część 49

983 33 7
                                    

-Tata? Co ty tu robisz?! Nie mogłeś wejść frontowymi drzwiami?

-Mogłem wejść, ale tu było szybciej, królewno
-Zaprowadź mnie do Vinceneta

-Nie wiem czy nie śpi, ale chodźmy -powiedziałam kierując ojca najpierw do pokoju brata gdzie go nie było. Idąc w stronę gabinetu bałam się trochę ze coś się stało tacie że tu jest.

-Vince.. -szepnęłam otwierając drzwi

-Tak? -zapytał

-Ktoś do ciebie -odpowiedziałam, a za moich pleców wychylił się Cam.

-Idź spać, Hailie. Wejdź proszę -powiedział, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie.

Obudziwszy się zeszłam na dół gdzie Cam rozmawiał z bliźniakami, gdzie Shane trzymał lód przy głowie gdzie wczorajszego dnia dostał od Tony'ego puszką napoju. Czyli to nie był sen

-Hej -powiedziałam

-Siema -odpowiedzieli bliźniacy

-Witaj królewno, co ty taka smutna?

-Nic takiego porostu źle się czuje. -odpowiedziałam połykając tabletkę. Gdy wyciągałam potrzebne produkty do śniadania wszedł Will szybko nacisnęłam przycisk aby ekspres robił kawę wcześniej oczywiście wkładając tam kubek.

-Dziękuję malutka -odpowiedział podchodząc do mnie.

-Proszę bardzo -odparłam zabierając się do czynności którą robiłam wcześniej.
Jak skończyłam jeść śniadanie zobaczyłam wiadomość od Leo na telefonie brata. Nie chciałam, ale moja ciekawość mnie zżerała.

Leo:: Daj mi się z nią spotkać! Shane!

Shane:: Zraniłeś ją. Ona nie chce z tobą gadać

Chcąc przeczytać dalej Shane wszedł do kuchni przy czym mnie przestraszył i jego telefon wypadł z moich rąk cały się tłucząc. Przyłożyłam dłoń do ust, a z moim oczu poleciało kilka łez.

-Co? -zapytał patrząc się na mnie, a ja stałam bez ruchu z dłonią na ustach i w łzach. Po chwili pobiegłam do brata się przytulając i krzycząc w kółko.

-Przepraszam Shane! Przepraszam, przepraszam, przepraszam!

-Stop, to się dzieje? -zapytał przytulając mnie coraz bardziej

-Bo ja, chciałam -powiedziałam ciągle się zacinając -Zobaczyłam że napisał do ciebie Leo -szepnęłam wstrzymując oddech -I chciałam przeczytać, zrobiłam to, ale ty wszedłeś i mnie przestraszyłeś.. i -szepnęłam ciszę -on mi wypadł i się zbił

Odsunęłam się od brata kładąc dłonie na twarzy, aby nie widział moich łez które widział że raz. On stał bez ruchu patrząc się raz na mnie, raz na telefon, który leżał na podłodze przy wyspie kuchennej. Podszedł do urządzenia i je podniósł po czym powiedział.

-Hailie.

-Przepraszam! -krzyknęłam, ale moje ręce i mój płacz stłumiły krzyk po czym pobiegłam do swojego pokoju, a wtedy spotkałam Will'a, który chciał mnie zatrzymać, ale nie udało mu się to.

Siedziałam na fotelu skulona w kulkę i płakałam. Wtedy przypomniałam sobie słowa Vince'a sprzed kilku lat aby nie przejmować się bzdurami. Miało to sens gdyby nie fakt że zniszczyłam nie swoją rzecz.
Do mojego pokoju wszedł Shane.

-Hailie, daj mi dokończyć -powiedział klękając przed mną
-Nie jestem na ciebie zły i nie musisz mnie przepraszać. Rozumiesz?

-Niszczyłam Co telefon -krzyknęłam

-Jebać telefon, ważne aby tobie nic się nie stało -powiedział kładąc rękę na mojej nodze
-Spojrz na mnie, Hailie Monet.

Podniosłam lekko głowę wykonując polecenie brata, a on wziął swoje dwa palce i nakierował moja twarz na niego.

-Nie płacz, okej? Wszystko jest dobrze -powiedział rozkładając ręce aby mnie przytulić, a ja wrzuciłam się z fotela w objęcia brata.

-Przepraszam -szepnęłam, a on przytulił mnie mocniej i zamknął oczy. Jego jasna koszulka była cała mokra od moich łez.

-Idź do salonu, obejrzymy jakaś bajkę. Ja przygotuje przekąski. Okej?

-Dobrze. -odpowiedziałam wychodząc z kuchni.

Gdy usiadłam na sofie od razu zasnęłam. Obudziłam się w swoim pokoju gdzie siedział przy mnie Shane i Cam.

-Co się stało? -zapytałam siadając

-Zasnęłaś.

-A wy co tu robicie? -zapytałam

-Siedziemy -odparł Cam

-Wiem tato, ale żyje i dobrze się czuje

-Jakby coś się stało -odprał Shane, a ja wytarłam mokre ręce o bluzkę na biuście. Rozległ się dość główny dźwięk i każdy popatrzył się na mnie. Nawet najstarsi bracia którzy weszli do mojego pokoju.

-Co? Lubię strzelać palcami -odpowiedziałam odchylając głowę aby strzliła mi szyja

-Nie rób tak, Hailie. Możecie wyjść? Muszę porozmawiać z nią -powiedział Vince siadając na brzegu łóżka. Gdy każdy wyszedł powiedział.

-Co się stało?

-Ale co? -zapytałam

-Co się stało że plakałaś?

-Nic takiego..

-Hailie. Jak pytam proszę o konkretną odpowiedź

-Zbiłam ekran telefonu Shane'a.

-Coś Ci zrobił?

-Nie. Czemu miałby mi coś zrobić?

-Nie płakała z powodu zbitej szybki telefonu brata. Prawda? -rzekł czekając na moja odpowiedź której niestety nie dostał.
-Płakałaś przez zbity ekran? -zapytał, a ja kiwnęłam głową.
-Rozumiem. Idź spać bo późno już. Dobranoc -powiedział i wyszedł z mojego pokoju.

Przekręciłam się na drugi bok i próbowałam zasnąć. Bez skutku. Kręcąc się w łóżku bez skutku postanowiłam że pójdę do kuchni zrobić sobie kakao.

-Czemu nie śpisz? -zapytał Will z którym mijałam się na schodach.

-Nie mogę zasnąć po prostu

-Okej, ale nie siedź długo. Okej? Dobranoc.
(Napisałem to o godzinie 21:37 sory musiałem)

-Jasne, dobranoc Will!

Schodząc na niżej nie było nikogo, lecz za to było chłodno. Czyżby zostawili otwarte okna czy co. Wchodząc do kuchni zobaczyłam otwarte okno które zamknęłam, a po tym od razu uchyliłam. Zrobiłam kakao i wypiłam je od razu. Poczułam się trochę senna więc odłożyłam kubek i poszłam do swojego pokoju.

-Dość szybko poczułam się senna -pomyślałam wchodząc pod koc.

____________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale nie mam weny ani niczego do tworzenia. Przez wakacje chciałbym przeczytać książki które znajdują się na moich półkach i się kurzą od kilku miesięcy. Dobranoc wszystkim czy coś :)

Rodzina Monet  /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz