Rozdział 26

11.3K 301 4
                                    

Emily

Tak jak obiecał Christian, ta noc była bardzo długa. Obudził mnie w sumie pięć razy. Nie żebym narzekała. Lepszej nocy chyba nigdy nie przeżyłam, a moje dotychczasowe seksualne doświadczenia umywają się przy tych nocnych.

Kiedy budzę się rano zegarek pokazuje godzinę dziewiątą. Leżę na nagiej klatce piersiowej Christiana z głową na sercu i wsłuchuję się w regularne bicie. Jego ramię odejmuje mnie w talii, a dłoń spoczywa na moim biodrze. Skanuję jego przystojną twarz, a moje serce wypełnia dotąd nieznane ciepło. Owszem nie jest to mój pierwszy związek. Byłam już kiedyś zakochana, albo przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, bo to co czuję do tego mężczyzny, nie jest porównywalne do moich dotychczasowych uczuć. Ciągnie mnie do niego niezaprzeczalnie, czuję się przy nim bezpiecznie, chcę być przy nim cały czas i w ogóle nie ma między nami tak zwanej niezręcznej ciszy. Czujemy się w swoim towarzystwie bardzo swobodnie, jakbyśmy znali się od zawsze. Dodatkowo moje ciało reaguje na niego jak na nikogo innego. Zawsze kiedy mnie dotyka czuję przyjemne ciepło w brzuchu i niezidentyfikowane gilgotanie, a serce przyspiesza swój bieg. Dochodzę do wniosku, że muszę być z sobą szczera. Po prostu zakochałam się w tym mężczyźnie. Nie wiem kiedy i jak, ale wszystkie te symptomy wskazują właśnie na to. Zakochałam się w nim. W mężczyźnie, który w tak porąbany sposób nagle wkradł się do mojego życia, a teraz nie wyobrażam sobie, żeby z niego odszedł. Sądząc po sposobie w jaki Christian na mnie patrzy, jak się o mnie martwi i mi pomaga, on chyba też coś do mnie czuje. Ale czy nie jest za wcześnie? Jak szybko można zakochać się w drugiej osobie? Czy to miłość? Może tylko zauroczenie?

- Mam coś na twarzy? - moje przemyślenia przerywa zaspany, zachrypnięty głos Christiana. Oczy mężczyzny są cały czas zamknięte, więc nie mam pojęcia skąd wie, że go obserwuję.

- Co? - mrugam zdziwiona - Nie.

- Gapisz się na mnie, dlatego stwierdziłem, że muszę mieć coś na twarzy - otwiera oczy, a na jego usta wypływa seksowny uśmiech. Jego ciemne włosy są potargane, a kiedy przeczesuje je dłońmi, przed oczyma widzę obrazy z poprzedniej nocy, kiedy to moje dłonie znajdowały się w tej czuprynie. Znowu robię się podniecona. Ten facet wyzwala we mnie głęboko ukrytą diablicę o której nie miałam pojęcia.

- Wcale się na ciebie nie gapię - fukam udając oburzenie - Tak w ogóle to dzień dobry.

- Tak tak, wmawiaj sobie co chcesz Aniołku - śmieje się i składa na moich ustach gorący pocałunek. Pieści moją dolną wargę. Jęczę i rozchylam delikatnie wargi, co natychmiast wykorzystuje i wślizguje się językiem do środka. Czuję jak mężczyzna się podnieca. Całujemy się przez dłuższą chwilę, aż w końcu Christian przerywa pocałunek - Teraz ten dzień jest dobry - mówi na co wybucham śmiechem.

- Jeszcze ci mało?

- Aniołku, ciebie zawsze będzie mi mało. Do końca życia się tobą nie nasycę - mówi głaszcząc mnie po nagim pośladku. Moje serce zaciska się na te słowa, dlatego szybko zmieniam temat.

- Gdzie są twoje okulary?

- Ściągnąłem je i zostawiłem na komodzie w korytarzu.

- Nie potrzebujesz ich mieć cały czas? - dziwię się - Jaką masz wadę?

- Niedużą, na spokojnie mogę się bez nich obyć. Noszę je cały czas, bo po prostu to lubię i uważam, że mi pasują.

Spoglądam na biceps Christiana i w końcu mam okazję zobaczyć jego tatuaż w całości. Przedstawia on głowę lwa w koronie.

- Co oznacza? - pytam błądząc palcami po jego konturach.

- Siłę i władzę. Było to ulubione zwierzę mojego ojca. Kiedy byłem dzieckiem często nazywał mnie lwem i kazał brać z nich przykład. Lwy są naturalnymi przywódcami, opiekują się swoim stadem i budzą szacunek.

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz