część 44

1.8K 46 22
                                    

-Co z nim? -zapytał Shane gdy zauważył mnie z powagą i próbująca nie wybuchać płaczem.

-Nie wiem. -mruknęłam, a Shane mnie przytulił.

-Vince, co z nim? -zapytał Will gdy ten wyszedł z gabinetu

-Będzie miał operację.

-A, a jest przytomny? -zapytałam

-Jest -odpowiedział, a ja momentalnie wbiegłam do sali w której leżał.

-Tony! -krzyknęłam

-Cześć

-Jak się czujesz?

-Ok

-Co się stało? -zapytałam cicho

-Nic

-Tony..

-Daj mi spokój -powiedział, a ja wyszłam z pomieszczenia.

-I co? -zapytał Dylan

-Gówno. Nie chce gadać z nikim. Mamy dać mu spokój -powiedziałam i kierowałam się w stronę wyjścia

-A ty gdzie? -zapytał Shane podbiegając do mnie

-Źle się czuje, wracam do domu. -odpowiedziałam

-Pojechać z tobą? -zapytał

-Nie, dzięki -odparłam i wyszłam z budynku.

Wsiadłam do samochodu, złożyłam kluczyki do stacyjki i wracałam do domu. Przy okazji wstąpiłam na stację bo kończyło mi się paliwo.

Gdy weszłam do domu od razu poszłam w stronę kuchni aby coś zjeść i zrobić sobie herbatę.

-Głodna jestem, ale.. ale czy ja nie jestem za gruba..? -pomyślałam i wzięłam sobie butelkę wody i poszłam w stronę swojego pokoju aby się pouczyć.

Skończywszy zauważyłam że jest godzina 23:45 i czas iść spać bo jutro mam na 9:35 do szkoły i warto było by się wyspać. Ustawiłam budzik na 6:45 i poszłam się szybko odświeżyć i iść spać.
Około godziny drugiej usłyszałam chuk więc wzięłam broń spod łóżka i ostrożnie zeszłam na dół.

-O. Witaj Monet -powiedział jakiś mężczyzna gdy mnie zauważył

-Co ty ode mnie chcesz! -krzyknęłam celując w niego bronią

-Ciebie -szepnął i ktoś wyrwał mi broń z ręki i odurzył czymś.

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu.
Rozglądając się i zauważyłam okno które jest bardzo wysoko do którego pewnie nie dałabym rady dosięgnąć. Chcąc wstać zauważyłam że jestem przypięta jakoś dziwnie i nie zbyt mogę się poruszyć.

-Tylko spróbuj uciec szmato, a pożałujesz! -krzykną celując mi bronią w skroń.

-Jeśli mnie zabijesz nie dostaniesz pieniędzy, ani nic. Zastanów się co robisz.

-Nie. Ja nie chcę pieniędzy. Choć w sumie chętnie bym przygarną. Chce twojej śmierci, kurwo.

-Strzelaj.

-Nie kochana. Jesteś za piękna i za silna aby to zrobić. Zmęczysz się i Cię zabije -szepnął mi do ucha, a po chwili zakleił mi usta.

-Poczekaj tutaj na mnie -powiedział odchodząc ode mnie. Pod jego nieobecność próbowałam się uwolnić z łańcuchów i mi się udało, ale on wszedł więc udawałam że jestem zapięta, ale kurwa zjeb że tego nie zauważył.

-Jutro będziesz miała gościa. -powiedział muskając mój lewy policzek, a ja kiwnełam że zrozumiałam i wyszedł. Odkleiłam sobie taśmę izolacyjną z ust i krzesło na którym siedziałam podstawiłam pod okno i z trudem wyszłam.

Rodzina Monet  /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz