Emily
Moją głowę przeszywa niemiłosierny ból, a brzuch skręca się z mdłości. Ostatkiem silnej woli powstrzymuję się przed opróżnieniem żołądka z wszystkich pyszności, które zjadłam dzisiejszego wieczoru. Powoli rozchyliłam powieki, a do moich oczu dostaje się oślepiające światło. Przymykam z powrotem oczy, by po chwili ponownie podjąć próbę ich otworzenia. Tym razem mi się udaje.
Rozglądam się po pomieszczeniu. Jest to mały, wąski pokój. Oprócz łóżka na którym leżę dostrzegam tylko krzesło i stolik. Przez niewielkie okno dachowe do pomieszczenia wpadają promienie słoneczne. Promienie słoneczne!? Jest już dzień! Ile ja spałam?! I gdzie ja w ogóle jestem!?
Powoli podnoszę się. Siadam na skraju materaca, próbując przypomnieć sobie wydarzenia z wieczora i sposób w jaki się tu znalazłam. Rozmowa z Marią, kłótnia z Christianem, wyjście do ogrodu, chusteczka, słodki zapach i ciemność. Ostatnie co pamiętam to ciemność.
Wstaję z łóżka i od razu z powrotem na nie upadam. W głowie wiruje mi jak na karuzeli, moje mięśnie niemiłosiernie pieką i są jak galaretka. Daję sobie chwilę na zebranie sił i ponownie próbuję. Tym razem udaje mi się utrzymać równowagę i powoli podchodzę do drzwi. Naciskam klamkę, ale niestety nic to nie daje. Jestem tu zamknięta. Podchodzę do okna i stając na palcach wyglądam przez nie. Dostrzegam podwórko na którym znajdują się dziecięce zabawki oraz trampolina. Ktokolwiek mnie porwał ma dzieci. Może uda mi się go jakoś ubłagać, żeby mnie wypuścił.
Podchodzę do łóżka i ponownie na nie padam. Jestem wyczerpana, czymkolwiek zostałam uśpiona ma bardzo mocne działanie, które odczuwam po tylu godzinach. Leżę na brzuchu i wsłuchuję się w głosy mężczyzn dochodzące z dołu. Niestety nie jestem w stanie zrozumieć co mówią. Nagle coś wbija mi się w brzuch, a mnie olśniewa. Telefon! Mój porywacz musiał nie zauważyć, że mam przy sobie telefon i nie skonfiskował mi go. Szybko siadam po turecku na materacu, upewniam się, że nie słyszę kroków na schodach i wyciągam go z kieszonki.
Uruchamiam go i spoglądam na wyświetlacz, który wskazuje godzinę piętnastą. Tyle czasu spałam!? Dzięki Bogu za to, że wczoraj wieczorem go wyłączyłam, bo po powiadomieniach, widzę, że Christian dzwonił do mnie ponad dwadzieścia razy. Ignorując nieodebrane połączenie od mojej mamy, mamy Christiana i Avy, szybko wysyłam mężczyźnie krótką wiadomość, że jestem cała i nic mi nie jest. Nagle zza okna dobiega do mnie dźwięk silnika. Ponownie wyłączam telefon, bo bateria wskazuję jedynie pięć procent i chowam go do kieszeni. Podchodzę do drzwi i nasłuchuję. Udaje mi się usłyszeć tylko strzępki rozmowy.
- Macie ją... nienormalny... mogłeś ją zabić... czy żyje... banda idiotów.
Na schodach słyszę kroki. Dlatego wskakuję szybko do łóżka, przykrywam odkryte nogi kocem i siadam oparta o ścianę. Słyszę dźwięk otwierania zamka, a po chwili do środka wchodzi brodaty mężczyzna. Jest wysoki i umięśniony. Jego ramiona pokryte są licznymi tatuażami. Ubrany w czarny podkoszulek i spodnie moro. Przed sobą trzyma tacę z jedzeniem.
- Ooo widzę, że księżniczka w końcu się obudziła. Przyniosłem ci coś do jedzenia, bo te głąby na dole o tym nie pomyślały - mężczyzna wchodzi do środka i zamyka drzwi - A ty co zapomniałaś jak się mówi? Wiedziałem, że Strzała jak zwykle coś spieprzy. Pewnie za długo kazał ci wdychać opary. Tak to jest, jak akurat nie możesz zrobić czegoś sam i zlecasz to innym - kręci głową, odkłada tacę na stolik i siada na krześle.
- Kim jesteś? - odzywam się cicho, dziwiąc się jaki słaby mam głos.
- Ooo jednak umiesz mówić - uśmiecha się w nieprzyjemny sposób - Nie martw się, nic ci nie zrobię. Nic od ciebie nie chcę. Ja tylko sprawdzam, czy ci idioci odpowiednio wykonali powierzone im zadanie. Nie bierz tego do siebie księżniczko, to był czysty interes. Wieczorem przyjedzie nasz zleceniodawca i wtedy sobie porozmawiacie.
CZYTASZ
Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONE
RomanceChristian Martin młody biznesmen, właściciel dużej firmy architektoniczno-budowlanej. Wraz ze swoim kotem Sisi prowadzi spokojne życie. Jedyną rzeczą, a raczej osobą, która go męczy, jest jego mama. Kobieta cały czas próbuje znaleźć mu żonę. Nie int...