Rozdział 5

14.2K 431 13
                                    


Emily

Budzi mnie głośne, miarowe pikanie. Próbuję wyostrzyć wzrok, ale nie mogę z powodu ostrego, przeszywającego bólu głowy. Słyszę podniesiony męski głos, ale kiedy otwieram oczy widzę kobietę przy kroplówce.

- Co się dzieje? Gdzie ja jestem? - pytam zachrypniętym głosem. Moje gardło pali i jest wyschnięte na wiór. Spoglądam na kobietę w białym fartuchu ze stetoskopem przełożonym przez szyję, która sprawdza coś na tablecie trzymanym w ręku.

- Wszystko w porządku - odpowiada z uśmiechem, przenosząc spojrzenie na mnie - Jesteś w szpitalu, miałaś wypadek - mrugam oczami i mój oddech staje się ciężki. Nagle wracają do mnie obrazy sprzed uderzenia. Ostatnie co pamiętam to mocne szarpnięcie, ból i okropny dźwięk, którego nawet nie umiem opisać - Spokojnie, jesteś bezpieczna - odzywa się lekarka - Proszę podać jej coś na uspokojenie - stwierdza opanowanym głosem, kiedy ja walczę o każdy oddech.

Pielęgniarka znowu podchodzi do kroplówki i coś do niej wpuszcza. Po chwili czuję jak mój oddech się normuje, a ucisk w klatce piersiowej znika. Zaczynam się uspokajać.

- Już po wszystkim, spokojnie, jesteś bezpieczna - dociera do mnie kojący głos pani doktor. Głaszcze mnie łagodnie po dłoni. Po chwili jestem już spokojna, a atak paniki minął.

- Czy mogę prosić wodę? W moim gardle jest aktualnie jak na pustyni - krzywię się.

Pielęgniarka podaje mi szklankę z płynem. Biorę ją i piję łapczywie. Tak jakby ktoś miałby mi ją za chwilę zabrać przez co moczę koszulkę. Słyszę cichy śmiech lekarki.

- Powoli, bo się udławisz.

- Co mi się dokładnie stało? - dopytuję

- Miałaś krwotok wewnętrzny. Musieliśmy dokonać transfuzji krwi, bo straciłaś jej bardzo dużo, ale spokojnie wszystko jest już w porządku - tłumaczy - Będziesz musiała zostać jeszcze na obserwacji jedną noc, ponieważ w trakcie wypadku prawdopodobnie uderzyłaś głową o zagłówek i doszło do lekkiego wstrząsu mózgu. Wypiszemy cię jutro pod warunkiem, że ktoś będzie miał na ciebie oko, ale myślę, że to nie problemem, w końcu twój mąż prawie nie odstępuję od ciebie kroku - śmieje się.

- Przepraszam, kto? - marszczę brwi. O czym ona mówi, jaki mąż? Przecież ja nie mam męża!

- No twój mąż, siedział tu z tobą praktycznie cały czas - kiedy wpatruje się w nią z niezrozumieniem kontynuuje - W każdym razie, wszystko jest w porządku. Przyjdę do ciebie po południu, zobaczyć jak się czujesz. Gdyby coś się działo użyjcie interkomu. Teraz najważniejsze jest żebyś odpoczywała.

Kobieta wychodzi zostawiając mnie w kompletnym szoku. Jaki mąż do cholery?! Czy coś mi umknęło jak spałam? Czy da się wziąć ślub podstępem z nieprzytomną osobą? Czy zostałam oszukana? A może ja straciłam pamięć i nie pamiętam własnego męża? No chyba, że obudziłam się w jakiejś równoległej rzeczywistości. Mój mózg procesuję tak, że chyba za chwilę zacznie mi się dymić z głowy.

Moje intensywne myślenie przerywa dźwięk otwieranych drzwi. Do sali wchodzi wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Ubrany w zwykły biały T-shirt i granatowe dżinsy. Ma czarne włosy, delikatny zarost, mocno zarysowaną szczękę i o mój słodki Jezu on nosi okulary! Uwielbiam facetów w okularach! Kiedy w ciszy zajmuje krzesło obok mojego łóżka zauważam, że zza oprawek przyglądają mi się piękne piwne oczy. Jest coś w jego spojrzeniu, co nie pozwala oderwać od nich wzroku. Wpatrujemy się w siebie, w ciszy. W końcu on odzywa się pierwszy.

- Cześć - mówi. Jego usta rozciągają się w cudownym uśmiechu, a moje serce drga i przyspiesza bieg. Boże kim jest ten facet? Dlaczego naglę zamieniam się w głupią, napaloną gęś i zwracam uwagę na najmniejsze szczegóły w jego wyglądzie? Opanuj się Em! Jakbyś nigdy nie widziała mężczyzny! - strofuję się w myślach

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz