Skracając sobie drogę, Adam i dziewczyny przeszli jeszcze kawałek, gdzie strumień ponownie się zwężał, z łoskotem pokonując kamienne stopnie. Powalone drzewa pomogły przeprawić się im na drugi brzeg i chociaż nie obyło się bez kilku ześlizgnięć stóp ze zbutwiałego pnia, wszyscy dotarli na drugą stronę suchą stopą. Dalsza droga była już przyjemnym spacerem, w porównaniu z przedzieraniem się przez dziką i niedostępną gęstwinę na sąsiednim brzegu.
– Słyszycie? – Ania podbiegła kilka kroków do przodu i stanęła nasłuchując w bezruchu.
– Masz rację – zgodziła się Monika. We wsi dzieje się coś nietypowego. Może Łukaszek się znalazł?
Nagła euforia wezbrała w dziewczynie tak bardzo, że nie myśląc o niczym, rzuciła się biegiem na przód. Adam, w ostatniej chwili złapał za ramię Anię i pokręcił głową.
– Nie spieszmy się tak. Nie wiadomo co na nas tam czeka.
– Masz rację – skwapliwie zgodziła się Ania i spokojnym krokiem podążyła w ślad za znikającą Moniką.
Ledwie widoczna ścieżka wiodła ich wzdłuż ściany lasu, który zamiast rzednąć, stawał się coraz gęstszy i ciemniejszy. W końcu, zygzakując niemiłosiernie pomiędzy rosnącymi blisko siebie krzakami, ścieżka poprowadziła ich na skraj cmentarza, a potem wzdłuż jego ogrodzenia w pobliże kościoła.
Na drodze przed sklepem, faktycznie działo się coś nietypowego. Kilka, może kilkanaście kobiet otaczało mężczyznę w mundurze policjanta, a obok stał zaparkowany radiowóz. Widok tak licznego przedstawicielstwa tutejszej społeczności był zaiste niespotykany, a rumor, jaki podnosiły mieszkanki wsi, spokojnie mógłby konkurować z hałasem, jaki wywołuje tłum klientów w czarny piątek pod galerią handlową, w chwili jej otwarcia.
– I co myślisz? – Ania nieco wystraszona rwetesem przylgnęła do Adama.
– Już nas dostrzeżono. Nie ma sensu się teraz chować. Idziemy dalej – zadecydował Adam.
– To on! To on! Przysięgam, że widziałam, jak patrzył ze złością na naszego Łukaszka...
– No co on mu zawinił, takie niewinne dziecko...
– A żeby go zaraza dopadła!
– A żeby mu morda oparszywiała!
Groźby i wołania o pomstę coraz wyraźniej docierały do uszu Adama. Oskarżenia, jedno po drugim, bryzgały wraz ze śliną zacietrzewionych kobiet.
– Aniu... Szybko! Schowaj się za mnie! – zakomenderował Adam.
Dziewczyna natychmiast go posłuchała, gdy tylko zobaczyła, jak od grupki stojącej wokół policjanta, odrywa się najpierw jedna, a potem druga kobieta. Obie uzbrojone, z czego pierwsza w butelkę z piwem, a druga w kamień podniesiony z drogi.
Policjant bardziej czując niż widząc co się święci, oderwał wzrok od notesu, w którym coś zawzięcie pisał i zaczął krzyczeć, by wprowadzić odrobinę dyscypliny wśród mieszkanek wsi. Ale gdzie tam... Równie dobrze mógłby próbować przekrzyczeć kury na fermie podczas karmienia. Widząc, że nie jest już w stanie nic zrobić, bezwładnie opuścił ręce i zrezygnowany patrzył w ślad za kobietami, które rzuciły się z pięściami na zbliżającą się parę.
Pierwsza z kobiet, zamachnęła się butelką, celując w głowę mężczyzny. Jednak zdarzył się cud i nieznajomy prześlizgnął się pod jej uniesioną ręką, nieznacznie tylko schodząc z drogi tęgiej napastniczki. W trakcie wykonywania tego ruchu, przechwycił jej nadgarstek i wyłuskał z dłoni butelkę. Następnie, przytrzymując ramię kobiety, obrócił ją w przeciwną stronę i skierował jej ciało wprost na nadbiegającą, drugą napastniczkę. Puszczona we właściwym momencie przez mężczyznę, pomknęła tracąc równowagę i doprowadzając do ich niefortunnego zderzenia. Uprzednio podniesiony kamień, wypadł z dłoni kobiety i niegroźnie potoczył się na trawę, podczas gdy oba splątane ciała, zwaliły się pod nogi nadbiegającego za nimi tłumu.
CZYTASZ
Wierzba
RomanceDo zamkniętej społeczności kobiet, zgromadzonych wokół wiekowego księdza, trafia młody niezwykle inteligentny i sprawny mężczyzna. Zrządzeniem losu staje się posiadaczem pobliskiej posiadłości, a co gorsza, przywozi ze sobą kolejną młoda dziewczynę...