Rozdział 13

11.8K 363 16
                                    

Emily

Po naszym wspólnym lunchu z Christianem jadę do domu państwa Cole. Lexi nie mogła się spotkać ze mną na mieście, bo jedna z bliźniaczek się pochorowała i kobieta musiała jechać po nią do szkoły. Nie chciałyśmy odwoływać spotkania, dlatego zaprosiła mnie do siebie.

Całe popołudnie spędzamy na planowaniu szczegółów sesji, a kiedy wraca mąż Lexi, jedziemy sprawdzić miejsce, które wybrałam. Jest to bardzo klimatyczna lokalizacja w lesie obok starego budynku, który był kiedyś leśniczówką. Wszystko jej się bardzo podoba, więc po powrocie dogadujemy resztę szczegółów i pozostaje nam tylko wykonanie sesji.

Na razie wstrzymujemy się z ustaleniem konkretnego terminu, ponieważ Sophie się pochorowała, a pan Cole ma w następnym tygodniu wyjazd służbowy. Kiedy kończymy częstują mnie pyszną kolacją. Uwielbiam spędzać z nimi czas. Są cudowną rodziną i patrząc na nich uświadamiam sobie jak bardzo tęsknię za swoją. Chociaż żyję swoim wymarzonym życiem, to czasem mam ochotę po prostu wsiąść w samolot i wrócić do rodziny.

Gdy wychodzę od nich z domu, na zewnątrz jest już całkiem ciemno. Wsiadam do lexusa Christiana, do którego wzięcia praktycznie mnie zmusił, wpychając do ręki kluczyki. Natychmiast wracają do mnie obrazy z wypadku, a ręce zaczynają mi się pocić. Daję sobie chwilę na opanowanie emocji. zakopuję te wspomnienia głęboko i włączam się do ruchu.

Po chwili zauważam za sobą światła samochodu, który ruszył za mną, gdy wyjechałam z posesji. Przyspieszam i skręcam w drogę po prawej. Kiedy już mam się cieszyć i jednocześnie wyzywać, że popadam w paranoję. Ponownie widzę za sobą blask. Jestem pewna, że jest to ten sam samochód, bo światła mają jakiś dziwny, nietypowy kształt, którego nie potrafię nawet określić.

Czuję, że serce zaczyna mi przyspieszać, a ja zaczynam panikować. Trzęsącymi dłońmi i z szalejącym pod skórą pulsem wybieram z panelu numer Christiana. Odbiera po trzech sygnałach.

- Emily? Wszystko w porządku - pyta, a w jego głosie słyszę zmartwienie i podejrzliwość.

- Christian? - ucinam, bo samochód zaczyna się do mnie zbliżać. Przyspieszam.

- Co się dzieje słoneczko? - docieka.

- Christian, bo ktoś mnie chyba śledzi.

- Co? Jak to ktoś cię śledzi? Gdzie ty w ogóle jesteś?

- Wracam właśnie od Lexi. Kiedy wyjechałam z ich posesji ten samochód za mną ruszył. Jak przyspieszam to on też, kiedy skręciłam on za mną - wyrzucam z siebie słowa jak z karabinu - Christian co mam robić?!

- Przede wszystkim się uspokój, to jest najważniejsze. Musisz się skupić i spróbować nie dać po sobie poznać, że wiesz, że jesteś śledzona. Wszystko będzie w porządku. Słyszysz? Nie pozwolę, żeby coś ci się stało - mówi pewnym siebie głosem.

- Christian błagam powiedz mi, gdzie mam jechać? Nie mogę jechać do domu, ani do ciebie, bo będzie wiedział gdzie mnie znaleźć.

- Na razie jedź na autostradę i spróbuj go tam zgubić, tylko proszę, nie przesadzaj z prędkością. Widzę gdzie jesteś, bo w samochodzie jest lokalizator. Nie spuszczam cię z oczu, ale muszę wykonać telefon, więc poczekaj chwilę.

- Nie rozłączaj się! - krzyczę zaciskając z całej siły dłonie na kierownicy - Nie waż się rozłączyć! - powtarzam.

- Nie mam takiego zamiaru Aniołku. Zadzwonię z telefonu biurowego.

- Cały czas jesteś w biurze? - pytam zaskoczona.

- Tak, straciłem rachubę i się zasiedziałem. Emi, słonko zaraz wracam.

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz