w kłopoty na basenie i gdyby nie ty...

Zawiesiła głos i mocno wtuliła się w ramiona Adama.

– Jak do tego doszło, że ci faceci cię zaczepili? – zapytał spokojnym głosem.

– Wydawało mi się, że śledzili mnie od stacji kolejowej.

– Mówiłaś, że przyjechałaś autostopem...

– Tak było. Kierowca jechał na stację odebrać kogoś z pociągu i podwiózł mnie kawałek. To był strasznie stary samochód bez klimatyzacji, spociłam się w nim jak mysz. Jak zobaczyłam reklamę basenów, to nie potrafiłam myśleć o niczym innym i prawie tam pobiegłam. Gdy wyszłam z szatni, obskoczyli mnie natychmiast i tak nagabywali, że dla świętego spokoju uległam ich namowom i poszłam razem z nimi do baru. Resztę już znasz.

Adam pogładził miękkie włosy dziewczyny i pocałował po ojcowsku w czoło, na co Ania przywarła jeszcze mocniej do niego, wyczuwając rosnące podniecenie mężczyzny.

– Nie przeszkadza ci, że leżę przytulona do ciebie bez majtek? – zapytała figlarnie.

– Hmm... – odchrząknął mocno napierając przyrodzeniem na jej podbrzusze. – Jak widać nie przeszkadza mi to wcale. Rzekłbym nawet, że mój mały przyjaciel jest z tego najbardziej zadowolony.

Drobna dłoń dziewczyny wcisnęła się pomiędzy nich, obłapiając nabrzmiały członek.

– Jesteś strasznie wielki. – powiedziała z zachwytem, leniwie poruszając dłonią wzdłuż penisa.

– Normalny... – sprostował Adam, podciągając w górę nocną koszulkę Ani.

Dotyk gładkiej skóry pośladków sprawił, że zapomniał się w pieszczotach, gładząc i ściskając ją ostrożnie. Jego środkowy palec zagłębił się pomiędzy gorącymi pośladkami, by odnaleźć miękkie, nieco lepkie od własnych soków wargi. Ania jęknęła i zatrzymała ruch ręki, gdy palec Adama wcisnął się do jej wnętrza. Rozwarła szerzej nogi, by dłoń mężczyzny mogła w pełni objąć jej kobiecość, gdy nagle natarczywe pukanie do drzwi przerwało rodzącą się namiętność.

– Adam! Adam! – kobiecy głos dolatywał z zewnątrz.

Oboje popatrzyli na siebie zdziwieni.

– To chyba sklepowa ze wsi. – postanowił się wytłumaczyć. – Tylko ona wiedziała, gdzie mieszkam.

– I ksiądz! – dodała Ania.

– I ksiądz! – potwierdził Adam. – A skoro im powierzyłem tę tajemnicę, to pewnie cała wieś już wie.

Obojeparsknęli śmiechem zrywając się z łóżka.

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz