Obudziłam się w swoim pokoju, a obok mnie spał Daktyl. Nie mogłam się doczekać przyjazdu wujka, cioci i Gabrysi! Nadal czułam się okropnie, ale dało się przeżyć. Na biurku zobaczyłam karton, wstałam aby go wziąć i rozpakować na łóżku. Po rozpakowaniu okazało się że to laptop.
Od razu po rozpakowaniu podbiegłam do biurka i zaczęłam szukać pendrive na którym miałam wszystkie dane.
*-Gdzie ten pendrive?!
Po długim szukaniu znalazłam go, ale też znalazłam mój stary pamiętnik jak byłam małym dzieckiem i z niego wysypało się same żyletek.
-Co to kurwa jest?!
-Hailie? -zapytał cicho Tony wchodząc do mojego pokoju
-Tak? -zapytałam zetrestowana chowając te żyletki za sobą
-Czy ty się tniesz?
-Nie? Skąd ten pomysł?
-Za tobą jest sama żyletek. -powiedział pokazując ręką na jedną żyletkę
-Mam Ci się pokazać w samej bieliźnie czy co żebyś uwierzył?
-Nie. Chce tylko wiedzieć po co tego tyle.
-Znalazłam przed chwilą mój pamiętnik jako dziecko i.. i to się wysypało.
-Okej, rozumiem. Co robisz?
-Szukałam pendrive i będę właśnie przesyłać pliki z niego na nowy laptop -powiedziałam sprzątając żyletki.
-Idziesz na śniadanie?
-Zaraz przyjdę. -odpowiedziałam, a Tony znikł z mojego pokoju, a chwilę później wyszłam z niego ja.
-Gdzie Shane i reszta? -zapytałam wchodząc do kuchni
-Shane pojechał na trening. Vince i Will pojechali gdzieś, a Dylan nie wiem -powiedział upijąc trochę kawy
-Dylan jest w szkole -powiedziałam robiąc sobie herbatę
-Czyli jesteśmy sami w domu? -zapytałam
-Nom -odparł
-Zjedź to -powiedziałam kładąc przed nim miskę z owsianką i owocami
-Ty również Hailie.
-Nie jestem głodna, idę się uczyć. Siemka! -powiedziałam i wszyłam z kuchni.
Wzięłam laptopa, włożyłam pendrive i przesyłam pliki, a w czasie gdy to się robiło postanowiłam się pouczyć. Nagle usłyszałam krzyk i tłuczenie, od razu pobiegłam do źródła hałasu.
-TONY? SHANE? CO WY ROBICIE?! -krzyknęłam gdy zobaczyłam że się biją
-SPOKÓJ! -krzyknęłam wchodząc pomiedzy nich, a Tony mnie uderzył
-Hailie.. ja.. ja przepraszam -mruknął
-CO WY ODPIERDALACIE?! -krzyknęłam znów
-Nie klnij. -powiedział Shane
-Chuj mnie to! Albo się uspokoicie albo dzwonie do Vincenta! Do pokoi. JUŻ -krzyknęłam, a oni posłusznie poszli do swoich pokoi.
*-Boli trochę. Ostro mi dał, co ja się dziwię pięścią w policzek.
Znów usłyszałam krzyki więc poszłam na górę, a w pokoju Tony'ego znów się bili.
-SHANE CZY CIĘ POJEBAŁO!? -krzyknęłam gdy ten rozbił wazon na głowie Tony'ego
-MĄDRY JESTEŚ?! -krzyknęłam uderzając go w tył głowy. Wyjęłam telefon i od razu zadzwoniłam na pogotowie, a potem do Vincenta. Gdy pogotowie odjechało z naszego domu.
CZYTASZ
Rodzina Monet /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!
Teen FictionKontynuacja Rodziny Monet. Moja wersja więc nie które rzeczy są zmienione. Tik tok: mo0nbooks._