Rozdział 17

8.5K 259 2
                                    

Christian

Pierwsze dni bez Aniołka w moim mieszkaniu były bardzo dziwne. Nie tylko ja odczułem brak jej obecności. Sisi pierwszego dnia, kiedy Emi wróciła do siebie, wystosowała strajk głodowy. Jednak długo nie wytrzymała, bo ten kot to głodomór, więc zmieniła taktykę i obecnie śpi sama w sypialni gościnnej, chodzi na mnie obrażona i nie daje się głaskać, a kiedy próbuję to na mnie syczy. Nie miałem kiedy, lub po prostu nie chciałem, posprzątać sypialni gościnnej, więc cały pokój nadal pachnie kobietą.

W poniedziałek cały dzień nie mogę się skupić. Moje myśli non stop kierują się do Emi i tego, czy jest bezpieczna. Nie pomogło nawet, że ochroniarze obiecali mi sprawdzić dom przed jej wejście. W końcu nie wytrzymałem i pod pretekstem towarzyszenia jej, przy odbiorze Avy pojechałem do niej. Spędziliśmy razem cudowny wieczór. Po rozmowie z tatą, Emi zdecydowanie się rozluźniła. Wcześniej nie byłem świadomy, że jest taka spięta.

Codziennie z sukcesem znajdowałem jakąś wymówkę, żeby przynajmniej raz się z nią zobaczyć. Czasem był to wspólny lunch, czasem spotkanie na kolację lub wieczór gier z Avą. Sam przed sobą nie do końca chciałem się przyznać, że cholernie brakuje mi jej obecności.

Po wspólnym lunchu, na który wyciągnąłem dzisiaj Aniołka, wróciłem do biura. Właśnie poprawiam kolejny projekt, kiedy odzywa się mój telefon.

- Dowiedziałeś się czegoś? - pytam Josha bez przywitania, ciekawy co ma mi do powiedzenia.

- Tobie również dzień dobry - przewracam oczami.

- Dzień dobry. Więc?

- Nic ekscytującego. Liczyłem, że okaże się, że spiknęliście się po pijaku, albo coś w tym stylu, ale nie i nie ukrywam swojego zawiedzenia. Stary ogarniasz jaka to by była świetna historia do opowiadania wnukom? - nie komentuję tego, że i tak jest to już wystarczająco dziwna historia pierwszego spotkania, a o wnukach to nawet nie myślę - Wiesz kochanie - zaczyna swoje wygłupy, zmieniając głos - razem z babcią wzięliśmy ślub jak byliśmy pijani i nawet o tym nie wiedzieliśmy. Potem wyszło to wszystko przez przypadek, ale tak szaleńczo się w sobie zakochaliśmy, że się nie rozwiedliśmy.

- Tak cudowna historyjka, ale czy możesz proszę w końcu wytłumaczyć jak to się naprawdę stało?

- No już już, bo ci żyłka pęknie. Więc tak. Poszperałem, popytałem i poczytałem. Okazuje się, że w Londynie mamy inną Emily Martin i innego Christiana Martina, którzy brali ślub, ale niestety, według prawa, do niego nie doszło, bo to wy zostaliście małżeństwem.

- No dobra, ale w jaki sposób do tego doszło? Rozumem zbieżność nazwisk, ale jest przecież NIN*.

- Wychodzi na to, że jakiś leniwy urzędnik nie sprawdził dokładnie dokumentów, a na nich znajdowały się dane twoje i Emi. Wyszło na to, że ta para, która rzeczywiście brała ślub, nie jest na tą chwilę małżeństwem. Udało mi się uzyskać kontakt do nich i do tego urzędnika.

- To niedopuszczalne. Da się gdzieś zgłosić tego gościa? On musi ponieść konsekwencje! Ta biedna para powinna być już małżeństwem! Ba oni nawet nie wiedzą, że nim nie są! - irytuję się - Chociaż z drugiej strony to dzięki jego błędowi poznałem Aniołka.

- No coś w tym jest. Zajmę się tym urzędnikiem, nie martw się. Jak z nim skończę to nie znajdzie już pracy w żadnym urzędzie. Zostaw to mnie przyjacielu.

- A co z tą parą?

- Skontaktuję się z nimi, wszystko wytłumaczę i pomogę im rozwiązać to jak najszybciej. Dopilnuję, żeby nie musieli ponownie brać terminu w urzędzie, tylko przyjadą i jeszcze raz podpiszą, tym razem, poprawne dokumenty - za to uwielbiam Josha. W życiu prywatnym jest totalnym beztroskim śmieszkiem, ale jeśli chodzi o pracę jest perfekcjonistą.

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz