Rozdział 4

14.7K 437 10
                                    

Christian

Udaje mi się załatwić, żeby przywieźli Emily do pojedynczej sali. Kiedy w końcu wywożą ją z sali operacyjnej, po raz pierwszy ją widzę. Trwa to jednak tylko kilka sekund. Daję radę uchwycić jednak, że dobrze czułem, która kobieta ze zdjęcia jest moją małżonką. Chyba odkryłem u siebie jakiś szósty zmysł.

Zabieram rzeczy dziewczyny i udaję się z pielęgniarkami do wind. Wyjeżdżamy na 10 piętro. Sala, w której w najbliższym czasie będzie leżała Emily jest średniej wielkości i utrzymana w jasnych kolorach. Oprócz łóżka, na którym leży pacjentka, znajdują się tam dwa małe stoliki nocne, komoda, kanapa i mały telewizor wiszący na ścianie. Według mnie pokój jest w sam raz.

Kiedy pielęgniarki wychodzą z pomieszczenia nareszcie mogę przyjrzeć się Emily. Mimo, że obecnie ma ogromnego siniaka na twarzy, wygląda bardzo pięknie. Jest kobietą o delikatnej, naturalnej urodzie. Jej usta są nieprawdopodobnie różowe i pełne. Nos malutki i delikatnie uniesiony do góry. Kości policzkowe i szczeka idealnie zarysowane. Niestety nie widzę jej oczu, co zaskakująco bardzo mnie zasmuca, ale jestem pewny, że są one ogromne.

Dziwi mnie to, że woli stać za obiektywem, niż przed nim, jest bowiem stworzona do bycia modelką. Przypatruję się jej zdecydowanie za długo. Ta dziewczyna jeszcze się nie obudziła, a już udało jej się rzucić na mnie jakiś urok. Nigdy nie czułem się tak patrząc na jakąkolwiek kobietę.

Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk jej telefonu. Szybko łapię go i wychodzę przed salę. Na ekranie widnieje imię ,,Ava'' i zdjęcie rudowłosej kobiety. Natychmiast odbieram.

- Hal.. - nie zdążam dokończyć, bo przerywa mi podniesiony kobiecy głos.

- Do jasnej cholery! - muszę odsunąć telefon od ucha, bo kobieta drze się wniebogłosy. Od razu mogę stwierdzić, że nie chciałbym jej nigdy zajść za skórę - Miałaś być w domu na kolację! Gdzie ty się znowu włóczysz? Co? Tylko mi nie mów, że wstąpiłaś do twojej ulubionej knajpki i się zasiedziałeś, bo jest już czwarta rano! – dziwię się, nawet nie wiem kiedy minęło tyle godzin - Dlaczego nie odbierałaś?! Co było tak ważnego, żeby nie dać znać gdzie jesteś?!

- Przep... - próbuję na darmo przerwać kobiecie.

- Powiadomiłam nawet Chloe, bo myślałam, że może od niej odbierzesz! - kontynuuje niewzruszona - Ale nie, ty postanowiłaś nie odbierać od nikogo! Em czy możesz się z łaski swojej odezwać i no nie wiem wytłumaczyć? Może masz coś na swoje usprawiedliwienie. Czemu zniknęłaś i nie dawałaś znaku życia przez tyle godzin? Ty nigdy nie siedzisz tak cicho, czy coś się stało? - kobieta nagle milknie, więc postanawiam wykorzystać okazję.

- Przepraszam bardzo - zaczynam powoli - Z tej strony Christian Martin. Pani zapewne jest przyjaciółką Emily?

- Yyyyy... - traci na chwilę rezon - Tak, przepraszam bardzo, kim pan jest? Dlaczego pan odbiera komórkę Em? Czy może ją pan przekazać mojej przyjaciółce? - wyrzuca z siebie jak karabin maszynowy.

- Jak już mówiłem nazywam się Christian Martin. Niestety nie mogę podać Emily do telefonu, ponieważ...

- A dlaczego niby? - nie daje mi dojść do słowa - Gdzie ona jest? Co jej pan zrobił? – irytuję się. Na litość boską co jest nie tak z tą kobietą? Czy ona nie może zamilknąć na minutę?

- Jeśli da mi pani dojść do słowa to pani wytłumaczę - fukam przez zaciśnięte zęby. Kobieta w końcu milknie - Pani przyjaciółka miała wypadek - w słuchawce słyszę nagły świst łapanego powietrza - Tylko spokojnie nic jej nie jest - kontynuuję - Aktualnie jest po operacji i śpi. Miała krwotok wewnętrzny i lekkie wstrząśnienie mózgu. Musi teraz dużo odpoczywać. Lekarz powiedział, że powinna obudzić się w ciągu najbliższych kilkunastu godzin - kończę, a w słuchawce wyjątkowo panuje cisza. Kobieta teraz nagle milczy - Halo jest tam pani?

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz