Część Bez tytułu 6

42 3 0
                                    

Jechali oboje polną drogą, od czasu do czasu zatrzymując się przy zagajnikach, polach i rozstajach. Bożenka, przejęta rolą przewodniczki i zasypywała Adama całą masą informacji o właścicielach takiego czy innego miejsca. Kto z kim jakie ma układy i jaki jest status materialny danej rodziny.

Nie było dla nikogo nowiną, że sklep nie był jej własnością, a rola jaką przyszło mu pełnić skupiała w sobie centrum kulturalne, świetlicę i bar. Oprócz tego, sama właścicielka zajmowała się fryzjerstwem i była w okolicy jedyną osobą, potrafiącą udzielić pomocy medycznej, jak zapewniała dziewczyna.

Przejeżdżając przez dobrze utrzymany drewniany mostek nad szerokim lecz płytkim potokiem Adam spostrzegł, że Bożenka aż zacisnęła ze strachu oczy.

– Coś się stało? – zapytał zdziwiony.

Jednak na odpowiedź przyszło mu poczekać, aż widok żwawo płynącej wody zniknął zupełnie z zasięgu wzroku.

– Przepraszam – Bożenka wtuliła głowę w ramię mężczyzny – okropnie boję się tego strumienia.

Adam zerknął na dziewczynę, przez chwilę odrywając wzrok od nierówności na drodze. Jej przyspieszony oddech i fakt, że spociła się w jednej chwili jak mysz, był aż nazbyt czytelny, że jest autentycznie przerażona.

– Oj przepraszam, nie miałem pojęcia... – zaczął...

– Nic się nie stało – przerwała mu. – Sama zapomniałam o tym potoku. To nie twoja wina. Jedźmy dalej!

Nieco skonfundowana odsunęła się od mężczyzny i poprawiła nieustannie podwijającą się, przykrótką sukienkę. Jechali bardzo powoli, bo coraz większe wyboje na drodze, telepały całym autem. Przy jednym z takich wahnięć, wąskie ramiączko zsunęło się jej z ramienia, w połowie odsłaniając apetyczną krągłość. Adama niby nie interesowała dziewczyna, jednak powstrzymać się przed zerknięciem już nie zdołał.

Bożenka natychmiast wyczuła jego lepki wzrok na sobie, po czym spąsowiała. Jednak tym razem odważnie obróciła twarz w stronę mężczyzny i uśmiechnęła się zalotnie. Przygryzając nerwowo wargę z premedytacją sprawiła, że ramiączko jej bluzki opadło jeszcze o centymetr odkrywając fragment ciemnej otoczki sutka. Ciekawa dalszych reakcji kierowcy, najpierw zerknęła na jego mocno zarysowany profil o prostym nosie i wąskich ustach, potem na umięśnione przedramiona i duże, żylaste dłonie, a następnie bezczelnie wprost na jego krocze.

Na szczęście dla Adama las, przez który jechali, skończył się raptownie, a ich oczom ukazał się zdumiewający widok. Za wzniesieniem, na które wspinali się autem od dobrych dziesięciu minut, w otoczeniu niewysokich drzew i krzewów przycupnął stary, wymurowany z łamanego kamienia dom. Ze stosunkowo małymi, półokrągłymi oknami w głębi grubych, otynkowanych na biało glifów, prezentował się niezwykle dostojnie. A o jego solidności i długowieczności świadczyła wysoka pogrubiona podmurówka z otoczaków. Dach w całości pokrywała czerwona dachówka, jakby co dopiero przywieziona z hurtowni i ułożona, przez robotników, co nadawało mu świeżości i dodawało kojącego, bezpiecznego ciepła.

– To tutaj – dziewczyna wskazała odnogę drogi niknącą za jakąś szopą.

Adam skręcił w ciasny zakręt i raptownie się zatrzymał, o włos unikając wystającego z trawy kamiennego słupka. Po wyłączeniu zapłonu, dźwięk pracującego silnika zastąpiło głośne cykanie koników polnych i świerszczy, z powodzeniem konkurujące z ptasim trelem, dobiegającym z kępy dzikiego bzu, nader obficie rozrośniętego pod jedną ze ścian budynku. Gdy mężczyzna wysiadł z klimatyzowanego wnętrza, pełen intensywnych woni gorący powiew sprawił, że jego koszula natychmiast przykleiła się do pleców. Adam zerknął badawczo na dziewczynę i odkrył, że z nią było nie lepiej. Luźne kosmyki, wymykające się naciągniętej na włosy frotce, momentalnie przylepiły się do jej policzków, a sukienka nabrała wilgotnej przezroczystości w interesujących miejscach.

– Nie wiesz – zwrócił się do dziewczyny – czy ktoś opiekował się budynkiem pod nieobecność właściciela?

– Chyba właścicielki? – Bożena popatrzyła na Adama, jakby spadł z księżyca.

– No tak – przyznał, nie chcąc wchodzić w szczegóły transakcji.

– Pani Łucja była bardzo skryta i rzadko bywała u nas w sklepie. Niby nasza wieś to sam koniec świata – dziewczyna uśmiechnęła się smutno – ale ten dom, to już chyba nawet jest poza jego krańcem.

Wysoka, uschnięta trawa, położyła się na podwórku za domem. Brak gospodarza dało się tu odczuć na każdym kroku, jednak sam dom wyglądał na zadbany i ślady remontu, o których wspominał w liście Paweł, rzucały się w oczy, zwłaszcza zainstalowane ogromne okna od zachodniej strony. To musiał być gruntowny remont, bo zastąpienie szkłem ponad połowy powierzchni ściany, zapewne nie było prostym zadaniem.

– Zobaczmy co w środku! – zakomenderował mężczyzna, gdy oboje z Bożenką obeszli budynek i podwórko.

Podświadomie oczekiwał trudności z otwarciem wiekowych drzwi, ale nowo wstawione zamki nie stawiały najmniejszego oporu. Co najwyżej stare zawiasy zaskrzypiały rozdzierająco, rozwarte pierwszy raz od miesięcy. Adam bardzo był ciekaw zapachu nowego miejsca. Jego miejsca. Tej ulotnej woni, która charakteryzuje każdy dom. Czy będzie kojarzyła się z ciepłą starością budynku, czy też będzie odrzucać zapachem dawno nie wynoszonych śmieci i ubrań poprzednich właścicieli?

Kilka sekund później przekonał się, że ani jedno, ani drugie. Dom pachniał absolutną nowością. Zapach świeżej farby i lakierowanego drewna, podziałał na niego orzeźwiająco, aż uśmiech samoistnie wypłynął mu na usta.

– O przepraszam – powiedział, odwracając głowę do dziewczyny wchodzącej mu na plecy. – Pani przodem...

Zanim jednak zdołał się dostatecznie odsunąć, poczuł jak diabelnie gorące i wilgotne od potu ciało przewodniczki, przeciska się do środka, ocierając o jego ramię w progu wejścia. Bożenka bezceremonialnie, wcisnęła się do sieni i nie czekając na właściciela zaczęła rozglądać się po wnętrzu.

– To ja pójdę po zakupy – rzucił, nie wiedzieć, podniecony bliskością młodego ciała, czy zaskoczony bezceremonialnością dziewczyny.

Głęboko odetchnął odrobinę chłodniejszym powietrzem sieni i wyszedł spod cienia niewielkiego ganku na piekący skwar.

WierzbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz