Rozdział 15

12.2K 343 10
                                    

Christian

Budzą mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez półprzymknięte żaluzje. Czuję ciepłe ciało przytulone do mojego boku. Emily trzyma rękę na mojej piersi, a jej twarz wtulona jest w moją szyję. Obejmuję ją ramieniem, dłoń trzymam na jej tali. Delikatnie głaskam jej brzuch, a na skórze pojawia się gęsia skórka. Ciało kobiety jest zimne, dlatego zgarniam kołdrę, która leży zakopana w naszych nogach i szczelnie okrywam Emi. Wdycham jej cudowny zapach i cieszę się prawdopodobnie ostatnią taką chwilą.

Wracam myślami do poprzedniego wieczora. Wychodzi na to, że jednak pomyliłem się co do Troya. Spoko z niego facet i widać, że martwi się o Emi. Zachowuję się trochę jak starszy brat, a mimo to coś w głębi mnie mówi mi, że nie jest on do końca szczery. Może jest miły i zależy mu na Aniołku, ale nie wszystkie jego intencje są dobre, tego jestem pewien.

Jeśli chodzi o to co wydarzyło się między mną, a Aniołkiem, no cóż. Trochę mnie wczoraj poniosło i straciłem kontrolę nad sytuacją. Idealnie pokazuje to jak wpływa na mnie ta kobieta. Będąc blisko niej tracę zdolność logicznego myślenia, a jakaś niewidzialna lina ciągnie mnie do niej z całej siły. Mam ochotę ją całować i przytulać nie pozwalając odejść. Nigdy wcześniej żadna kobieta tak na mnie nie działała. Nawet Aurora. Nie ukrywam, że mnie to przeraża, bo nie chcę ponownie czuć się tak jak wtedy, gdy ona odeszła, a mam wrażenie, że odejście Emi jest nieuniknione.

Myślę, że gdyby ten głąb, który się upił, nie spadł z łóżka, ten wieczór skończył by się inaczej i owszem nadal bylibyśmy w jednym łóżku, ale teraz leżelibyśmy tutaj bez ubrań. Na samą myśl, po moim ciele przebiega dreszcz podniecenia i kieruje się w dolne partie ciała.

Muszę to zakończyć, przerwać zanim posuniemy się za daleko. To nie jest dobry czas na związki, czy jednonocne przygody. Wisi nad nami sprawa naszego rzekomego małżeństwa, udawanego przed moją rodziną związku, dziwnego wypadku Emi i jej ojca oraz problem śledzenia. Co prawda do tej pory zdarzyło się to tylko raz, ale nie mamy pewności, że się nie powtórzy. Zastanawiam się w jaki sposób, w tak krótkim czasie tyle rzeczy się skomplikowało. Nie wszystkie są złe, bo gdyby nie wypadek to nie spotkałbym Emi. Ale kiedy uświadamiam sobie, że na następny dzień już nie będzie ze mną mojego Aniołka, serce mi się kraje. Przywiązałem się do tej kobiety bardziej niż bym chciał i przypuszczał. Rzuciła na mnie jakieś zaklęcie, a ja nie mam na nie antidotum.

Postanawiam wymknąć się z pokoju, aby przygotować nam śniadanie. Jestem pewien, że wszystkim przyda się porządne jedzenie, a w szczególności Joshowi, który dzisiaj będzie odpokutowywał swoją zabawę. Sisi wychodzi ze mną. Razem kierujemy się w stronę salonu. Moja szara przyjaciółka od razu biegnie w stronę kanapy, zwija się w kuleczkę i ponownie zasypia. Zawsze zadziwia mnie ile czasu ona śpi. Potrafi tak cały dzień.

Wypijam szklankę wody z cytryną i postanawiam wziąć prysznic. Kiedy wchodzę do sypialni Josh śpi na brzuchu na środku łóżka, a jego nogi i ręce rozłożone są w taki sposób, że ciało tworzy literę x. Kręcę głową i po cichu zabieram ciuchy na przebranie. Nic odkrywczego czarne dresy i czarną koszulkę. W domu stawiam na wygodę. Następnie Idę wziąć szybki prysznic. Kiedy kończę poranną toaletę, postanawiam zabrać się za śniadanie. Niestety tym razem muszę obyć się bez muzyki, bo nie chcę obudzić pozostałych. Włączam ekspres, wyciągam z lodówki jajka i biorę się za zrobienie jajecznicy. Wtedy do salonu wchodzi zaspany, ledwo żywy Josh. Ma podkrążone oczy i jest blady jak ściana. Widać, że dopadł go kac morderca. Zawsze zastanawiam się dlaczego tyle pije skoro później tak cierpi.

- Dzień dobry - mówi pocierając oczy i zajmuje miejsce na stołku barowym przy wyspie.

- No dzień dobry mistrzu. Jak się czujesz?

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz