część 21

2K 60 46
                                    

Shane trafił do szpitala i wyszedł dopiero nie cały tydzień później.

W domu

-Ej chłopaki -krzykną Tony wchodząc do pokoju

-Co? -zapytali wszyscy razem z mną

-Znalazłem pamiętnik Hailie -powiedział

-ZOSTAW TO TONY -krzyknełam biegnąc do niego

-Tony oddaj jej to! -warkną Will

-Drogi Pamiętniku
Moja mama wraz z babcią wczoraj zmarły w wypadku samochodowym. Za niedługo wyjeżdżam do piątki swoich braci.. których się boje.. nie chce aby byli tacy sami jak Ethan czy Tomas.. -data 22.10.

-Drogi Pamiętniku
Zakochałam się w jednej dziewczynie.. Ale moi bracia jej nie akceptują.. Chyba. Mieszkamy już trzy lata razem, a boje się ich nadal.. -data 15.06

-Drogi Pamiętniku
Moje życie się jebie.. Popadam w coraz głębsza depresję, moje uda i ręce to jebany kod kreskowy, jestem coraz słabsza, dziś zjadłam coś bo od ponad tygodnia nic nie jadłam bo nie dałam rady.. -data 28.07 -przeczytał Tony.

-28lipca to dziś -powiedział Shane, a ja wyrwałam zeszyt z rąk Tone'go i pobiegłam z płaczem do pokoju.

-HAILIE -krzykną Dylan

-Co ty odebrałeś zjebie -powiedział Shane

Ta.. znów się poryczałam.. nie chciałam aby wiedzieli o tym.. dusiłam się łzami..

-Malutka.. -powiedział Will wchodząc do pokoju

-... -dusiłam się łzami, nie dałam rady nic powiedzieć

-Czy to prawda? Co przeczytał Tony. -zapytał.

-Kiwnełam że tak bo nie dalam rady wydusić z siebie żadnego słowa.

-Za godzinę jedziesz do psychyloga, możesz powolutku się zacząć ubierać -powiedział Will gdy się uspokoiłam

-Okej.. -mruknęłam i poszłam się ograniac powoli. Bałam się wyjść z pokoju i tylko leżałam i czekałam aż jeden z nich przyjdzie i mi powie że już jadę do psychyloga. Nie musiałam długo czekać.

-Hailie zbieraj się jedziemy -powiedział Dylan

-Okej.. -mruknęłam i pobiegłam odrazu do samochodu aby nie wiedzieć ich.
Prawie się wyjebałam na schodach ale mniejsza.

U psychyloga
Było tutaj miło i przytulnie.

-Panna Monet? -zapytała psycholożka

-Tak -mruknęłam

-A Pan to? -zapytała Dylana

-Brat -odpowiedział

-A gdzie rodzice? -zapytała

-Nie mamy -powiedział Dylan

-A. Przepraszam, mogę najpierw Pana prosić? -zapytała

-Okej, Hailie siedź tu -powiedział i wszedł do gabinetu, a ja grzecznie czekałam.

Po jakiś 10 minutach Pani wezwała mnie.
Pytała się o różne rzeczy, ale nie zbyt chciałam z nią gadać.. Nie ufam jej i nie wyglądała zbyt przyjaźnie choć jest bardzo miła młodą kobietą. Ludzie w tej poczekalni także nie byli mile nastawieni na mnie i mojego brata, jak tylko kobieta wypowiedziała moje naziwsko to każdy zaczą na mnie się patrzeć i coś mówić drugiej osobie.

W domu
Odrazu po powrocie do domu pobiegłam do pokoju i zmieniłam ubrania i umyłam ręce i twarz, a potem zaczęłam się uczyć (tak znów) mam zbyt nudne życie na cokolwiek innego. Zawsze chciałam być taka jak inne nastolatki.. wolna..ale nie bo muszę mieć kurwa piątkę jebanych dobermanów 24/7 którzy są w chuj nadopiekuńczy. To moi brata i ich kocham pomimo że się ich boje to i tak
nie mogę dłużej żyć.. To boli, bardzo boli. Najbardzej bałam się spotkania twarzą w twarz z Vincentem. To mój najstarszy i najstraszniejszy brat, w sumie z Dylanem również się bałam. Dlaczego ja nie mogę być jak normalna nastolatka która nosi to co chce, może się spotykać z chłopami, może robić co chce i jest wolna.. nie ma 24/7 jakiegoś ochroniarza który zaraz może siedzieć z nią w ławce.. i najważniejsze piątkę najbardzej opiekuńczych dobermanów. Ale co jak co moi bracia są hot.. tacy wysportowani.. W sumie każda leci na nich 😃.Słuchając muzyki i rozwiązując próbne matury z poprzednich lat do pokoju wszedł niż Vincent.

Rodzina Monet  /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz