-Vince wróci jutro, a nie wiem gdzie Shane i Dylan. -powiedział i zaprowadził mnie do małej szpitalnej kafejki gdzie kupił mi herbatę i jakaś bułkę.
-Jak zjesz to przyjdź do sali gdzie była Hailie, okej? Muszę zadzwonić do Vinceneta.
-Yhm. -mruknąłem, a Will opuścił kafejkę. Chwilę później poszedłem do łazienki aby umyć ręce. Byłem w tak dużej desperacji że nie wytrzymałem. W plecaku który miałem na plecach zawsze noszę pistolet i scyzoryk oraz taki jakby nóz do tapet. Nie chciałem tego robić, ale to zrobiłem.
Siedziałem cały zapłakany i w krwi w tym kiblu, aż usłyszałem.
-Młody? Jesteś tu? -zapytał Will
-To-Tony.. -mruknął Will gdy otworzył drzwi do trzeciej kabiny gdzie siedziałem
-Oddaj to.. -powiedział łagodnie, a ja oddałem mu ten nożyk który schował do kieszeni swojej kurtki.
-Kurwa, nie mam czym Ci tego zabandażować. Dasz radę wstać?
Nie wydusiłem z siebie ani słowa tylko powoli wstałem i wziąłem plecak z sobą, a ten kierował mnie do jakiegoś lekarza który zabandażował mi rany. A chwilę później przyszedł do nas lekarz który badał Hailie.
-Niestety, ale muszą panowie wracać do domu. Nie mamy miejsca, ani czasu abyście tutaj czekali. W razie czegoś będziemy do Pana i Pana Vincenta dzownić. -powiedział i odszedł, a ja z wielką nie chęcią i brakiem siły ledwo doszedłem do samochodu.
Po wróceniu do domu od razu pobiegłem do swojego pokoju i się zamknąłem. Usłyszałem jedynie że Will i Dylan jadą po mój motor który jest w lesie.
Wyjąłem spod łóżka paczkę papierosów i wypaliłem ją, potem kolejna, potem następną i gdy zacząłem czwartą paczkę zwymiotowałem. Zszedłem na dół po jakieś tabletki przeciw bólowe.-Płakałeś? -zapytał Shane gdy wszedłem do kuchni
-Nie.
-Widzę przecież
-To na chuj się pytasz jak widzisz. -powiedziałem i wyszedłem z kuchni, a w ręce miałem dwa pudełka przeciwbólowych.
-Nie przedawkuj tylko! -krzyknął
Wszedłem do pokoju i się zakluczyłem. Wziąłem dwie tabletki na raz, a jedno opakowanie schowałem do plecaka. Usłyszałem jak Will i Dylan wrócili z moim motorem, wybiegłem jak poparzony.
-Gdzie mój motor? -zapytałem gdy wyszedłem na dwór
-Nie było. -mruknął Dylan
-Co..
-Ale mamy coś lepszego -powiedział Dylan pokazując mi nowy motor
-To. To dla mnie? -zapytałem
-Tak! -powiedział Will dając mi kluczyki
-Dzięki -powiedziałem przez lekki uśmiech
-Proszę bardzo, sam wybierałem, mam nadzieję że się podoba -powiedział Will
-Jest zajebisty! -krzyknąłem i gdy Dylan poszedł do domu przytuliłem Will'a
-Jeśli będziesz jechał to bądź ostrożny -powiedział i poszedł do domu.
Pobiegłem do domu po plecak i telefon i wsiadłem na motor. Jechałem przed siebie, aż dojechałem na most oddalony o prawie 50km od domu. Wziąłem papierosa do ust i zacząłem palić i powoli wszedłem na most. Most był bardzo stary i mógł się w każdej chwili załamać pod moim ciężarem.
-Żyje. -mruknąłem gdy usiadłem na barierce i most się nie załamał. Siedziałem tak godzinę, ale gdy zaczął dzwonić mi telefon to się wystraszyłem i spadłem z barierki.
CZYTASZ
Rodzina Monet /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!
Teen FictionKontynuacja Rodziny Monet. Moja wersja więc nie które rzeczy są zmienione. Tik tok: mo0nbooks._