część 41

1.4K 51 44
                                    

Obudziłam się w swoim pokoju, a obok mnie spał Daktyl. Nie mogłam się doczekać przyjazdu wujka, cioci i Gabrysi! Nadal czułam się okropnie, ale dało się przeżyć. Na biurku zobaczyłam karton, wstałam aby go wziąć i rozpakować na łóżku. Po rozpakowaniu okazało się że to laptop.

Od razu po rozpakowaniu podbiegłam do biurka i zaczęłam szukać pendrive na którym miałam wszystkie dane.

*-Gdzie ten pendrive?!

Po długim szukaniu znalazłam go, ale też znalazłam mój stary pamiętnik jak byłam małym dzieckiem i z niego wysypało się same żyletek.

-Co to kurwa jest?!

-Hailie? -zapytał cicho Tony wchodząc do mojego pokoju

-Tak? -zapytałam zetrestowana chowając te żyletki za sobą

-Czy ty się tniesz?

-Nie? Skąd ten pomysł?

-Za tobą jest sama żyletek. -powiedział pokazując ręką na jedną żyletkę

-Mam Ci się pokazać w samej bieliźnie czy co żebyś uwierzył?

-Nie. Chce tylko wiedzieć po co tego tyle.

-Znalazłam przed chwilą mój pamiętnik jako dziecko i.. i to się wysypało.

-Okej, rozumiem. Co robisz?

-Szukałam pendrive i będę właśnie przesyłać pliki z niego na nowy laptop -powiedziałam sprzątając żyletki.

-Idziesz na śniadanie?

-Zaraz przyjdę. -odpowiedziałam, a Tony znikł z mojego pokoju, a chwilę później wyszłam z niego ja.

-Gdzie Shane i reszta? -zapytałam wchodząc do kuchni

-Shane pojechał na trening. Vince i Will pojechali gdzieś, a Dylan nie wiem -powiedział upijąc trochę kawy

-Dylan jest w szkole -powiedziałam robiąc sobie herbatę

-Czyli jesteśmy sami w domu? -zapytałam

-Nom -odparł

-Zjedź to -powiedziałam kładąc przed nim miskę z owsianką i owocami

-Ty również Hailie.

-Nie jestem głodna, idę się uczyć. Siemka! -powiedziałam i wszyłam z kuchni.

Wzięłam laptopa, włożyłam pendrive i przesyłam pliki, a w czasie gdy to się robiło postanowiłam się pouczyć. Nagle usłyszałam krzyk i tłuczenie, od razu pobiegłam do źródła hałasu.

-TONY? SHANE? CO WY ROBICIE?! -krzyknęłam gdy zobaczyłam że się biją

-SPOKÓJ! -krzyknęłam wchodząc pomiedzy nich, a Tony mnie uderzył

-Hailie.. ja.. ja przepraszam -mruknął

-CO WY ODPIERDALACIE?! -krzyknęłam znów

-Nie klnij. -powiedział Shane

-Chuj mnie to! Albo się uspokoicie albo dzwonie do Vincenta! Do pokoi. JUŻ -krzyknęłam, a oni posłusznie poszli do swoich pokoi.

*-Boli trochę. Ostro mi dał, co ja się dziwię pięścią w policzek.

Znów usłyszałam krzyki więc poszłam na górę, a w pokoju Tony'ego znów się bili.

-SHANE CZY CIĘ POJEBAŁO!? -krzyknęłam gdy ten rozbił wazon na głowie Tony'ego

-MĄDRY JESTEŚ?! -krzyknęłam uderzając go w tył głowy. Wyjęłam telefon i od razu zadzwoniłam na pogotowie, a potem do Vincenta. Gdy pogotowie odjechało z naszego domu.

Rodzina Monet  /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz