Rozdział 16

11.5K 348 2
                                    

Emily

Kiedy Christian jedzie do pracy, ja wraz z całą ochroną udajemy się do mojego domu. Zanim w ogóle mogę wejść do środka, trzech ochroniarzy wchodzi i sprawdza, czy jest bezpiecznie. Nie jestem pewna, czy jest to konieczne, ale nie odzywam się. W końcu wykonują swoją pracę.

Kiedy nareszcie pozwalają mi wejść do środka, od razu kieruje się do mojego pokoju i rozpakowuję walizkę. Dziwnie jest tu wrócić z powrotem. Mam wrażenie, że tyle się zmieniło od czasu, kiedy byłam tutaj po raz ostatni.

Postanawiam się trochę rozluźnić po ostatnich przeżyciach. Zakładam swój strój do jogi i udaję się do ogrodu z tyłu domu. Po wyjściu na taras zauważam jednego z ochroniarzy, pilnującego tyłu budynku. Oni naprawdę pomyśleli o każdym aspekcie. Z taką ochroną to nawet mucha nie przedrze się do domu. Rozkładam na trawie matę i włączam relaksującą muzykę. Oddaję się nutom, zamykam oczy i wykonuję rozluźniające pozycję. W jodze zakochałam się jeszcze w liceum za sprawą mojej mamy. Pewnego dnia zaproponowała mi wspólne ćwiczenia i coś zaiskrzyło. Potem zapisałam się na zajęcia, a teraz znam już wystarczającą liczbę pozycji, aby ćwiczyć samemu. Od lat traktuję to jako terapię i odstresowanie. Ten moment, w którym mogę połączyć się z moim wnętrzem i wyciszyć jest czymś co dodaje mi siły do dalszej walki. Przed wypadkiem w taki właśnie sposób rozpoczynałam dzień, ale w mieszkaniu Christiana nie miałam do tego warunków. Dlatego możliwość powrotu do jogi jest jedyną rzeczą, z której się cieszę odkąd przekroczyłam próg domu. Z zamkniętymi oczami wsłuchuję się w spokojne brzmienie muzyki, skupiam na oddechach i płynnie przechodzę z pozycji do pozycji. Po skończonym treningu czuję się wypoczęta i dużo spokojniejsza.

Wstawianie prania przerywa mi dźwięk mojej komórki. Gdy widzę na ekranie zdjęcie mojej mamy niekontrolowany strach łapie mnie za gardło, a cały spokój, który udało mi się uzyskać dzięki jodze, znika w sekundę. Natychmiast odbieram. Nadal nie powiedziałam jej o moim wypadku i tym, że jest tak podobny do wypadku taty. Im mniej wie tym lepiej śpi. Wiem, że nie jest to do końca odpowiedzialne, ale policja podejmuje już odpowiednie kroki.

- Cześć mamo. Czy coś się stało?

- Emi! Słoneczko! Tata się obudził! - słyszę szczęśliwy głos mamy.

- Naprawdę?! - krzyczę podekscytowana.

- Tak!

- Co z nim? Jak on się w ogóle czuje?

- Na szczęście wszystko jest w porządku. Lekarze mówią, że powinien wrócić do domu w ciągu najbliższego tygodnia.

- To wspaniale! Jesteś z nim? Mogę z nim porozmawiać?

- Oczywiście, że tak. Poczekaj już ci go dam.

- Emi? - słyszę cichy głos taty, a do moich oczu napływają łzy.

- Tatusiu? Jak się czujesz? - mówię, energicznie mrugając oczami, aby odgonić nieproszonych gości.

- Wszystko w porządku kochanie - słyszę w jego głosie ciepło, a z mojego serca spada kamień.

- Tak bardzo się bałam - głos mi się załamuje - Chciałam do was przylecieć, ale mama kategorycznie mi zabroniła.

- I bardzo dobrze zrobiła. Nie było potrzeby, żebyś tu przylatywała. Tam masz swoje życie i obowiązki, a tu niczego byś nie wskórała poza zamartwianiem się. Nie płacz słoneczko już wszystko dobrze. Lekarze mówią, że za kilka dni wrócę do domu.

- Tak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest.

- Tak. Ja też. Lepiej mi powiedz co słychać u ciebie - zmienia temat.

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz