Gdy już wysiadłam z samochodu będąc pod restauracją czułam nie pokój, nie wiem czemu. Poczekałam aż reszta braci zjawi się obok mnie i wszystcy razem weszliśmy do budynku. Środek był bardzo ładny. Popatrzyłam się na Dylana który stał obok mnie, a Vincent rozmawiał z kobietą która nas miała zaprowadzić do stoliku. Dylan dziwnie się zachowywał, a jego źrenice były bardzo powiększone. Czyżby się naćpał przed czy co? Shane i Tony również tak mieli. Vincent i Will mieli normalne źrenice.
-Zapraszam do stoliku -powiedziała kobieta, a ja poszłam za nią, a za mną moi bracia. Gdy tylko zaprowadziła nas podziękowałam, a Will odsunął mi krzesło, abym usiadła.
-Dziękuję Will -powiedziałam siadając, a Will usiadł obok mnie. Obok mnie po prawej stronie usiadł Vince. Po chwili podeszła do nas ta sama kobieta pytając się o zamówienie które wybraliśmy sobie kilka minut wcześniej. Tym razem postawiłam na czerwone wino oraz na spaghetti na którym się zawiodłam.
(sory że ciągle daje spaghetti ale no ja pierdole nie znam się na potrawach poza tym to moja ulubiona)Podczas posiłku święta trójca śmiała się i narobiła nam wstydu, a ja z Vincentem i Will'em rozmawialiśmy o organizacji oraz o naszym prywatnym życiu. Nie długo później do naszego stolika przyszła kelnerka i po zapłaceniu wyszliśmy wszyscy razem z budynku kierując się do samochodów.
-Mamusiu i co było dalej? -zapytała dziewczynka
-Na pewno chcesz słuchać dalej, kochanie? Będziesz mieć koszmary potem
-Tak chce! -krzyknęła
-Nie. Będziesz mieć koszmary, idź spać jutro masz iść do szkoły. -powiedział zdenerwowany mężczyzna
-Jutro jest sobota, opowiem ci resztę i idziemy spać, okej?
-Tak! -powiedziała dziewczynka przykrywając się szczelniej kocem.
Jako iż moi bracia już pojechali, a ja próbowałam odpalić samochód.
-Co jest..? -zapytałam cicho
-Dopiero co działał. Niech to szlag telefon mam rozładowany! I co ja teraz zrobię..Nagle usłyszałam otwarcie drzwi i poczułam przy gardle ostry jak brzytwa nóż.
-Zamknij mordę monet bo cię zajebie. Wyskakuj z pieniędzy! -zażądał meżczyzna, a ja posłusznie wzięłam torebkę i wyjełam z niej paralizator i ogłuszyłam nim mężczyzne, lecz gdy wyszłam z pojazdu kolejny mężczyzna o którym nie miałam pojęcia mnie złapał.
-Spokój tylko krzyknąć, to cię zajebie! -krzyknął. Tym razem nie mogłam nic zrobić, jego uścisk był strasznie silny. Drugi mężczyzna wziął z mojej torebki portfel w którym było zaledwie 500 dolców.
-Gdzie masz reszte!?
-Nie mam więcej przy sobie -szepnęłam
Łzy napłynęły mi do oczu i wiedziałam że zaraz będę cała rozmazana, ale makijaż teraz się nie liczył. Liczyło się to przy przeżyje. Mężczyzna który trzymał mnie złapał mnie w innej pozycji, aby w razie czego zrobić mi krzywdę. Chciałam do domu, do nich. Wiedziałam że jak zrobię jeden zły ruch to będę martwa, a uciec nie dam rady. Oni byli silniejsi. Czy to koniec słynnej Hailie Monet? Nadgarstki bolały mnie coraz bardziej, nie mogłam się uwolnić z uścisku. Mężczyźni wrzucili mnie do auta i pojechaliśmy gdzieś.
Usłyszałam bardzo głośny krzyk i obudziłam się od razu w swoim pokoju. Bez zastanowienia pobiegłam do źródła hałasu i gdy tylko przekroczyłam próg kuchni zobaczyłam Vincenta z kartą kredytową który robił coś na komputerze, a obok niego Dylana który załamany popijał wodę z kolorowym magnesem. Podeszłam bliżej do braci i zobaczyłam że w całej kuchni jest porozwieszana karta z rysunkiem serca z monetami, a za oknem stał chuj z banku krzyczący że Vincent wydał wszystkie pieniądze, kątem oka zobaczyłam co robi Vincent. Gra w jakąś grę o koniach... Gdy odrzuciło mu transakcje wkurwił się i zaczął drżeć mordę.
CZYTASZ
Rodzina Monet /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!
Teen FictionKontynuacja Rodziny Monet. Moja wersja więc nie które rzeczy są zmienione. Tik tok: mo0nbooks._