Christian
- Tak mamo jesteśmy pewni... Nic się nie stało, po prostu wolimy zostać w hotelu... Tak wszystko w porządku... Bawcie się dobrze... Damy damy... - po dziesięciu minutach przekonywania mojej mamy, że nie chcemy jechać z nimi na plażę i, że nic się nie stało, w końcu udaje mi się zakończyć połączenie.
- W skali od jeden do dziesięciu jak bardzo była zawiedziona, że nie jedziemy? - pyta zakopana w kołdrze Emi.
- Nie było tak źle. Myślę, że jakieś pięć.
- No dobra mogło być gorzej.
- Tak - odkładam telefon na stolik i kieruję się w stronę kobiety - Wydaje mi się, że usprawiedliwieniem, które dociera do mamy najmocniej jest to, że jesteśmy młodzi i nie możemy się sobą nacieszyć.
- Tak, to typowe dla twojej mamy - śmieje się.
- To co dzisiaj robimy? - pytam siadając obok niej.
- Nie wiem. Nie mam ochoty w ogóle wychodzić z łóżka - wzdycham.
- Aniołku nie rób tak.
- Ale jak? - podnosi się do siadu i opiera o zagłówek obok mnie.
- Nie zamykaj się na wszystko. Rozumiem, że się boisz i to wszystko wydaje ci się przerażające, ale siedząc w zamknięciu, oprócz dołowania siebie nic nie wskórasz. Jesteś tutaj bezpieczna. Cały hotel jest pod ochroną. Nikt ci nic nie zrobi. Nie możesz siedzieć cały czas w pokoju hotelowym. Powinnaś się zrelaksować w końcu jesteśmy na wakacjach.
- Wiem, ale... ale to wszystko jest takie przytłaczające. Nie potrafię myśleć o rozrywce, kiedy cały czas czuję się obserwowana i mam wrażenie, że oczekuję na jakiś atak.
- Kochanie rozumiem, że tak się czujesz, ale nie możesz pozwolić, żeby to wszystko przejęło kontrolę nad twoim życiem. Wiem, że się boisz. Rozumiem to, ale tutaj jesteś bezpieczna. Jesteśmy daleko od Londynu, wiesz, że w całym hotelu są ochroniarze, a ciebie pilnuję ja. Najlepszy pod słońcem ochroniarz. Mam czarny pas karate. Jeśli ktoś tylko do ciebie podejdzie to skopię mu dupę i zamienię go w zgniecione jabłko - mrugam do niej, na co w końcu szczerze się uśmiecha.
- Nie, nie masz!
- No dobra, nie mam, ale przynajmniej w końcu się uśmiechnęłaś - zbliżam się do jej twarzy patrząc w oczy - Tęskniłem za twoim uśmiechem Aniołku. Powinnaś się tak cały czas śmiać, bardzo ci to pasuje - całuję ją i wciągam na kolana. Siada na mnie okrakiem z premedytacją ocierając się o poranny wzwód i chichocząc przy tym - Ale z ciebie diablica - śmieję się odsuwając ją tak, żeby patrzyła mi w oczy - Emi obiecaj mi, że spróbujesz się wyluzować. Jesteś tutaj bezpieczna, przecież wiesz.
- Wiem, obiecuję, że postaram się trochę wyluzować.
- Świetnie, a ja ci w tym pomogę. Możemy zacząć od kontynuacji tego co przed chwilą przerwaliśmy.
Kobieta piszczy, kiedy obracam się z nią i przygniatam do materaca swoim ciałem, moszcząc się między jej nogami. Całuję ją namiętnie w usta, następnie pocałunki przenoszę na szyję i obojczyk, tak jak wiem, ze lubi. Emi jęczy i wzdycha, kiedy pieszczę jej wrażliwe miejsca, z którymi zdążyłem się już bardzo dokładnie poznać. Staram się zająć jej myśli, aby w końcu się wyluzowała i przestała przejmować. Odrywam się od niej tylko po to, aby pozbawić ją jej słodkiej koszuli nocnej w misie koala. Emi nie pozostaje mi dłużna i również ściąga ze mnie mój podkoszulek. Zostajemy w samej bieliźnie, której po chwili również się pozbywamy. Wielbię dotykiem jej ciało. Badam jej krągłości, masuję i staram się pomóc jej rozluźnić i zapomnieć.
CZYTASZ
Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONE
RomanceChristian Martin młody biznesmen, właściciel dużej firmy architektoniczno-budowlanej. Wraz ze swoim kotem Sisi prowadzi spokojne życie. Jedyną rzeczą, a raczej osobą, która go męczy, jest jego mama. Kobieta cały czas próbuje znaleźć mu żonę. Nie int...