Po wyjaśnieniu całej sytuacji święta trójca pojechała gdzieś, a Will pooglądał z mną bajki, a Vincent.. Vincent to Vincent.. poszedł pracować.. Jak zawsze.
W szkole Leo ciągle chciał z mną gadać.
-Leo kurwa nie rozumiesz? Zostaw mnie! -krzyknęłam i uderzyłam go z całej siły na oczach nauczycieli
-Panno Monet do dyrektora! Już! -krzyknęła nauczycielka francuskiego
-Co się stało Panno Monet? -zapytał dyrektorka
-Uderzyłam kolegę z klasy na oczach nauczycieli i kazali mi przyjść. Zaraz tutaj przyjdzie Pani od francuskiego.
Po chwili zjawiła się nauczycielka z chłopakiem i powiedzieli co się stało.
-Niestety muszę wezwać mamę bądź tatę do szkoły -powiedział
-Brata. Mama nie żyje, tata nie mieszka w Pensylwanii.
-Jasne, przepraszam. Mogę prosić numer?
-569 XXX XXX
Jakieś 20 minut później w gabinecie zjawił się Will.
-Dzień dobry. Przepraszam że nie ma tutaj opiekuna prawnego Hailie, ale nie mógł przyjechać. -wyjaśnił
-Dzień dobry, Panie Monet. Proszę usiąść -powiedział
-Co się stało? -zapytał Will
Gdy dyrektorka mówił co się stało kątem oka widziałam że Will się na mnie zawiódł. Tak bardzo chciało mi się płakać..
-Dobrze. Dziękuję. Miłego dnia -powiedział Will biorąc mnie za mój nadgarstek.
-Czemu to zrobiłaś? -zapytał
-Przepraszam.. Ja.. Ja nie chciałam..
-Wyraziłem się chyba jasno z Vincentem? Czyż nie? Obiecałaś nam że nic nie będziesz robić na własną rękę! -krzyknął, a ja się rozpłakałam.
-Malutka proszę nie płacz. Nie chciałem na ciebie podnieść głosu.. -mruknął
W domu Vincent zaprosił mnie na rozmowę do gabinetu. Pierwszy raz widziałam to na tyle wkurwionego że chciał na mnie podnieść rękę...
W pokoju chciałam płakać, ale nie mogę już taka być.. Za często płacze. Dość.
*-Chuj co mi zaszkodzi. Pobawię się w Vincenta XD.
Przebrałam się i zeszłam na dół na obiad.
-Czemu jesteś smutna? -zapytał Shane
-Ja? Smutna? Nie jestem Shane smutna. -powiedziałam
-Jedź obiad, a nie gadasz -powiedział Dylan
Zjadłam trochę obiadu i poszłam na dół poczytać książki.
Chcąc usiąść usłyszałam nieznajomy głos.-Witaj Monet -szepnął
-Witaj.
-Jaka poważna kobieta z ciebie
-Opuścisz dobrowolnie ten budynek czy nie oraz po co tu jesteś?
-Jestem tutaj po ciebie. -powiedział rzucając się na mnie, uderzyłam go kilka razy i jak na mnie wyniosłam go z mojej biblioteki i rzuciłam na podłogę przed frontowymi drzwiami.
-Już nigdy więcej nie postawisz nogi w moim domu. Zrozumiano?
-T-tak..
-Nie słyszę.
CZYTASZ
Rodzina Monet /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!
Teen FictionKontynuacja Rodziny Monet. Moja wersja więc nie które rzeczy są zmienione. Tik tok: mo0nbooks._