część 50

1K 36 22
                                    

30 listopada 2023r.
Godzina 09:29
Pov: Vincent

-Chłopcy, Hailie jeszcze nie wstała więc proszę o ciszę. -powiedziałem wchodząc do salonu gdzie Dylan i bliźniacy grali na konsoli

-Okej, sory -odpowiedzieli w tym samym czasie. Wchodząc do kuchni zauważyłem Eugenie która właśnie szykuje tort.

-Dzień dobry Eugenia -powiedziałem podchodząc do ekspresu 

-Dzień dobry Panie Monet -odpowiedziała kobieta wkładając do lodówki tort.

Pov: Hailie

Wchodząc do kuchni zobaczyłam Vincenta który robi sobie i Will'owi kawę oraz Eugenie która krzątała się jak zawsze po kuchni.

-Dzień dobry -rzuciłam zaspana i każdy w pomieszczeniu odpowiedział mi. Eugenia podała mi śniadanie które było przepyszne!

-Droga Hailie bądź gotowa na godzinę 21. Jedziemy do restauracji, ale proszę nie przesadnie. -powiedział Vince wstając od stołu

-Okej -odpowiedziałam i powędrowałam do swojego pokoju.
-Jest godzina 10:38 zacznę się szykować o 16 -pomyślałam.

Postanowiłam że zacznę o dwie godziny wcześniej, aby się wyrobić i przy okazji zrobić skin care o którym tak dużo słyszałam. Nie zwlekając poszłam najpierw na siłownię gdzie o dziwo nie spotkałam Dylana, jak narazie. Podczas robienia deski do siłowni wszedł Will, prawdopodobnie po bieganiu.

-Hejka -rzuciłam wracając do pozycji siedzącej

-Cześć, malutka

Po chwili rozmowy skończyłam swój trening i wracając do pokoju zauważyłam godzinę, 14:46.
-Powoli muszę się zbierać -pomyślałam
Tak jak postanowiłam odświeżyłam się i zrobiłam skin care o którym tak myślałam.
Leżąc w łóżku rozległ się huk, któryś niewychowany zamiast pukać to wali w te drzwi.

-Hailie, zbieraj się powoli bo już 18:20! -krzyknął Tony.

-Okej, dzięki!

-Nie wiedziałam że tak szybko ten czas minął -pomyślałam i wstałam z łóżka kierując się do toaletki w mojej garderobie. Siadając przy stoliczku pokrytymi kosmetykami nie wiedziałam co zrobić. Po dość długim namyśle wzięłam czerwony cień do powiek i pomalowałam oczy, dorobiłam niewielkie kreski, pomalowałam usta, dałam trochę rozwietlacza i byłam gotowa jeśli chodzi o makijaż. Włosy rozczesałam dokładnie i pozostawiłam je rozpuszczone, spoglądając na zegarek zauważyłam godzinę 20:09.

-Długo się ograniam.. Muszę trochę przyspieszyć.

Wstałam z krzesła i pokierowałam się do szafki z biżuterią z której wyciągnęłam krótki naszyjnik z pereł i małe złote kolczyki z perełką (wisząca perłą). I teraz dylemat. Którą sukienkę wybrać? Zamknęłam oczy i kierowałam ręką byle gdzie. Wyjęłam z szafy piękną do ud czerwoną sukienkę.

-Jako iż to moje 18 urodziny chyba mogę to założyć, right? -pomyślałam wkładając sukienkę na siebie. Słysząc pukanie krzyknęłam "Proszę!"

-Hej, Hailie -powiedział Tony wchodząc do mojego pokoju.

-Tak? -zapytałam wkładając buty

-Jesteś gotowa?

-Tak, a co? -zapytałam, a on wszedł do garderoby

-No chyba tak nie pojedziesz

-A czemu nie?

-Widać Ci wszystko!

-Okej i co z tego? Będę z wami.
-Jestem gruba czy co.. -pomyślałam

-Chodź, czekamy na ciebie -powiedział przetwarzając oczami. Wzięłam z sobą wcześniej już spakowana małą torebkę i zeszłam na dół wraz z Tony'm.

-Jak ty wyglądasz!? Vince powiedz jej coś! -krzyknął Dylan

-Ślicznie wyglądasz, droga Hailie -powiedział Vincent podając mi płasz.

-Dziękuję -odpowiedziałam, a właśnie z góry zszedł Will.

-Przepieknie wyglądasz malutka -powiedział.

Jazda z Will'em minęła mi szybko i miło, ciągle rozmawialiśmy. Gdy dojechaliśmy na miejsce już wszyscy byli i czekali na jubilatkę którą byłam ja. Will pomógł mi zdając płaszcz i podeszliśmy do obsługi.

-Państwo Monet? -zapytała kobieta

-Tak -odpowiedział Vince

-Zapraszam za mną -powiedziała i poszliśmy za nią do stolika gdzie czekał na nas kelner.

-Dobry Wieczór -powiedział kelner i każde z nas mu odpowiedziało.

-Co podać? -zapytał, a wtedy każdy podał mu to co chciało. Nie miałam zbytnio apetytu, ale wiedziałam że mnie wypuszczą mnie więc wzięłam swoje jak zwykle makaron. Vincent zamówił butelkę wina i coś jeszcze lecz nie zbyt słuchałam. Po 10 minutach każde miało już swoje danie i zaczęliśmy jeść. Przerwał nam Vince uderzający metalową łyżeczka o kieliszek.

-Jako iż Hailie ma już 18lat wznieśmy toast. -powiedział i po chwili każdy z nas miał trochę wina w kieliszku.

Po wzniesieniu toastu i zjedzeniu pojechaliśmy do domu i poszliśmy spać. Kręciłam się w łóżku nie mogąc zasnąc. Podniosłam głowę z poduszki i postawiłam nogi na zimnej podłodze, obok łóżka stała butelka wody która od razu wzięłam do dłoni i nie wąchając się napisałam się z gwinta patrząc się na księżyc widniejący za oknem, aż nagle mój pokój się rozświetlił przez powiadomienie z telefonu. Przewróciłam urządzenie do dołu ekranem i poszłam spać. Co chwilę zmieniałam pozycję, poduszkę, a nawet chodziłam po pokoju, ale i tak nic to nie dało i przesiedziałam całą noc.

-Jak dobrze że nie mam szkoły, tylko lekcje zdalne. Nie wytrzymałabym. -szepnęłam i wstałam kierując się do kuchni gdzie na zegarze była godzina 04:55.Dla zabawy zaczęłam rzucać nożem i go łapać, a wtedy do kuchni wszedł Will.

-Hej Will, co robisz o tej godzinie tutaj? -zapytałam

-Hej malutka, zaraz idę na dwór aby biegać. -powiedział i podszedł do mnie zabierając mi nóż.
-Nie rób tak bo sobie krzywdę zrobisz.

-Przepraszam
Gdy skończyłam robić kanapki i herbatę poszłam do swojego pokoju. Włączyłam na laptopie YouTube i zaczęłam jeść. Przypadkowo włączyłam email, a tam wiadomość od wydawnictwa.

-CO JA MOGĘ ZOSTAĆ PATRONKĄ NOWEJ KSIĄŻKI!? OMGGGG

Postanowiłam odpisać na email. Rozpierała mnie radość.Gdy tylko skończyłam jeść odłożyłam naczynia do kuchni i wybrałam się na siłownię. Założyłam słuchawki i włączyłam swoją ulubioną piosenkę lecz po chwili przerwało mi połączenie od Leo które odrzucałam.

Rodzina Monet  /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz