Rozdział 35

6.1K 178 1
                                    

Emily

Właśnie szykuję się na skromny wieczór panieński, który zorganizowała Stella. Panna młoda nie chciała żadnej hucznej imprezy z okazji swojego ostatniego dnia singielki. Postanowiła zorganizować coś skromnego i symbolicznego.

Do hotelu zjechali już wszyscy zaproszeni goście. Panowie w ramach wieczoru kawalerskiego zbierają się w pokoju gier, a panie mają przyszykowaną imprezkę nad krytym basenem z muzyką i małym barem. Nie jestem tylko pewna, czy organizowanie wieczoru pełnego alkoholu dzień przed ślubem jest dobrym pomysłem, ale to już nie mój problem. Ja nie zamierzam tknąć procentów ani dzisiaj ani jutro. Chcę bowiem uczestniczyć w tym najważniejszym dla moich przyjaciół dniu w pełni świadoma.

- I jak wyglądam? - pytam Christiana wychodząc z łazienki, gdzie spędziłam ostatnie czterdzieści minut na przygotowywaniu się. W tym czasie zdążyłam wziąć prysznic, zrobić peeling całego ciała i ogolić się. Dlatego teraz jestem czyściutka, pachnąca i gładka. Na dzisiejszy wieczór wybrałam czarne bikini z falbankami pod biustem i na majtkach. Włosy zebrałam w niskiego koka, bo ich długość tylko na tyle mi pozwala, a nie chcę ich zamoczyć w basenie.

- Idealnie - mówi z błyszczącymi miłością oczami. Nie ukrywam, że miałam obawy jak będzie wyglądała nasza relacja, kiedy już oficjalnie przestaniemy być małżeństwem. Choć tak naprawdę nim nie byliśmy i nikt praktycznie o tym nie wiedział, a to co utworzyło się między nami było prawdziwe, nie potrafiłam oddalić od siebie wątpliwości, ale na szczęście nic się nie zmieniło, a wręcz jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy - Nie wiem czy powinienem panią wypuszczać w takim stroju z pokoju pani Martin - pochodzi do mnie, obejmuje w pasie i pociera swoim nosem o mój delikatnie gładząc moją odkrytą skórę - Wygląda pani olśniewająco.

- Pan również wygląda niesamowicie przystojnie - mówię obejmując go za kark i wplatając dłonie we włosy.

- A co pani powie na to abyśmy tutaj zostali i ściągnęli z siebie te świetne ciuchy? Myślę, że bez nich wyglądalibyśmy jeszcze lepiej - przymykam oczy, a on muska ustami mój policzek posyłając przez moje ciało dreszcz podniecenia.

- Niestety muszę odmówić - odsuwam się od niego, bo nie ufam sobie w kwestii nie rzucania się mu w ramiona i nie zaciągnięcia go w stronę łóżka, aby rzeczywiście zrobić to do czego próbuje mnie przekonać.

Zabieram czarne pareo leżące na fotelu i staję przed lustrem. Zakładam je na siebie, obserwując reakcję mężczyzny w lustrze. Stoi za mną, wpatruje się w całe moje ciało roziskrzonym wzrokiem od, którego staję w płomieniach i przygryza dolną wargę pocierając brodę. Niewzruszona poprawiam ramiączka biustonosza i układam w nim piersi, aby lepiej wyglądały. W pewnym momencie mężczyzna nie wytrzymuje, pochodzi do mnie i obejmuje mnie od tyłu w pasie, dłonie zaplatając na moim brzuchu, a głowę kładąc mi na ramieniu.

- Czy ty chcesz mnie wykończyć? - pyta cierpiętniczym głosem, a ja wtulam się w jego ciepłe ciało.

- No coś ty - odpowiadam łapiąc jego spojrzenie w lustrze - A kto by mi gotował takie pyszności?

- No tak - śmieje się - Nie przekonam cię, żebyśmy dziś wieczorem zostali w pokoju prawda? - pyta zrezygnowany.

- Nie. Chcę iść pobawić się trochę z dziewczynami i spędzić czas z Liv. Czuję, że tego potrzebuję. W końcu nie mogę non stop zamykać się w pokoju, sam tak mówiłeś.

- Tak. Mówiłem i bardzo się cieszę, że w końcu to zrozumiałaś.

- Poza tym obiecałam Liv, że znowu pobawimy się w basenie.

- Bardzo cię polubiła - mówi między pocałunkami, które składa na mojej szyi.

- Tak, ja też ją bardzo lubię. Jest słodką i śmieszną dziewczynką - mówię, odwracam się w jego ramionach, staję na palcach i mocno go całuję. Po chwili to on przerywa pocałunek.

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz