część 36

1.7K 60 118
                                    

Za oknem było już ciemno, a ja z braćmi siedziałam w salonie gdzie było słychać ich śmiech, gitarę, śpiew, deszcz i ogień w kominku. Tak się wciągnęliśmy że nawet zaczęliśmy opowiadać straszne historie. Will i Vincent zbytnio nie chcieli z względu na mnie, ale gdy zobaczyli że mi się podoba to także się wciągneli. A nawet Dylan wpadł na pomysł abyśmy zrobili jakiś pokaż talentu czy coś w tym stylu, chłopcy odsunęli kanape i fotele aby było dużo miejsca i się zaczęliśmy bawić. Super było widzieć gdy bracia się świetnie bawili.
Gdy wybiła godzina 02:00 w nocy najstarsi bracia kazali nam iść już spać. Z wielką nie chęcią poszłam.

Gdy się obudziłam leżałam kilka godzin nawet nie wiem ile.

-Hailie kurwa ileż mamy cię wołać na kolację? -zapytał Tony

-Jaka kolacja?! PRZECIEŻ JAK WSTAŁAM BYŁO JASNO. -krzyknęłam

-Nie pierdol tylko chodź -powiedział

-Dowód na to że żyjemy w Matrix'ie

-Tsa, lepiej przyszykuj dobra wymówkę bo Vincent cię zajebie

-Chyba nie będzie tak źle. Co?

-Hailie czemu cię nie było na śniadaniu u obiedzie? Już nie będę wspomniał o tym że w ogóle cię nie widziałem, choć żyjemy w jednym domu. -powiedział Vincent

-Nie wiem, no ja leżałam sobie w łóżku jak gdyby nigdy nic, a teraz do mnie Tony przyszedł i powiedział że mam przyjść na kolację. Jakby jak ja wstałam było jasno, a teraz jest ciemno i jest godzina yyy -powiedziałam patrząc na piekarnik -19:45 tak, 19:45

-Hailie, wołałem cię, reszta również. Więc czemu nie odpowiedziałaś?! -krzyknął Vincent

-Nie podnoś na mnie głosu Vincent. -powiedziałam z powagą

-O kurwa ale kombo -krzyknął Dylan

-Masz mi coś do powiedzenia Hailie? -zapytał wkurwiony Vincent

-Nie. -odpowiedziałam idąc w stronę szafki

-Okres ma pewnie -powiedział Shane, a do kuchni wszedł Will

-Co tam? -zapytał Will

-Ten się na mnie drze bo nie przyszłam na śniadanie i obiad. -powiedziałam pokazując ręką na brata

-Vincent? -zapytał Will

-Wołałem ją aby przyszła. Nic. Nawet jej nie widziałem. Nie licząc teraz bo Tony po nią poszedł.

-A ty na mnie krzyczysz Vincent.

-Hola, hola młoda damo chyba nie pamiętasz kto cię przygarną tutaj -powiedział Tony

-Z twojej wypowiedzi mam wnioskować że mnie tu nie chcecie? -zapytałam z powagą

-Otóż to -powiedział, a Vincent uderzył go ręką w tył głowy

-Dziewczynko to -Dylan chciał dokończyć ale przerwałam

-Yhm. To dlaczego mówiliście że nie spaliście kilka dni bo się "ekstytowaliście" że przyjadę? Dlaczego mówiliście że Will kiedyś był smutny, ponury i ogółem, a gdy tylko mnie poznał, sory, dowiedział się że przyjadę do was to zaczą się cieszyć i być wesoły. Albo że Dylan zaczą więcej trenować aby mieć więcej siły by "pozabijać" moich chłopaków czy przyjaciół płci męskiej. Tony mówiłeś że byłeś tak podekscytowany że prosiłeś Vinceneta aby pozwolił ci z mną trenować strzelanie. W sumie sama też chciałam, ale to był twój pomysł. Vincent i Shane nie wiem jak u was to było, ale też przypuszczam że tak jak u reszty. -powiedziałam

Rodzina Monet  /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz