Owszem. Zabiłam mężczyznę który nas zaatakował, ale..
-Shane?! -padłam obok niego cała zalana łzami.
-Dzwoń na pogotowie Tony! -krzyknęłam cała zalana łzami. Chciałam zadzownić po Vincenta, ale nie byłam w stanie. Po kilku minutach znajdowaliśmy się już w szpitalu. Tony zadzwonił po resztę, a ja siedziałam skulona w jakimś rogu i płakałam. Po chwili usłyszałam głos Will'a który usiadł obok mnie.
-Malutka.. masz chusteczkę -powiedział dając mi chusteczkę
-Ja.. ja go zabiłam -mruknęłam przez łzy.
-To nie twoja wina, malutka. -mruknął i mnie przytulił.
-Chodźmy do reszty, pewnie się martwią o ciebie.-Nie wiem czy dam radę im spojrzeć w oczy -mruknęłam.
-Obiecuje Ci że nic się nie stanie. -powiedział i wstał, podał mi dłoń i wstałam. Poszłam z nim do reszty zapytać się co z Shane'm.
-Co z nim? -zapytał Will
-Przechodzi operację. Powie mi ktoś jak to się stało?
-Gdy byliśmy pod galerią na Hailie jakiś chuj się patrzył obleśnie i się przestraszyła i pojechaliśmy ciągle prosto, Hailie wyjebała nas na jakieś zadupie
-Przepraszam.. -przerwałam mu
-I wtedy ktoś zaczął strzelać. Hailie go zabiła.
-Ale po strzeliłam Shane'a. -mruknęłam
Kilka godzin później.
-Mogę prosić Pana? -zapytała lekarka patrząc się na Vince'a.
-Zapraszam do gabinetu. -powiedziała, a Vince za nią poszedł.-To moja wina.. -mruknęłam
-Wyliże się
-Skąd masz taką pewność. Hm? Dylan? -zapytałam
-Nie raz dostał i żyje.
-M-Może i tsa..
-I co z nim? -zapytał Will gdy do nasz podszedł Vince
-Żyje i jest przytomny, ale może do niego wejść jedna osoba. Hailie.
-Słucham? -zapytałam przerażona.
-Shane prosił Cię abyś przyszła.
-J-Ja?
-Nie kurwa. Ja -warkną Dylan
-Dylan. -powiedział Vince
-Idź do niego.Poszłam do sali która pokazał mi ręką Vince.
-Hailie! -krzykną Shane
-Tak?
-Ty.. Ty płakałaś?
-Nie. Wydaje Ci się ahah -powiedziałam uśmiechając się
-Jak się czujesz?-Jest okej, ale nie mogę się ruszać. Brzuch mnie boli.
-Dostałeś w brzuch? -zapytałam
-Tak
-Okej.
-Przepraszam że przeszkadzam, ale musi Pani wyjść. Musimy zrobić badania. -powiedział lekarka wchodząc na sale
-Dobrze -odpowiedziałam i wyszłam
-I co? -zapytał Dylan
-Badania będzie miał. Wracam do domu, źle się czuje -mruknęłam
-Pojdę z tobą -odpowiedział Tony
-Dobrze -odpowiedzieli wszyscy i wyszliśmy z szpitala.
Droga do domu minęła nam spokojnie i tak jak chciałam zostałam sama w domu. Tony pojechał do reszty, a ja jak tylko mogłam zabezpieczyłam dom.
CZYTASZ
Rodzina Monet /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!
Teen FictionKontynuacja Rodziny Monet. Moja wersja więc nie które rzeczy są zmienione. Tik tok: mo0nbooks._